wtorek, 23 czerwca 2015

Nadmorska przygoda `1

Uffff! W kończu skońćzyłam! Cieszcie się i łapcie, po drugiej części
powrócimy do Keijiego <3
Zapraszam...




Było mu zimno, gdy stał pod pomnikiem łosia tuż koło szkoły, gdzie odbyć się miała zbiórka. „Kto normalny wymyślił zbiórkę 0 6:45 w sobotę?” Pomyślał trzęsąc się z zimna i czekając na autokar, który i tak spóźnił się ponad pół godziny. Niecierpał, gdy musiał wejść do dusznego i nieprzyjemnego w zapachu pojazdu, po czym kisić się w nim przez więcej niż dwie godziny. Tym razem musiał męczyć się aż dziesięć i na samą myśl o podróży było mu niedobrze, a co dopiero, gdy był w środku. Na jego jasnej twarzy pojawił się grymas na samo wspomnienie przeklętego pojazdu. Jego rozmyślania przerwał warkot silnika tego długiego diabła z sześcioma wielkimi  kołami. Szatyn zapakował swoją walizkę do luku bagażowego i wsiadł do autokaru. Usadowił się na jednym z miejsc po środku pojazdu przy oknie. Odłożył plecak na siedzenie obok, wyjął telefon i słuchawki. Włączył swoją ulubioną muzykę. Spokojna rockowa melodia popłynęła przez przewody i trafiła do jego uszu, dając tym samym ukojenie dla zmysłów. Po kilku minutach leżał w objęciach Morfeusza i słodko śnił o przeróżnych rzeczach. Obudził się dopiero na postoju. Tak zleciała mu połowa podróży, potem skupił się na czytaniu swojej ulubionej powieści.


