niedziela, 22 marca 2015

Just Be Friends 4

Rozdział o TokiYuu jest w trakcie pisania, więc proszę, na razie zadowólcie się tym c: .Singing Our Song wstawię.... Nie wiem kiedy. Możliwe, że w przyszłym tygodniu w środę, ale jeszcze nie wiem na kiedy się wyrobię. Ja zabieram się za pisanie <a nocuję u znajomych; noc filmowa, hehehe. Zbiliśmy szybę w drzwiach ;-; >, a Wy czytajcie C: .
Zapraszam.....................

 


        „ Nie! Przestań ! Przestań kochać, to tak boli ! Błagam !!! Gdzie to jest?! Gdzie to kurwa mać jest ?!!! Gdzie ja to położyłem! Nie mogłem zgubić nie, nie, nie ! Nie mogę! Uf, jest !
....
....
... Ja....Przepraszam ! ...
...
...
...
P...Przepraszam ...
... Przepraszam ...
Ja...  Ja musiałem ! To nie moja wina ! Musiałem, musiałem, musiałem !
Kurwa, gdzie ten pierdolony ręcznik ?! Uspokój się, wdech i wyd...
wde...wyyyyd...
Prze...
przepraszam... „


***


-Cześć- Zobaczyłem znajomą twarz mojego kolegi Ukyo, który stał przy szafce z butami. Była ona o trzy szafki oddalona od mojej. Miał na sobie mundurek, przez co nie mogłem go od razu rozpoznać od tych wszystkich klonów, ale dzięki jego włosom, udało mi się wyhaczyć go z tłumu. „ Są dość długie i wydają się lekko szare, a w słońcu wyglądają tak, jakby na jego głowę spadł księżycowy pył, a w jego oczach umieścił ktoś dwie piękne gwiazdki, które migają zawsze, gdy podziwia nimi swoje koleżanki. Tak, on jest piękny. Nie przystojny, ponieważ ma zbyt dziewczęcą urodę, ale piękny jest ”
-  Dzień doby! Jak minęła ci noc?- Zadarł lekko głowę w górę i uśmiechnął się niepewnie, a moje serce trochę przyśpieszyło. Podniosłem rękę i zmierzwiłem jego włosy. Nagle jego uśmiech zniknął z jego twarzy, a pojawił ogromny niepokój.
- Co to jest?- Zapytał mnie, wpierw patrząc na moją rękę, a później skierował swoje oczy w moje.
- Co?- Zapytałem i byłem trochę przestraszony, ponieważ aż za dobrze wiedziałem o co mu chodziło.
- To- Odwrócił moją rękę w moim kierunku, a moim oczom ukazało się kilka świeżych, prostych cięć. „Kurwa, zapomniałem frotki z domu !” Pomyślałem i stałem. Nie odważyłem się powiedzieć choćby małego słówka. Bałem się, ponieważ ktoś odkrył mój największy sekret. Do tego zrobiła to osoba, która mi się podobała.
Lekko wyrwałem rękę i bez żadnego słowa szybko zmieniłem buty, a on patrzył na mnie spokojnym, acz zdenerwowanym wzrokiem. Również bez słowa minąłem go ze spuszczoną głową. Szedłem wpierw powoli, a później nabrałem trochę większego tempa. Praktycznie podbiegłem do toalety, po czym zamknąłem się w ostatniej kabinie. Wtedy łzy zaczęły same płynąć. Co prawda, nie było ich dużo, ale i tak nie pozwalały mi się uspokoić. Tak spędziłem około 20 minut, a pierwsza lekcja trwałą w najlepsze. Po chwili wyszedłem i w krótkim czasie stałem już pod drzwiami psychologa. Zapukałem i gdy do moich uszu doszło ciche „Proszę” wszedłem.
- Cześć Keiji. Co ci się stało?- Zapytał mnie trzydziesto-paroletni mężczyzna. Miał czarne, krótkie włosy i ciemnoniebieskie oczy. On zawsze potrafił mnie rozszyfrować i wiedział co zrobić, gdy łapałem dołek.
- Proszę zgadnąć- Powiedziałem i spojrzałem na niego melancholijnym wzrokiem.
- Usiądź, zaparzę ci kawy, chyba, że wolisz dziś herbatę- Spojrzał na mnie pytająco.
- Dzisiaj poproszę herbaty
- Zaraz ci podam. Chcesz swój kocyk, czy sweterek?
- Oba ...
Chwilę później pan Yamaguchi podał mi oba przedmioty, po czym wyjął swój telefon i napisał do mojego nauczyciela, że jestem w jego gabinecie i prawdopodobnie będę musiał tam posiedzieć całą tamtą godzinę i następną.
