sobota, 14 marca 2015

Just be Friends 3

Wybaczcie mi, że nic nie dodałam tydzień temu. Niestety miałam drobne komplikacje i nie udało mi się go wstawić. Mam nadzieję, że się nie gniewacie ;)
Zapraszam c: ....





-Tak ?- Zapytałem ciekawy.
- Ja... C-chciałem podziękować... Tobie za pomoc, kiedy... jej potrzebowałem. Jeszcze raz dziękuję!- Ukłonił się bardzo nisko, co mnie zaskoczyło. Aż głupio mi się zrobiło na ten gest.
- Proszę- Uśmiechnąłem się- A teraz zapłata
- J-jaka zapłata? J-ja nic nie mam...- Odparł przerażony. Podszedłem do niego, a on próbował bardzo szybko wyjść z sali, ale nie mógł. Drzwi się zatrzasnęły.
- Wiesz, czego chcę- Powiedziałem patrząc mu w oczy.
- Błagam...nie chcę....!- Odparł i zacisnął powieki. Podniosłem obie dłonie do jego twarzy.
- C-co ty robisz?- Zapytał bardzo zaskoczony moim ruchem. Oba palce wskazujące u rąk lekko przycisnąłem do kącików jego ust i uniosłem w górę w geście uśmiechu.
- U mnie za wszystko płaci się uśmiechem. Ewentualnie pójściem na lody, hahaha- Zaśmiałem się- Żałuj, że nie widziałeś swojej miny, hahaha !
-T-to było straszne!- Krzyknął.
- już, przepraszam, nie będę. Po prostu musiałem to zrobić, hahaha ! Aaaaa właśnie- Wyjąłem kartkę z kieszeni i wręczyłem mu ją.
- co to za adres?
- pewnego klubu sportowego. Jak się boisz to poproszę Yuki, aby z tobą poszła.
- a po co?
- Prowadzą tam kurs samoobrony, a ja chodzę tam na treningi karate
- ale to musi być drogie
- czy ja wiem... Średnie, ale wszystko załapiesz w mig ! To rewelacyjna szkoła
- Ja chyba... nie przyjdę...
- o pieniądze się nie martw. Ta szkoła to własność brata Yuki. Z resztą przyjdź. Zrób tylko tyle. Niedobrze, zaraz zacznie się mój trening. Masz teraz czas?
- mam
- Świetnie, to idziemy !- Powiedziałem nie przyjmując protestu. Szybko posprzątałem, spakowałem się i wyszedłem wraz z nim. W szatni ubraliśmy się i szybkim tempem poszliśmy na przystanek. Kupiłem małemu bilet i wsiedliśmy do autobusu, który nadjechał.
Dziesięć minut później byliśmy na miejscu.
- Słuchaj, ja muszę biec się przebrać, a do twojego kursu jest jeszcze pół godziny. Poczekasz chwilę na ławce?
- T-tak...
- Świetnie. Idę!- Krzyknąłem w biegu. W mig się przebrałem i wbiegłem spowrotem na salę.
Było dawno po rozgrzewce. Wystarczyło, że sensei spojrzał na mnie i już wiedziałem, że za spóźnienie będę miał ostro przechlapane. Nie istotnym było to, że trenował nas brat Yuki. Wręcz przeciwnie. Katował mnie najbardziej ze wszystkich za to, że się przyjaźnimy. Wiele razy otrzymywałem współczujące spojrzenia moich kolegów.
- Keiji! Spóźniony!
- Przepraszam Sensei!
- 12 kółek biegiem!
-Ossu!- "Kuso! Wiedziałem..." Pomyślałem i zacząłem biec. Po skończeniu okrążeń miałem mały sparing z moim kolegą. Zawsze rywalizowaliśmy o to, kto jest lepszy. Szliśmy łeb w łeb. Na tamtejszy dzień to on wygrywał.
- no, no, no ! Któż to raczył się zjawić po prawie rocznej przerwie, co?!- Krzyknął na mnie z wyższością i śmiechem w głosie. Miał farbowane blond włosy, szare wielkie oczy, trójkątna szczękę i był niewiele wyższy. Jak na mój gust, to był bardzo przystojny.