Otworzył jasnobrązowe drzwi i jego oczom ukazał się średniej wielkości pokój o ciemnożółtych ścianach. Obrazy na nich wiszące prezentowały się znakomicie w prostych srebrnych ramach i przedstawiały widoki morskie. Łazienka po prawej stronie, po lewej niziutka komoda były idealnie zgrane kolorystycznie do całości wnętrza. Również jasnożółta pościel i ciemny dywan dodawały plażowego efektu. W końcu hotel mieścił się raptem pięćdziesiąt kroków od morza, więc gdy wyszedł na balkon słyszał stłumiony szum fal obijających się o brzeg. Stał chwilę i wdychał morskie powietrze rozkoszując się dźwiękiem morza, gdy niespodziewanie przerwał mu trzask zamykanych drzwi. Wszedł jego współlokator. Był nim dość wysoki blondyn o orzechowych i dzikich oczach, średniej posturze i wiecznie kiepskim humorze.
- Cześć- Powiedział przybysz i położył swoją walizkę na dywanie. Rozejrzał się dookoła swoim krytycznym wzrokiem i zapytał -Które łóżko chcesz?
- Cóż, chciałbym przy oknie...- Odpowiedział jak zwykle obojętnym tonem. Blondyn kiwnął na zgodę głową, po czym padł na łóżko, które dzieliła oba małą szafka nocna.
- Będziesz musiał ze mną wytrzymać- Zagadał, przy okazji uśmiechając się lekko zadziornie.
- Nie uważam, że będę musiał, jestem raczej ugodowym człowiekiem i niewiele wiele rzeczy mi przeszkadza- Szatyn z reguły był nie tylko pokojowym chłopakiem, ale również i szczerym, a za razem miłym. Mało rzeczy go irytowało i rzadko o tym mówił.
Po podzieleniu się półkami w szafie i połowicznym rozpakowaniu się zostali wezwani przed budynek. Wieczór był dość ciepły, słońce nie chciało jeszcze kłaść się do snu. Nad głową szatyna przeleciało kilka dużych mew, które skrzeczały do siebie przeróżne piosenki, a chmur praktycznie nie było. Hotel, w którym się zatrzymali był żółto-pomarańczowy z dużymi oknami i balkonami. Na dworze po lewej stronie stał plac zabaw, po prawej druga część budynku, w którym mieścił się basen, a lekko na ukos po lewej recepcja, po prawej stołówka. Szatyn stał i czekał na resztę swojej klasy. Brakowało raptem dwóch dziewczyn i chłopaka, który mu się podobał. Niestety owy chłopak był bardzo popularny w klasie, jak i w szkole, więc uważał, że nie ma najmniejszych szans. Owy nastolatek wolał również dziewczyny, wnioskując po jego nastawieniu, które kolidowało z jego ksywką „Gejolarz”.
W końcu owa miłość przybyła, oczywiście jak zawsze w asyście uwielbianych klasowych dziewczyn- Asi i Oli. Szatyn trochę posmutniał, ale nie dał po sobie tego poznać, a panowanie nad emocjami miał wytrenowane, więc nikt nie zauważył jakiejkolwiek zmiany na jego jasnej i lekko wypiegowanej twarzy. Gdy pani wychowawczyni policzyła uczniów w końcu mogli wszyscy wyruszyć na obiado-kolację.
Leżał w pokoju i nie mógł się ruszyć, gdyż najadł się do syta. Materac był bardzo wygodny, a pościel lekka i w sam ran na lato.Chłopak uwielbiał wymyślać różne historie w głowie, a potem przelewać je na papier. Był w trakcie kolejnego świetnego pomysłu i już brał kartkę, gdy drzwi od pokoju hotelowego otwarły się z hukiem.
- No, co to ma być?!- Krzyknął jego współlokator. Włosy mu pociemniały, bo były mokre i wyglądały na dość ciemne, prawie brązowe,spora część ubrania była przemoczona, a twarz miał wykrzywioną w niemałym grymasie.
- Co się stało?- Zapytał odrywając wzrok od kartki i pióra.
- Te debile, zwane chłopakami z naszej klasy, oblały mnie dla żartów wodą, gdy stali na balkonie! No ja zaraz coś im zrobię!- Denerwował się, wyzywał pod nosem ich kolegów z klasy i jednocześnie szukał w walizce rzeczy na przebranie.
- Spokojnie, to tylko głupie żarty- Uśmiechnął się, lecz po chwili się poprawił widząc karcący wzrok kolegi- Spokojnie, nie chcę ich usprawiedliwiać, tylko... Och, sam wiesz, jacy oni są...
- Ech, wiem- Wziął głęboki wdech i wszedł do łazienki, by przebrać się w suche ubrania i wysuszyć ręcznikiem włosy. Szatyn od razu zabrał się za pisanie swojego pomysłu, a wymyślił już prawie całą historię. Po skończeniu planu wydarzeń zabrał się za pierwszy rozdział. Po 10 minutach wyszedł z łazienki jego współlokator.
- Co robisz?- Zapytał blondyn lekko pochylając się i czytając jego zapiski.
- Piszę. Wpadłem na genialny pomysł i koniecznie muszę go zapisać!- Zaaferował się jeszcze bardziej. Blond włosy kiwnął głową na zrozumienie i położył się na swoim łóżku.
- Mam pytanie...- Zagadał po kilku minutach, gdy zawiesił się podczas pisania. Brakowało mu odpowiedniego epitetu- Czy mógłbyś mi pomóc?- Zapytał.
- Tak, a o co chodzi?- Zaciekawił się, a gdy to robił, przeczesywał ręką swoje złote kosmyki.
- Cóż...

Wspólne pisanie zajęło im około dwóch godzin, po których szybko się rozpakowali, umyli i poszli spać. Szatyn patrzył na śpiącą twarz swojego kolegi i rozmyślał nad tym, co by było, gdyby on się w nim zakochał i to z wzajemnością. Jednak czuł, że nic by z tego nie wyszło, z resztą pewnie jego współlokator jest homofobem, to widać. Z podobnymi myślami poszedł spać.