Kocham swój kocyk, oraz sweterek. Gdy zakrywam nimi swoje ciało to pełnią one funkcję tak jakby skorupki i czuję się bezpieczniej. A gdy poczuję się dość bezpiecznie, to otwieram się na ludzi. Nie wiem czemu tak mam, ale to było, jest i będzie. Otrzymałem mój ulubiony, brązowy kubek z kotkami, do rąk. Podziękowałem i napiłem się gorącego napoju. Zastanawiałem się co mnie podkusiło do TEGO, a po chwili sobie to uświadomiłem... Śnili mi się wszyscy Oni- Ci którzy mnie zranili. Zastanawiałem się dlaczego i doszedłem do wniosku, że mój umysł nie chciał, abym znów został zraniony, ale czy zawsze tak miało być?
pan Yamaguchi był dość zaniepokojony moim głębokim zamyśleniem i wyrwał mnie z niego.
- Keiji !
- tak ?
- co cię do TEGO podkusiło?- Zapytał, zakładając nogę na nogę.
- w dużym skrócie to mój sen w którym pojawili się ci wszyscy ludzie, którzy mnie kiedyś zranili. To było chyba ostrzeżenie dla mnie od samego siebie, abym więcej się nie zakochiwał...- Urwałem. W tedy zdałem sobie sprawę, że przyznałem się do czegoś, od czego starałem się obronić. „Wpadłem...” Pomyślałem.
- kto to jest? Znam go?- Zapytał i popił ciasteczko kawą. „Kiedy on je tu postawił?”
- Etto..- Zawahałem się- Nie to, że zakochałem, o ile podoba mi się ktoś. Ale nie chcę, aby tak było, ponieważ chciałbym być jego przyjacielem, a nie partnerem. Nie wiem także, czy jest gejem...
- Zapytaj go- Był za biurkiem i segregował papiery. ”Jak on się tam znów znalazł? Ech, muszę zacząć zwracać na wszystko uwagę...”
- Nie mogę...- Znów upiłem łyk ciemnego napoju.
- A to czemu?- On tak samo się napił.
- Bo tak jakby się pokłóciliśmy...
- Tak jakby? Co zrobiłeś? Nie obraź się na mnie, ale ty masz dość bardzo wybuchowy charakter...
- Przywitaliśmy się, pogłaskałem go po głowie. On zobaczył moje blizny. Wie pan, nie nałożyłem rano frotek. Zapytał się mnie co mam na rękach, a ja mu nie odpowiedziałem, tylko go wyminąłem, pobiegłem do toalety i płakałem tam. Potem poszedłem do pana. Cała historia- Zrobiłem nieokreślony ruch ręką.
- Rozumiem...- Zamyślił się, a po dłuższej chwili dodał- Musimy z tym coś zrobić
- Ale co?
- Przede wszystkim musisz  zapytać się go, co sądzi o gejach i czy nim jest. Jeśli tak, to droga wolna, a jeżeli nie, to niestety musisz go sobie odpuścić jako chłopaka. Możecie się przyjaźnić, ale tylko w tedy, gdy zdusisz w sobie te uczucia, inaczej znów będziesz cierpiał
- Zdaję sobie sprawę z tego, że musimy porozmawiać. Ale boję się, że nie będzie chciał się do mnie odzywać. A jak mu powiedzieć o tym, że się czasem tnę?
- Ja na twoim miejscu bym się aż tak z tym nie spieszył. Lepiej, abyście się poznali, a potem, gdy będziesz uważał to za słuszne, powiesz mu. Oczywiście, jeżeli chcesz z nim o tym porozmawiać- Dokończył swoją kawę i spowrotem zajął się papierami.- Ech, muszę to dziś skończyć
- Chyba tak zrobię, Dziękuję Panu. Powidzenia!
- Dziękuję. A czy jesteś w stanie iść na następną lekcję?
- Nie wiem... Muszę nad wszystkim pomyśleć i...
- Dobrze, więc zostaniesz tutaj jeszcze jedną lekcję, ale ani minuty dłużej, okej ?

- Jasne, Dziękuję panu za wszystko- Uśmiechnął się do mnie w odpowiedzi i powrócił do papierków. Na następnej leki najnormalniej w świecie pogadaliśmy i dzięki temu poczułem się znacznie lepiej. Stwierdziłem, że spróbuję porozmawiać z nim na długiej przerwie.