- No ! A teraz zobaczymy kto jest lepszy po długiej przerwie. Tylko oszczędź mnie, o litościwy Panie !- Powiedziałem również śmiejąc się i zaczęliśmy pojedynek. Tym razem wygrałem ja. XXX chciał rewanżu, a więc mu go dałem. Wygrał blondyn. Sparingowaliśmy się około 15 minut. Po ostatnim padliśmy zmęczeni na plecy. Szarooki wygrywał o trzy pojedynki.
- Fra...jer- powiedział ledwo zipiąc
- To...ty...tutaj popełniasz...podstawowe błędy... Baka- Ja również byłem potwornie zmęczony. O dziwo miałem siłę na rozpamiętywanie momentu w którym się poznaliśmy. Od samego początku się nie lubiliśmy i walczyliśmy praktycznie non-stop. Po jakimś czasie odkryliśmy, że lubiliśmy te same rzeczy jak muzykę, czy mangi. Przyznam się szczerze, że kiedyś trochę mi się podobał, ale był hetero, więc go sobie odpuściłem. Szczerze? Nie żałuję tego. Byliśmy dobrymi kumplami i teraz dziwnie się czuję myśląc, że moglibyśmy być razem.
- To ile do ilu?- Zapytał mnie, gdy siadał.
- Wygrywasz o trzy, ale spokojnie idioto, nadrobię- Uśmiechnąłem się odwracając głowę w prawo, gdzie siedział. Odwzajemnił uśmiech.
- ja? Idiota?- Wskazał na siebie palcem i zrobił śmieszną zdziwioną minę.
- Tak ty- Zrobiłem bardzo głupią minę. Palcem wskazującym pociągnąłem dolną część oka w dół i wysunąłem język- Frajerze !
- Osz ty!- Rzucił się na mnie. Zaczęliśmy się tarzać w lewo. Walczyliśmy o to, kto będzie na górze. Niestety wpadliśmy pod nogi innej walczącej parze i obydwu chłopaków przewaliliśmy na siebie.
- Co tu się dzieje?- Sensei podszedł do nas. Skrzyżował ręce na lekko odsłoniętej piersi. Całkiem sexownie wyrobionej piersi.
- Niiiiic- Odpowiedzieliśmy jednocześnie, a jeden z  pozostałych chłopaków spiorunował nas wzrokiem. Natomiast drugi ze stoickim wzrokiem próbował się wydostać.
- Taaaak?- Sensei przekrzywił lekko głowę na bok- ja widzę co innego- Odparł lekko mrużąc oczy.
- Etto...- Powiedziałem, drapiąc się w kark w miarę możliwości. Chcieliśmy wstać, ale sensei powiedział, abyśmy nawet tego nie próbowali. Krzyknął na całą salę i wszyscy szybko się zbiegli.
- Kto z was chce dać tym dwu nauczkę ?- Wszyscy podnieśli ręce, co mnie lekko podłamało. Podejrzewałem co nastąpi.
- Robimy kanapkę. Teraz! - Krzyknął i cała chmara spoconych męskich ciał rzuciła się na nas. Nie narzekałbym, gdyby nie około 16 chłopaków nie miażdżyłoby mnie tak, że nie mogłem oddychać. Po krótkiej chwili wszyscy wrócili do poprzednich zajęć.
- Teraz...- Sensei potarł ręce- 15 kółek biegiem! Miłej zabaaawy~ Podśpiewał, machnął nam majestatycznie ręką i odszedł. Spojrzeliśmy po sobie i roześmialiśmy się. Chwilę później przypomniałem sobie o moim gościu, więc podbiegłem do niego.
- Hej. Twoja lekcja już się zaczęła
- Co?! A-ale... Jak to?
- nie przesadzaj. Szybko!- Powiedziałem, po czym złapałem małego za rękę i pobiegliśmy. Moje serce wydało ciche "bu-bum", które starałem się zignorować. Po minucie staliśmy już pod drzwiami do sali.
- To tu- Powiedziałem i już miałem otworzyć drzwi, gdy mój mały towarzysz pociągnął mnie za rękę. Spojrzałem w jego kierunku.
- Czy... Mógłbyś mnie puścić?- Zapytał nieśmiało, acz stanowczo.
- co? A, jasne- Puściłem jego rękę z lekkim zdenerwowaniem. Przekląłem samego siebie w myślach.
- Ja...- Zająknął się niepewnie
- ty?
- obawiam się tych zajęć... Co jeżeli zrobię coś głupiego i wszyscy będą się ze mnie śmiać?- Zapytał patrząc mi w oczy.
