niedziela, 14 grudnia 2014

~ Singing our Song ~ 24

Konbanwa !
Baaaaardzo przepraszam wszystkich, którzy wyczekiwali kolejnych rozdziałów ! Miałam bardzo długi zastój, ale już powinno być dobrze ! Niestety, rozdział wyszedł naprawdę krótki,ale reszta będzie dłuższa! Tymczasem zapraszam do czytania.....


Na wykładach nie mogłem się skupić. Znaczy... Nie to, że nie mogłem, o ile zastanawiałem się, czy dać Tokiyi drugą szansę, czy jednak nie. Skrzywdził mnie i to bardzo, to fakt. Jednak było to dawno, a teraz bardzo się stara. Strasznie mnie ciekawiło, co może z tego wyniknąć. Myśląc kreśliłem nasze inicjały na kartce. "Dam mu trzy dni. Sprawdzę jak się będzie zachowywał. To może być dość ciekawe i naprawdę może coś z tego wyjść. Może w końcu będę szczęśliwy?".
     Sensei ogłosił koniec wykładów, a ja już byłem spakowany i wybiegłem z sali w podskokach. Jakieś dziewczyny pomachały mi na do widzenia. Odmachałem im, cały czas biegnąc. Chciałem jak najszybciej zagrać dzieciom jakiś kawałek. Kiedyś nauczyłem się obsługiwać program na laptopie do grania muzyki. Opanowałem na nim kawałek Linking Park- Castle of glass na pianinie i bardzo chciałem zagrać go moim młodym słuchaczom. Oczywiście, miałem też ze sobą gitarę. Kupiłem także dużą skakankę, aby móc się z nimi bawić.   Gdy byłem w parku tuż obok uczelni i ich szkoły, bardzo szybko zobaczyłem małą grupkę dzieciaków czekających na mnie. Ucieszyłem się z tego, ponieważ naprawdę lubiłem te dzieciaki. Od razu, gdy minąłem murek, zauważyły mnie i bardzo głośno i wesoło krzyknęły, uradowane moim przyjściem.
- Yuiji-sempaaaaaaaaaaai !- Krzyczały radośnie, pędząc w moją stronę.
- Cześć dzieciaki ! Gotowe na show ?!- Zapytałem.
- Taaaaaak !- Odkrzyknęły chórem.- czy zagrać wam mój nowy kawałek ?
- oczywiście !- Po tych słowach, wyjąłem gitarę i zagrałem im świeżą piosenkę. Napisałem ją myśląc o Tokiyi.
     Dzieciaki były poruszone. Zagrałem ją jeszcze ze dwa razy, po czym wokół nas zgromadziła się grupka ludzi. Wszystkim się spodobała, co mnie  naprawdę ucieszyło. Zagrałem im ją także na laptopowym pianinie. Nie chciały odpuścić, więc zagrałem im też piosenkę moją i Tokiyi. Ten "koncert" trwał jeszcze półtorej godziny, po czym poszedłem do Sato, aby zapytać się go, czy zgadza się na próbne trzy dnu. Jednak pierw poszedłem do domu odłożyć cały ten bagaż. Musiałem się spieszyć, ponieważ Saori, którą spotkałem przypadkiem z koleżankami, powiedziała mi, że niedługo Sato kończy wykłady. Wybiegłem z domu i skierowałem się na ich uczelnię. Kilkanaście minut później, czekałem pod bramą uniwerka aż Tokiya skończy wykłady. Wyszedł z budynku chwile później, otoczony dużą grupą ludzi. Zastanawiałem się, czy moja obecność tutaj jest w takim razie sensowna. Cały czas patrzyłem  na roześmianego blondyna, gdy on nagle spojrzał mi głęboko w oczy. Nie spodziewałem się tego, więc odrobinę podskoczyłem, a tamten uśmiechnął się do mnie i podbiegł.
- Witaj, Yuu ! Niezmiernie się cieszę, że jesteś !
- Tokiyaaaaaaaaaaaaaaaaa~ ! Idziesz?- zapytał jakiś nieznany mi chłopak.
- Idźcie beze mnie- Odparł mu Sato i z powrotem odwrócił się do mnie twarzą.
- Więc... Nigdy do mnie nie przychodzisz.... Czy coś się stało?
- Zapytał mniej pewny chłopak.- Ja.....
- Nie wiedziałem jak mam zacząć tę rozmowę, ale pomyślałem "Nie rozklejaj się jak jakaś zakochana nastolatka ! Babą nie jesteś ! Powiedz to od razu! Teraz !!!"
- Yuu ?- Zapytał niepewnie blondyn i spojrzał mi głęboko w oczy. Zarumieniłem się, biorąc głęboki oddech.
- Trzy dni.
- Eeeh ? Trzy dni ?
- Trzy dni. Moglibyśmy spróbować, jakbyś chciał...
- Oczywiście, że tak!
- Heh- Uśmiechnąłem się przyjaźnie.
     Najwyraźniej nie przemyślałem zbytnio tego wariantu. Przecież trzy dni to zupełnie za mało jak na coś tak poważnego jak związek. Z drugiej strony natomiast, jeżeli się kogoś kocha to starczy nawet jedna sekunda. Albo, gdy nadchodzi "najgorszy dzień", to kilka chwil po nim, uświadamiamy sobie cenę, jaką ma dla nas ta druga osoba...." Zaraz, zaraz ! Co ja gadam ! Jeszcze nie wiem, czy go kocham, czy nie ! Huh, na poematy mi się zebrało...."
- Yuu?- Z zamyśleń wyrwał mnie ciepły głos Tokiyi. Spojrzałem na niego zdezorientowany.
- Czy trzy dni ci wystarczą ?- Zapytał niepewie blondyn.
- Powinny...
- Idziemy?
- yhm.