Po lekcji Wf przebrałem się bardzo szybko i chciałem pobiec do jego klasy, ale zorientowałem się, że nie wiem do której chodzi. Wybiegłem z przebieralni i pobiegłem do sal, które należały do młodszych. Wszedłem do pierwszej z nich i zapytałem jednej dziewczyny, czy wie do której on chodzi. Odparła, że wie i jest w klasie 1A. Podziękowałem jej i pobiegłem w tamtym kierunku.
- Czy moglibyśmy porozmawiać?- Zapytałem go zestresowany.
- Tak- Powiedział, po czym poszliśmy do starej części budynku.
- Etto...- Zawahałem się, nie wiedziałem co mam powiedzieć; od czego zacząć.
- Dlaczego to robisz?- Zapytał i po chwili dodał mniej pewnie- Znaczy, nie musisz mi mówić, jeżeli nie chcesz. Szczerze mówiąc, to chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić, więc chciałbym wiedzieć coś o tobie, ale to co zrobiłeś... Czy wcześniej ty też coś... ?- Zrobił nieokreślony ruch ręką. „Coś nas łączy” Pomyślałem gdy to zrobił.
- Jestem melancholikiem
- kim?
- Mam depresję- Odparłem szczerze. Wsadziłem dłonie do kieszeni od spodni, przekrzywiłem głowę nieco w bok i czekałem na jego reakcję. Ukyo rozszerzył oczy ze zdziwienia.
- Ja...
- Nie spodziewałeś się że taki asertywny chłopak, który nie daje sobie w kaszę dmuchać może mieć depresję? Ten który ciągle się śmieje? Nie podejrzewałeś, czyż nie?
- Ja... Masz rację- Spuścił głowę i chwilę pomyślał, po czym dodał- Ale to nie tak, że przez to nie chcę się z tobą przyjaźnić! Ja naprawdę cię polubiłem- Powiedział, a moje serce szybciej zabiło. Zastanawiałem się w jakim sensie użył to „Lubię”.
- Mam do ciebie pytanie ...
- Słucham?
- Czy jesteś gotów przyjaźnić się ze mną? Z takim dziwnym typem z depresją? Musisz wziąć też pod uwagę, że mogą się z ciebie przez to śmiać...
- Chcę
- Na pewno?
- Tak
- To po szkole idziemy uczcić to lodami, co ty na to? Ja stawiam
- Ale nie mógłbym. Już tyle dla mnie zrobiłeś i...
- Oj przestań, nic się nie stanie- Szturchnąłem go lekko w ramię zachęcająco.
- No dobrze



- Pyszne ! Jeszcze nigdy w życiu tak dobrych lodów nie jadłem !- Powiedział Ukyo i Wcinał gałkę lodów waniliowych.
- Ja wiem, co dobre! Ci państwo prowadzą tę lodziarnię już 17 lat! Jak miałem siedem lat to mój dziadek zaprowadził mnie tutaj. To jest dla nas bardzo ważne miejsce, ponieważ moi rodzice tutaj się poznali i zakochali w sobie od pierwszego wejrzenia. Kiedyś mój dziadek przyprowadził tutaj moją mamę, gdy była w moim wieku.
- Wow, niesamowita historia! Moi rodzice poznali się kłócąc się o śmietnik.
- Y, serio? Opowiedz mi o tym
- To długa historia, więc ją trochę streszczę. Moja mama wprowadziła się do domu w którym obecnie mieszkamy, a mój tata był jej sąsiadem. Moja mama bardzo lubi porządek, a mój tata jest bałaganiarzem. Któregoś dnia moja mama chciała wyrzucić śmieci i zobaczyła, że mój tata rzuca swój worek obok śmietnika i wraca do domu. Podbiegła do niego i zaczęła się kłótnia. Tak było co trzy, cztery dni, aż do mojego taty przyjechali jego rodzice. Moja babcia od strony taty także lubiła porządek. Usłyszała jedną z ich kłótni i postanowiła interweniować. Okrzyczała tatę za niechlujstwo i kazała mu zaprosić moją mamę na kawę. Zaprzyjaźnili się i wkrótce zakochali. Moja mama zaszła w ciążę w wieku 18 lat i było im ciężko, ale jakoś wiązali koniec z końcem i urodziłem się ja. Moja mama zajmowała się mną, a tata pracował na dwa etaty. Dalej jest ciężko, co prawda mama pracuje, ale dalej mają duże długi. Dlatego chciałbym znaleźć pracę, aby im pomóc...Ojć, zagadałem się...
- Nie przejmuj się. Ja pracuję czasem, a i lubię oszczędzać. Dostaję również coś co jakiś czas od rodziny, więc nie narzekam. Popytam i może ktoś wie, gdzie mógłbyś pracować
- Serio?
- serio, serio
- Dziękuję!- Przytulił się do mnie, a moje serce wybiło znajomy szybki rytm. Również go przytuliłem, ale trwało to dość krótko i po przyjacielsku. Puściliśmy się.
- Etto...- Chciałem go zapytać, czy jest gejem, ale wahałem się.
- Słucham?- Zapytał i spojrzał na mnie tymi swoimi ślicznymi błyszczącymi oczkami.
- Jestem szczerzy i często walę zdania z kontekstu, więc uważaj jakby co...
- To mi chciałeś powiedzieć? Bo mi się wydaje, że nie
- Etto... Jesteś gejem? Nie obraź się na mnie za to pytanie, ale jak mówiłem, jestem szczery i  bezpośredni...
- Nie, nie jestem, ale nie mam nic do nich. Nie śmieję się z nich, ani mi nie przeszkadzają. A dlaczego pytasz?- Spojrzał na mnie spode łba.
- Ettooooo....
- Coś dużo tych „etto”
- Ja... Jestem gejem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poproszę o twój komentarz ~`<3