- w takich sytuacjach trzeba potrafić śmiać się z samego siebie- Powiedziałem zakładając ręce na pierś. "Ten chłopak naprawdę powinien się dowartościować" pomyślałem i przekrzywiłem lekko głowę.
- ale ja nie potrafię...- Odpowiedział i zacisnął pasek od swojej torby.
- po pierwsze: nie wygłupisz się tak szybko, a po drugie: przypomnij sobie zdarzenie sprzed chwili, oraz moją minę- Uśmiechnąłem się do niego ciepło. Chyba zrozumiał przekaz, ponieważ owy pasek puścił. Jednak wraz z nim głowę i podziwiał swoje obuwie. Ująłem go za podbródek i pociągnąłem w górę. Spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się najszczerzej jak potrafiłem. To był jeden z moich specjalnych uśmiechów, który zostawiam na rzadkie okazje. Odwzajemnił go lekko, więc puściłem jego głowę.
- no to wchodzimy- Powiedziałem i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, wszedłem do dużej sali. Okna były zakryte białą kratą, na ścianach wisiały drabinki, a po bokach sali stały ładne, duże ławki. Zebrani w środku ludzie słuchali instruktora, któremu przeszkodziliśmy w prowadzeniu zajęć. Strzelił facepalma, gdy mnie zobaczył, ponieważ nie raz już tak wparowałem, przeszkadzając mu.
- Co.Ty.Tu.Robisz?- Powiedział nie podnosząc głowy- Twój sensei powinien cię naprostować- Powiedział i w końcu spojrzał na mnie z wyrzutem wymalowanym na twarzy.
- Cześć Izo- Uśmiechnąłem się do niego- Ten oto osobnik chce się zapisać na twoje zajęcia
- który?- Zapytał z lekką kpiną w głosie.
- No te...Eeee?- Rozejrzałem się po bokach, ale nigdzie nie było mojego przyjaciela. Odwróciłem się w stronę Izo.
- uno momento porfavor- Powiedziałem i ruszyłem przed siebie. Zamknąłem drzwi od sali i zobaczyłem mały ruch za automatem z napojami, więc podszedłem tam.
- Chodź- Wyciągnąłem rękę w stronę wystraszonego chłopaka. Przyjął ją, a ja pociągnąłem go w stronę sali, Otworzyłem drzwi z hukiem i wszyscy zgromadzeni spojrzeli na mnie jak na opętanego. Również to mi nie przeszkadzało.
- Oto zguba- Powiedziałem i wciągnąłem lekko wystraszonego chłopaka do sali.
- Imię?- Zapytał instruktor.
- Keiji. Przecież wiesz jak mam na imię- Powiedziałem zdziwiony.
- Nie ty, tylko ten obok- Izo znów strzelił facepalma. „ Jak ciągle będzie tak robił, to mu się twarz upodobni do deski” Pomyślałem.
- To jest...Eeeeee...Jak masz na imię?- Szepnąłem ostatnie zdanie do niższego ode mnie chłopaka.
- Nazywam się Ukyo Abe- Podniósł dotąd opuszczoną głowę.
- Dobrze, wejdź, ale ty Keiji wracaj na zajęcia, albo powiem twojemu senseiowi, żeby sprał ci cztery litery- Odpowiedział i wrócił do prowadzenia zajęć.
- Spokojnie- Powiedziałem i poczochrałem Ukyo po włosach, po czym wyszedłem. Znów przypadkowo za mocno zamknąłem drzwi, więc otworzyłem je, przeprosiłem i zamknąłem-tym razem delikatnie. Zorientowałem się, że nie dość, że nikogo nie poinformowałem o swoim wyjściu, to jeszcze nie zrobiłem tych cholernych 15 kółek, więc pobiegłem do mojej sali.
-KEEEEEEEEEEEEEEJIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII !!!- Usłyszałem głos senseia.” O choleraaaa” Pomyślałem i podszedłem do niego krokiem na ścięcie.
-T-taaak?- Popatrzyłem na niego miną zbitego szczeniaczka.
- 40 kółek!- Krzyknął.
- Ale...
- 45! Licytujesz się?
- Nie sensei...
-Biegnij!

