środa, 24 grudnia 2014

~Sinign our Song~ 25 (W KOŃCU !!!!!! )

Opis na samym końcu wyjątkowo. Czytać XD !


- tutaj powinno być ----, a nie ---  - Powiedziałem Tokiyi podczas sprawdzania jego zadania domowego.
- nie rozumiem ! To jest głupie !- Zbulwersował się blondyn.
- spróbuj jeszcze raz z innym zadaniem. Spójrz, w tym musi...- Nie skończyłem zdania, ponieważ blondyn wbił się lekko w moje usta. Byłem trochę zaskoczony i zły, ponieważ wiedziałem, że zrobił to specjalnie, aby się nie uczyć. Z drugiej strony to było przyjemne. Sato pomału pogłębiał pocałunek, przechylając się na mnie. Już po chwili siedział mi na nogach, penetrując językiem moje podniebienie, jednocześnie rękami gładząc mój tors. Gdyby nie mała czerwona dioda w moim umyśle, która ostrzegła mnie, abym nie myślał dolną połową ciała, skończylibyśmy inną "pracę domową". Oderwałem się od jego lekko zachłannych ust.
- co robisz? Mieliśmy się uczyć !
- powtarzamy lekcje o anatomii
- teraz miała być matematyka !
- okej. Może kombinacja z 69 ?
- nie ! Miałeś się uczyć! Nie przyszedłem tutaj po to, aby się zabawić, tylko ci pomóc, idioto !
- ej, nie jestem istotą, głupku! Każdy normalny facet by się skusił! A Co ty, nagle stałeś się aseksualny z przedwczesnym wytryskiem ?! Aż tak się tego wstydzisz ?
- ...coś ty powiedział ?! Nie obrażaj mnie lepiej, bo ja marnuję swój czas po to, aby uczyć takiego przygłupa jak ty !
- aha, czyli ja jestem tak mało dla ciebie wart i zmuszasz się, aby spędzać ze mną czas ?
- przepierniczasz większość czasu wspólnej nauki na twoje bezsensowne zachcianki !
- czyli całowanie cię jest bezsensowne, tak? Okej, to cię już nie pocałuję !
- no może w tedy krew z dolnej główki przepłynie na górną !
- nie obrażaj mnie pracoholiku bez jaj !
- koniec ! Nie wytrzymam dłużej! Sam sobie debilu radź !
- wychodzisz?! To dobrze ! Znajdę kogoś innego do pomocy ! - Na te słowa nic nie odpowiedziałem, tylko trzasnąłem drzwiami od jego pokoju. Zszedłem na dół, ubrałem się i także z trzaskiem wyszedłem z jego ekskluzywnego domu, kierując się do sklepu po piwo. Musiałem się trochę rozluźnić i odreagować w mniej sadystyczny sposób.     Po kupieniu owego piwa, a raczej skuszeniu się ta trzy puszki napoju, usiadłem na ławce w parku, popijając jedną z nich. Myślałem o tym idiocie, któremu tylko igraszki w głowie. Z drugiej strony, ja też przegiąłem. Ale to i tak on zaczął. W sumie mogłem też nie odwzajemnić pocałunku." Eggrrrrhhhh !!!" Pomyślałem, pociągając kolejny łyk prawie pustej puszki. Po tej była następna i następna.Gdy owy zakup całkiem już zniknął, zadzwoniłem do Saori, aby się spotkać. Długo się nie widzieliśmy, musiałem też pogadać z nią o mojej awanturze z blondynem. Poszedłem do mojej ulubionej kawiarenki w której mieliśmy się spotkać. Siedziałem tam, czekając, aż brunetka się pojawi, a jednak trochę jej podróż zajmowała, a raczej wyrwanie się z towarzystwa, oraz zebranie się z domu.Po około 40 minutach, wyczekiwana dziewczyna zjawiła się.
- cześć Yuiji. No, opowiadaj- Powiedziała brunetka siadając naprzeciw mnie.
- ten debil! grrrrrrr! Później jesz.... graaaaah !!! I musiałem wyjść, bo wrrrrrr!