    Wokół nas robiło się ciemno, a my zdecydowaliśmy się na krótki spacer w drodze do domu. Właściwie to nie my, tylko Sato. Stwierdził też, że te trzy dni miną bardzo szybko, a on nie chce marnować ani sekundy. W sumie ja także nie miałem nic przeciwko.
Szliśmy normalnym tempem po żwirowej ścieżce i słuchałem jak blondyn mówi mi o wszystkim co mnie ominęło w jego życiu. Opowiadał o imprezach, o tym, jak musiał odrzucać delikatnie dziewczyny z mojego powodu, o tym, że przygarnął małego kotka z ulicy i wielu innych rzeczach, które mu się przytrafiły. W sumie byłem szczęśliwy, że chce, abym tak dużo o nim wiedział. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ od zawsze słuchałem co inni mają do powiedzenia. Pomagało mi to w wizualnym obrazie tej osoby. Lubiłem wiedzieć co ona lubi, z kim się przyjaźni, ulubioną muzykę, styl ubioru, różne gwiazdy, książki i filmy, oraz wiele innych. Nie wiem czemu, ale naprawdę to lubiłem, tak samo jak i słuchać o różnych problemach, przy tym pomagając je rozwiązać. Gdyby nie muzyka, to zostałbym psychologiem.
Nagle poczułem coś ciepłego, co bardzo szybko przywróciło mnie 'na ziemię'
- aaaaach~ jak przyjemnie. Tęskniłem za tym ciepłem twojej dłoni.....- Mówiąc to, blondyn oparł się lekko o mnie. Zorientowałem się dopiero po chwili.
- Miło by było, gdybyś mnie słuchał
- słuchałem, ale do pewnego czasu....
- a na czym skończyłeś ?
- na kociaku....
- mhm... Ominął cię interesujący fakt
- jaki ?
- Kupiłem gitarę. Chciałbym, abyś nauczył mnie kiedyś na niej grać Naszą piosenkę
- może kiedyś....
- yay ! A czy dalej dobrze się uczysz ?
- jestem w pierwszej piątce na uniwerku
- serio? Super !
- a dlaczego pytasz?
- boooo- Blondyn odwrócił wzrok- booo mi słabo idzie nauka..... i.....
- mam ci pomóc ?
- mógłbyś ?
- jasne. Zaczynamy jutro, co ty na to?
- oczywiście ! A u kogo?
- u mnie, jest bliżej do stacji i będzie więcej czasu na naukę. Może po wykładach ? 17 pasuje ?
- jasne ! Nie mogę się doczekać!
- grzeczny chłopiec. W końcu się sta....- Nie skończyłem zdania, ponieważ Sato złożył na moich wargach delikatny pocałunek. Gdy po krótkiej chwili nasze usta oddzieliły się, spojrzałem z lekkim zaskoczeniem na Tokię, który był naprawdę szczęśliwy, na co wskazywał banan na jego ustach.
     Westchnąłem cicho i nic nie dodałem. Nie chciałem mu psuć tej chwili z której był aż taki szczęśliwy. "Te trzy dni mogą być całkiem ciekawe...." Pomyślałem idąc z nim na stację.
   Gdy byliśmy już pod jego domem, troszeczkę posmutniałem wiedząc, że się rozstajemy. Znów zastanowiłem się, dlaczego. "Czy dlatego, że jednak coś do niego czuję?"
- Yuu ? Cały czas jesteś jakiś zamyślony. Coś się musiało stać. Czy powiesz mi co ?
- Hę? Aa...nic, nic...
- bądź ze mną szczery. Mamy tylko trzy dni, a miną bardzo szybko i obojętnie, jeżeli będziesz ciągle chodził z głową w chmurach !
- mhm. Przepraszam. Może to chodzi o to, że nie przywykłem do mojej decyzji...
- rozumiem. W końcu to ja cię skrzywdziłem. Zostajesz, czy wracasz ?
- lepiej będzie jak wrócę. Dobranoc Tokiya
- D-dobranoc, Yuu. Nie sądziłem, że powiesz mi po imieniu tak szybko...
- staram się, aby to przypominało związek, a nie jakiś głupi układ, czy zakład. Cześć
- papa, uważaj na siebie
- mhm
         W drodze powrotnej rozmyślałem o całym moim dotychczasowym życiu i o tym, jak zmienił je Tokiya. "Przecież wcześniej miałem dziewczyny, on z resztą też, więc dlaczego się w sobie zakochaliśmy?" Myśląc przebyłem drogę dość szybko. Wszedłem do domu i szczęśliwy Kaz przywitał mnie szczekaniem. Mio w progu drzwi zapytała mnie co się stało, że tak szybko wybiegłem z domu. Opowiedziałem jej całą historię, a ta ucieszona klepnęła mnie w plecy i kazała szybo coś zjeść, umyć się i iść spać, ponieważ jutro mam wstać wcześniej, aby odprowadzić Tokiyę na uczelnię. Sam wcześniej o tym pomyślałem. Zaśmiałem się w duchu z naszej synchronizacji. Zrobiłem to, co kazała mi Mio.
Sen miałem naprawdę przyjemny. Śniło mi się,że magiczny park dryfuje w kosmosie, a ja z Tokiyą przechadzamy się nim. Potem grałem mu na gitarze. Potem widziałem wszystkie nasze wspólne chwile, które się przeplatywały na tle kosmicznego nieba. Już wiedziałem, aby wziąć także jutro gitarę ze sobą. Od jutra zaczynamy próbne dni. Cały czas byłem podekscytowany, niczym małe dziecko w wielkim parku rozrywki.
Tak, jutro będę się starał. Tak sobie postanowiłem i tego będę się trzymał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poproszę o twój komentarz ~`<3