***

- Jak ci się podobało?- Zapytałem Ukyo, gdy poszedłem go odebrać po zajęciach moich, jak i jego.
- Było fajnie...- Powiedział, ale nie patrzył mi w oczy. Coś było nie tak.
- Nie parzysz mi w oczy. Powiedz o co chodzi...
- O nic- Odparł szybko i sucho.
- Jasne, jasne. Mi możesz powiedzieć
- No... było fajnie...
-Ale?
-... ale nie będę tam chodził...
- Czemu?
- no... to trochę kosztuje...
- ale już jest opłacone- Skłamałem. „Później to opłacę Aaaaach, poczułem się jak bohater” Pomyślałem.
- Co? Przez kogo?- Zadarł łepek do góry, aby spojrzeć mi w oczy.
- Nie istotne. A wiesz, że dzisiaj zrobiłem ponad pięćdziesiąt kółek biegiem?- Powiedziałem, aby zmienić temat.
- A-ale...
-Tak, wiem, że to dużo. Podziwiasz mnie teraz?- Zapytałem i teatralnie przyłożyłem rękę do czoła.
- taaaak...- Powiedział zażenowany. Podczas powrotu do domu rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Dogadywaliśmy się całkiem dobrze. Okazało się, że lubiliśmy te same filmy, muzykę, mangi oraz anime. Zastanawiałem się, czy nie powiedzieć mu, że jestem gejem, ale zrezygnowałem z tego pomysłu. „Jeszcze nie teraz, jeszcze nie teraz” Powtarzałem w myślach. Coś czułem, że się zaprzyjaźnimy, ale nie zamierzałem wyjawiać mu wszystkich sekretów od razu, ponieważ mogłem go przepłoszyć. Kiedyś mu na pewno powiem, ale nie w dniu pierwszego wspólnego wyjścia.
-O! To mój dom- Powiedział coś mało ochoczo.
- Nie obraź się na mnie, ale ta rudera jest straszna !- Przed oczami miałem stary, podrapany budynek, który nie pachniał dobrze, aczkolwiek nie najgorzej.
- Wiem, dlatego wstydziłem się ciebie tutaj zaprowadzić...
- Spokojnie, nikomu nie powiem, gdzie mieszkasz, oraz nie będę się z ciebie śmiać. Nie przejmuj się tym- Uśmiechnąłem się do niego po raz kolejny dzisiaj. „Jutro będzie mnie od tego szczęka boleć, chuechue...” Pomyślałem łapiąc się za twarz.
- Co robisz?- Zapytał zdziwiony Ukyo.
-Niiiiiiiiiic- Powiedziałem zażenowany. „ Jeszcze brakowało, abym się ośmieszył przed nim jeszcze bardziej”
- Może wejdziesz i napijesz się czegoś? Co prawda nie mam za wiele, ale akurat herbatę mamy
- Niestety nie mogę, ponieważ muszę jeszcze zrobić w domu kilka obowiązkowych rzeczy. Cześć, do zobaczenia jutro w szkole !
- Tak, cześć- Po tych słowach odwróciłem się i skierowałem w kierunku mojego domu.
- Czekaj!- Krzyknął za mną Ukyo.
- Tak?- Odwróciłem się w jego kierunku, a wiatr lekko rozwiewał moje włosy, które poprawiłem ręką.
- Dziękuję ci za wszystko- Ukłonił się.
- Nie ma za co- Powiedziałem i odwróciłem się do niego plecami. „To był bardzo interesujący dzień” Pomyślałem i poszedłem w swoim kierunku.

1 komentarz:

  1. Wolvin, powiem tak... rozdział bardzo śmieszny, przynajmniej dla mnie, ale nie lubie czekać na to co będzie. Dobrze o tym wiesz, bo ciągle cię męcze o 'Singing our song'. To znaczy męczyłam. Teraz już tego nie robie mimo, że ciekawość mnie zżera. Eh... co by tu jeszcze napisać...hmm...ne wem. Dobra jutro w szkole cie pomęcze, chyba, że będę mieć dobry humor jak dzisiaj, co u mnie nie zdarza się ostatnio często... ale mniejsza z tym. Do zobaczenia w szkole. Weny życzę. Całuski :*

    OdpowiedzUsuń

Poproszę o twój komentarz ~`<3