- tak, dzięki tym odgłosom przyrody, będę mogła odróżnić cię od łosia z lasu. A teraz poważnie. Opowiedz wszystko na spokojnie- Powiedziała dziewczyna, zakładając uroczo włosy za uszy. Bardzo lubiła, gdy się bulwersowałem. Ponoć robiłem w tedy głupie miny, oraz lekko się rumieniłem...      Gdy wytłumaczyłem jej całą sytuację, ta strzeliła face palma.
- Ooooo bogowie! Jakie z was są głąby !
- ejej, nie pozwalaj sobie. Gdyby trzymał swoje zachcianki w gaciach, to nic by się nie stało
- mała przerwa by wam nie zaszkodziła...
- ale on cały czas tak mówi. On nie potrafi pojąć sytuacji ! Ja starałem się być miły i cierpliwy, ale mam tego dość!
- rozum, Yuu, że macie mało czasu, a najwidoczniej jego tyłek się stęsknił za twoją anakondą...
- .... przestań
- już już, przepraszam. Teraz tak na serio. On cię kocha i chce twojego dotyku. To chyba normalne. Z drugiej strony n\powinien to trzymać aż do końca nauki, nie powinien się od razu rzucać na ciebie przy pierwszej lepszej okazji. Ale przecież wiesz, że tak bardzo chciał cię dotknąć, tak dawno cię nie widział, ale to on zawinił na początku. W tedy sytuacja w której się znalazłeś, dość kiepsko wyglądała. To też moja wina...
- spodziewałem się kłótni z tobą, rozmowy, wsparcia lub czegoś w ten deseń, ale nie rozprawki...
- ojć, wiesz o co mi chodzi. Chwilę jeszcze ochłoń i idź do niego
- niech on przeprosi
- ty też. Ktoś musi zrobić ten pierwszy krok
- nie ja
- oj ty
- nie
- tak
- nie
- a mam cię wziąć siłą? Wiesz jak potrafię być przerażająco silna- Przypomniało mi się, gdy na siłę zaciągnęła mnie kiedyś na premierę jakiegoś głupiego babskiego filmu. Za kołnierz. "Ooooo nie, nie chcę tego powtarzać{" pomyślałem i od razu wstałem, gotowy do wyjścia.
- i tak trzymać! Idziemy !
    Wyszliśmy z kawiarni i skierowaliśmy się do domu Tokiyi. Podróż zajęła nam około 20 minut. W między czasie zastanawiałem się jak go przeprosić i miałem nadzieję, że on przeprosi także mnie. Nie chciałem się z nim kłócić. "Przecież dałem mu trzy dni, ponieważ chciałem się upewnić, co do swoich uczuć. Jeżeli nie będę się w tedy hamować, nie będę czuł się przy nim źle, a moje serce będzie bić tak szybko i mocno tak jak kiedyś na jego widok, to znaczy, że go kocham i będę czuł się trochę bezpieczniej...". Pod jego domem zawahałem się.
- Saori... A co jeżeli go nie ma, albo mi nie wybaczy, albo będzie się śmiał z moich słów ?
- ma doła przez waszą kłótnię, więc na pewno będzie. Przecież dobrze wiesz, że on nie będzie się śmiał ! Nie jest złym człowiekiem. Wróć, nie jest złym chłopcem
- a-ale co jeżeli...- Nie zdążyłem dokończyć zdania, ponieważ Brunetka zadzwoniła do jego drzwi i szybko odbiegła, zostawiając nie samego.
- y... Yuu? - Usłyszałem ciepły głos Tokiyi z nutą smutku i zdziwienia.
- Tak....
- co chciałeś?
- emm..... Przeprosić... Nie powinienem aż tak się unosić, tylko dlatego, że ci się chciało, ale przyszedłem cię uczyć a nie piep...... kochać. W każdym razie... przepraszam- Mówiąc ostatnie słowa, ukłoniłem się w przepraszającym geście i chwilę później wyprostowałem. Gdy mój kręgosłup był już całkiem prosty, Tokiya rzucił mi się na szyję.
- T-tokiya?
- Ja też przepraszam ! Nie powinienem się tak od razu na ciebie rzucać !
- Po tych słowach także go objąłem. Staliśmy tak chwilę, po czym się puściliśmy i weszliśmy do jego domu.
- napijesz się czegoś?- zapytał blondyn.