Obudziło do delikatne szturchanie za ramię i zimne krople spływające po jego twarzy. Otworzył oczy, nad nim stał blondyn próbując go obudzić. Najpewniej dopiero wyszedł spod prysznica. Krople wody, które nie spadły w dół i nie wsiąknęły w ręcznik spokojnie spływały po jego szyi, schodząc na obojczyki, a z nich na klatkę piersiową. Swoją drogę kończyły przy gumce od bielizny, która wystawała spoza krótkich spodki, które eksponowały dobrze zbudowane i zapewne silne nogi. Brunecik przełknął po cichu ślinę.
- Wstawaj, za 20 minut zbiórka na śniadanie- Powiedział i wyprostował się jednocześnie odgarniając mokre i ciemne kosmyki włosów do tyłu. Podszedł do szafki z ubraniami i wyjął z niej dość szeroki czarny bezrękawnik, chwilę później znalazł się on na jego ciele.- Aaaaaa, właśnie- Rozpoczął i odwrócił się w kierunku blondyna- Zapomniałem wczoraj zapytać o twoje imię. Jak się nazywasz?
- Alan, a ty?- Odpowiedział siadając na łóżku.
- Maciej, miło mi
- Mi również
- Tak więc Alanie, masz jeszcze 15 minut na zebranie się...
- Opóźniacie grupę! Jak wam nie wstyd?!- Wychowawczyni od razu fuknęła na Alana i Macieja, gdy spóźnieni wyszli z budynku „E”. „Znów się czepia..,. Jest dwie minuty po czasie, więc o co jej chodzi? Okres u kobiet jest straszny” Pomyślał szatyn, gdy stał w dwuszeregu przed Maćkiem, który był od niego trochę wyższy.
W końcu do kazaniu mogli ruszyć na śniadanie, a potem od miasta.
W autokarze usiadł ze współlokatorem, który był po paru minutach tak znudzony, że poszedł spać.” Jaki on uroczy, gdy śpi. Nie wydaje się w tedy jakiś szczególnie nie miły” Pomyślał i wrócił do czytania swojej powieści. Nagle usłyszał głośniejsze śmiechy i głos swojego ukochanego. Szybko odwrócił się do tyłu i zobaczył, jak jakaś lafirynda siedzi na kolanach jego miłostki. Od razu poczuł ukłucie zazdrości i z trudem odwrócił wzrok siadając prosto.
- Co się dzieje?- Zapytał Maciek. O dziwo nie spał.
- Ja? Nic, tylko zachowują się zdecydowanie za głośno...
- Chcesz moje słuchawki i mój telefon?- Nie czekając na odpowiedź sięgnął do plecaka i po chwili wyjął z niej sprzęt, który wręczył szatynowi. On nałożył słuchawki i włączył jedną z pierwszych piosenek, które blondyn miał na liście. Usłyszał cudowną melodię, która od razu mu się spodobała, choć była posępna i rockowa.
“ I watch the sity burn..” Od tych słów zaczynała się piosenka i już w tedy bardzo ją polubił. W ten sposób zapadł w głęboki sen.
- Jesteśmy na miejscu ! Budźcie ludzi!- Krzyknął ktoś na przedzie autokaru. Nie chciał wstawać; było mu tak przyjemnie, wygodnie i ciepło, ale ktoś jak na złość musiał potrząsać jego ramieniem i po sekundzie zorientował się, że już musza wysiadać. Szybko podniósł głowę do góry.
- No w końcu cię dobudziłem. Dalej, wstawaj, trzeba się zbierać, głupi śpiochu- Okazało się, że leżał na Macieju i nie zarejestrował, kiedy to zrobił. Niezauważalnie się zarumienił, po czym wstał i wyszedł, po drodze zabierając plecak z siedzenia i prowiant od nauczycielki.
Po wycieczce obaj chłopcy również siedzieli razem. Różnicą było to, że zamiast spać, rozmawiali o wszystkim i o niczym. Obydwoje miło spędzili czas, a Alan czuł, że coraz bardziej przybliża się do kolegi i miał nadzieję, że będzie jego przyjacielem. Nie chciał mówić na razie tego drugiemu, gdyż bał się, że to za wcześnie na tak silną więź. I znowu. Znów te śmiechy tych głupich dziewczyn, które myślą, że zdobędą coś ostro się malując i nadmiernie wystawiając krągłości. Jedna zaczęła kokietować chłopaka, który podobał się Alanowi, a ten, jakby tego nie zauważył, bawił się w najlepsze. Cicho prychnął i odwrócił się obrażony do przodu autokaru.
- Coś się stało? Któraś ci się tam podoba?- Zapytał obojętnym tonem Maciej, oczywiście nie odrywając oczu od telefonu. Zawsze coś w nim pisał i gdy blondyn próbował się dowiedzieć co, to od razu został zbywany.
- Nie, nie, nie. Tylko denerwują mnie te... Dzi...ewczyny. Nooo, oprócz Asi i Oli, one są w porządku
- Które to?
- Asia to ta ładna z kocimi oczkami, wysportowana szatynka z długimi włosami i nogami. Ola to ta blondynka z prostymi włosami od nas z klasy. Na prawdę, żeby nie znać imion kolegów z klasy?- Cicho prychnął z lekkim uśmieszkiem.
- No cóż, niezbyt mi na nich zależy, więc nie widzę powodu, by ich poznawać.
- Rozumiem- Potem już milczeli, jednak była to przyjemna cisza.
- No nareszcie!- Krzyknął Maciej i od razu padł na hotelowe łóżko, od razu po przyjściu i zdjęciu butów. -Aaach~- Dodał szczęśliwy i przewrócił się na brzuch, jednocześnie wtulając się w kołdrę.
- Masz rację- Odparł Alan. Zdjął obuwie i rozpakował swój bagaż. Również padł na mięciutki materac. Po dziesięciu minutach niezbyt chętnie wygrzebali się z łóżka, aby dotrzeć na obiad, co im poprawiło humor. Gdy siedzieli już przy kwadratowym stole w jadalni, dosiadła się do nich Asia.
- Hej Aluś, jak tam?- Zapytała, jak zwykle pięknie się uśmiechając.
- Cóż, jak zawsze.. A ty jak się bawisz?
- Świetnie! A właśnie, nie znamy się. Jestem Asia, a ty blondynku?
- Nie ważne- Odparł, nie patrząc na nią i całkiem ignorując, na co się speszyła.
- Nie bądź dla niej nie miły, ona jest w porządku, chociaż chwilami trochę za głośna- Wybronił ją Alan, jednocześnie zajadając się naleśnikiem
- Maciej- Przedstawił się niechętnie tak, czy siak. Nie ufał ludziom i nie lubił zmieniać swojego towarzystwa.
- Miło mi! Aaa, Alan, dzisiaj ja....