- poproszę wodę- Powiedziałem, udając się do jego pokoju. Gdy minąłem framugę jego drzwi, ujrzałem kilka zgniecionych w kulkę kartek, oraz kilka pomazanych i poskreślanych cyferek. Podszedłem bliżej stolika na którym owe przedmioty się znajdowały i przejrzałem je. Naprawdę się starał pod moją nieobecność. To bardzo miłe, że jednak się mnie posłuchał i  się postarał. Cztery zadania miał dobrze, a kilka innych źle, ale i tak bardzo dobrze mu poszło, nez niczyjej pomocy. Byłem w tedy z niego naprawdę dumny. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym podniosłem automatyczny ołówek i zostawiłem mu małą notkę na jednej z kartek. Chwilę po tym wszedł Tokiya z dwoma kubkami do pokoju, ja w tedy siedziałem na poduszkach przy kotatsu*, czekając na jego przybycie.
- proszę- Powiedział uśmiechnięty i zarumieniony blondyn. Położył obie szklanki na stół i usiadł, chwilę później popijając z jednej z nich. Ja także się napiłem. Przez myśl przeszedł mi dziwny i szalony pomysł. Aż się lekko zarumieniłem. Sato to zauważył.
- czy coś się stało, Yuu?- Nie odpowiedziałem na jego pytanie. Chwilę jeszcze siedziałem, aż w końcu pomyślałem "raz się żyje", po czym wstałem i podszedłem do niego, a on zaniepokojony odłożył kubek.
- Yuu? Co robisz?- Chwilę wpatrywałem się w dół na jego twarz. Wyglądał naprawdę słodko. Nachyliłem się i go pocałowałem, a on chwilę później oddał pocałunek. Złapałem go za ramiona i za kolana i podniosłem. Pogłębiłem pocałunek.
- mnnn.... po...poszalałeś- Wysapał blondyn, łapiąc powietrze.
- szalony pomysł mi przyszedł do głowy. Kontynuujemy- Odparłem i lekko agresywnie wbiłem się w jego usta, penetrując jego podniebienie językiem. Zmieniłem jego pozycję, tak, aby trzymał mnie za szyję i nogami oplatał moje biodra. Podszedłem do ściany i przycisnąłem go do niej delikatnie, a Tokiya jęknął mi w usta. Podłożyłem pod niego kolano. Zdjąłem mu koszulkę i rzuciłem gdzieś w kąt, a on zrobił to samo z moją.
- M...Myślałem, że nie chcesz się kochać....- Powiedział lekko zarumieniony blondyn.
- Jestem z ciebie dumny...- Odparłem przytulając go. Przez chwilkę nie wiedział co powiedzieć, ale po niedługim czasie przytulił mnie.
- cieszę się i na prawdę się starałem, pomimo marnego skutku
- dobrze ci poszło. Później będziemy kontynuować naukę. Wytłumaczę ci tylko ze dwa przykłady, zrobisz ze trzy i będzie koniec na dzisiaj. Nie, nie odpuszczę, ale mała przerwa nie zaszkodzi...
- hahaha, jasne. Mała, ale przyjemna- W odpowiedzi przywarłem z powrotem do jego delikatnych i ciepłych ust, które tak łapczywie całowałem. Czułem, że serce wariuje mi od nowa. Wiedziałem, że coś do niego czuję, ale obwiałem się, że po kilku godzinach to uczucie zniknie...
Jednak nie zniknęło. Zostałem u niego na noc, wcześniej informując o tym Mio. Zgodziła się bezproblemowo, zwłaszcza, że ostatnio zaczęła mnie o wszystko wypytywać i kusić do spędzania czasu z Tokiyą . Jak się później okazało, polubiła mangi BL. Nie było łatwo mieszkać z taką kobietą, ale cóż poradzić. W końcu... Ona mnie wychowywała po wypadku taty. W każdym razie, spędziłem noc u Tokiyi. Po seksie dość szybko zasnąłem, a on miał zbyt dużo energii i ciągle mi coś opowiadał, nawet dwa razy.
Rano nie miał mi za złe tego, że usnąłem. Przyniósł mi jedzenie do łóżka, co było naprawdę słodkie, pomijając smak. Oczywiście zjadłem wszystko i dzięki Bogom, nie smakowało aż tak źle. Po śniadaniu i porannym buziaku poszedłem się umyć. Pod prysznicem zastanawiałem się nad tym, co do tej pory zrobił Tokiya. Ostatnia doba była naprawdę pełna emocji, a on emanował taką miłością, szczęściem i energią. Gdy się na niego patrzyło, widziało się maleńki promyczek słońca, wyjęty z błękitnego bezkresu. Był taki jasny i ciepły... A zwłaszcza ten przecudowny uśmiech ... "CHWILA ! Nie myśl o tym teraz, tylko się umyj ! Uczelnia czeka !" Pomyślałem i zrezygnowany spłukałem resztki piany ze swojego torsu. Wyszedłem z kabiny i zobaczyłem już przyszykowane ubrania i bieliznę. Zdziwiłem się widząc moje bokserki w tygrysie paski, których kiedyś tak łapczywie szukałem. Musiałem je zostawić kiedyś u niego podczas nocowania. Także szybko się ubrałem i wyszedłem z zaparowanej łazienki.
- która godzina?- Spytałem spoglądając na rozpromienionego blondyna. Sm lekko się do niego uśmiechnąłem.
- Masz jeszcze około godziny do wyjścia na uczelnię, więc spokojnie możesz jeszcze zostać
- a ty skąd wiesz?- Zapytałem lekko przekrzywiając z zaciekawieniem i rozbawianiem głowę na bok.
- no cóóóóóóóóóż.... Bez owijania w bawełnę.... Saori wysłała mi twój rozkład zajęć..- powiedział robiąc minę niczym dziecko, wyginając przy tym usta w dziubek.
- haaaaah - Odparłem wzdychając.
-  jesteś zły? - Zapytał składając ręce jak do modlitwy i robiąc maślane oczka.
- Nie, nie jestem, spokojnie. To, co teraz robimy ?
- a co chcesz "zrobić"- Zapytał unosząc dwuznacznie brwi.
- jesteś niewyżyty. Nie- odparłem z pokerową twarzą i cudem dusiłem w sobie śmiech.
- hahaha, to prawda ! A mogę po ciebie przyjść po zajęciach? Zaplanowałem coś...
- jasne, nie mogę się doczekać- Tokiya uśmiechnął się jednym ze swoich najbardziej urokliwych uśmiechów, a ja stałem wryty, patrząc się na jego rozpromienioną twarz, ponieważ akurat wtedy zza jego pleców, pojawiły się promienie słoneczne, a on wydawał się być owiele jaśniejszy niż wszystkie one razem połączone. Stałem tak wgapiony kilkanaście chwil.
- Yuu? Yu~u. Ziemia do Yuu !
- Eeee? A tak, wybacz- Odparłem odwracając głowę w bok i lekko się zarumieniłem. On widząc to, podszedł do mnie i dał mi małego buziaka, pełnego czułości i szczęścia, które emanowało od niego an kilka kilometrów. Delikatnie odwzajemniłem go. On spojrzał mi głęboko w oczy. "Aaach, tak dawno nie widziałem tak z bliska tych orzechowych tęczówek, nie czułem jego zapachu i nie tonąłem w jego głosie..." Pomyślałem rozmarzony.
       Po jakiejś godzinie wyszedłem od niego, kierując się na swoją uczelnię. Przed swoim wyjściem zarządąłem, aby on także poszedł na swoją. Z niechęcią się zgodził.
       Nie mogłem się doczekać co on takiego wymyślił. Ciekawość ciągle mnie zżerała. Po kilku godzinach w końcu mogłem wyjść się z nim zobaczyć.
      Wymyślił, że zabierze mnie pierw do planetarium, potem do restauracji i do wesołego miasteczka, które on tak bardzo uwielbiał, a na koniec do hotelu. Na szczęście mogłem odpuścić sobie jutrzejsze wykłady, ponieważ wcześniej przerobiłem ten materiał. Wiadomo czym się zakończył cały ten dzień.
      Od tak dawna tak świetnie się nie bawiłem.



Wybaczcie mi, że tak późno pojawiła się długo wyczekiwana notka ! Mam nadzieję, ze rozdzialik przypadł wam do gustu. Idealnie się złożyło, ze jest on w  wigilię, więc mam nadzieję na to, że ten mały prezencik  a koniec dnia się wam spodobał c: (co prawda krótki, ale jest ! :D ).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poproszę o twój komentarz ~`<3