                  - Aach~, rzeczywiście dużo gada- Powiedział Maciej, gdy czekał, aż Alan wyjdzie z łazienki, by samemu się umyć.
- Mhm- Mruknął w odpowiedzi, jednocześnie myjąc zęby.- Lubię ją- Dodał od razu po wyjściu. Blondyn powiedział, że będzie brał długi prysznic, oraz aby na niego nie czekał i gdy wszedł zmęczony do łazienki, marzył tylko o dwóch rzeczach: o dłuższym i ciepłym prysznicu, oraz mięciutkim łóżku. Jakiekolwiek podróże środkami komunikacyjnymi męczyły jednego, jak i drugiego. Rozebrał się i po krótkiej chwili ciepła woda spływała po jego lekko zarysowanej mięśniami klatce piersiowej. Blondyn nabrał na rękę żelu pod prysznic, decydując się jednak na szybkie umycie się. Wymył, jak zwykle, porządnie całe ciało, oraz spłukał pianę i odsunął zasłonę prysznicową.
- Skoro długo się myjesz, to szybko umyje zę....- Alan nie dokończył, gdyż głos utknął mu w gardle, a na policzki wszedł ogromny rumieniec. Stał tylko i nie potrafił zrobić nic, oprócz podziwiania nagiego i lekko opalonego ciała blondyna.
- Eeeee...- Skomentował tamten i po chwili dodał, równie czerwony- Wyjdź...
- Przepraszam!- Krzyknął i szybko zamknął za sobą drzwi. Od razu pobiegł na łóżko, zakrywając się po całości kołdrą i starając się uspokoić, gdyż jego chłonek zareagował ochoczo na widok ciała jego kolegi.”
Kurde, kurde, kurde, kurde, kurde, kurde!” Powtarzał bez przerwy w myślach. Maciej równie czerwony i zawstydzony wyszedł po chwili z łazienki i bez słowa zgasił światło i położył się plecami do Alana. Oboje po pół godziny byli blisko na granicy snu. Jednak Alanowi przyśniło się ciało Macieja i... różne inne rzeczy z nim związane. Obudził się w nocy zalany potem i z erekcją, której cicho pozbył się w łazience. Już rozluźniony poszedł spokojnie spać i tym razem nie śniło mu się nic. Czy na szczęście?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poproszę o twój komentarz ~`<3