niedziela, 1 marca 2015

Singin our song 28


-Czego chcesz?- Zapytałem zdenerwowany starszego mężczyzny, który pojawił się przed dziwami Tokiyi. Skąd on w ogóle wiedział, gdzie on mieszkał? Czy może jednak  coś ich łączy? Ale przecież teraz ja jestem z  Sato, więc co się dzieje?
- Och, to znowu ty- Powiedział drwiącym tonem, który jeszcze bardziej mnie zirytował.
- Chyba mam prawo odwiedzić swojego CHŁOPAKA- Zaakcentowałem ostatnie słowo, aby dotarło do niego, że Tokiya był mój!
- Ha ha , już niedługo. Zawołaj mi go tutaj
- O co ci chodzi, co?! A tak w ogóle, to teraz nie przyjdzie, ponieważ śpi. Wynoś się stąd!- Odparłem coraz bardziej zirytowany obecnością starszego ode mnie mężczyzny. Denerwowało mnie w nim absolutnie wszystko. Wygląd, charakter, postawa... Mógłbym wyliczać.
- Jeszcze się spotkamy, gitarzynko !- Powiedział, po czym odwrócił się i pewnym krokiem wyszedł z posiadłości.  Ciągle zdenerwowany i z masą pytań poszedłem kończyć śniadanie dla mojego kochanka. Kilka chwil później jedzenie było gotowe, więc poszedłem mu je przynieść, a przy okazji chciałem go zapytać o tego mężczyznę. „Może faktycznie oni są razem? Albo chociaż seks-przyjaciółmi? Nie, nie, nie mogę tak o tym myśleć. Tokiya nie zdradziłby mnie. Ale jednak coś musi być na rzeczy…” Myślałem wchodzą po schodach na górę do pokoju śpiącego królewicza. Delikatnie otworzyłem drzwi i wszedłem.
- Tokiya, wstawiaj aniołku. Przyniosłem ci śniadanie do łóżka- Powiedziałem łagodnym i pełnym czułości tonem. On, obudził się i w pierwszych sekundach nie widział co się dzieje, ale gdy zrozumiał, uśmiechnął się uroczo i podniósł się do siadu. Usiadłem koło niego, podając mu tacę ze śniadaniem.
- Proszę, smacznego- Opowiedziałem odwzajemniając uśmiech.
-Dziękuję. Mam pytanie. Czy mój książę zje śniadanie ze mną?
- Naturalnie, moja ty Księżniczko- Odparłem i wziąłem jednego tosta i nakarmiłem go, a on mnie. Po bardzo udanym śniadaniu poszliśmy pod prysznic, pod którym  nie tylko się myliśmy. Byłem niesamowicie szczęśliwy, że i tak w końcu się zeszliśmy, ale tamten facet nie dawał mi spokoju. Gdy ubieraliśmy się, postanowiłem zapytać go o niego.
- Wszystko tylko nie to!- Krzyknął. Zdziwiony popatrzyłem na niego.
- Skąd on ma twój adres?- Zapytałem. Chciałem wypytać Tokiyę o wszystkie informacje. W końcu lepiej wiedzieć coś o wrogu. Tak, on był moim wrogiem, chciał mi zabrać moje szczęście. Musiałem coś zrobić !
- Wiem skąd...- Powiedział zamyślony po chwili.
- Podałeś mu?- Mówiąc oparłem się o komodę.
- oczywiście, że nie! Zgłupiałeś ?!- Krzyknął na mnie, a to mnie zirytowało. Jednak nie dałem tego po sobie poznać.
- Nie krzycz na mnie- Odparłem spokojnym, ale bardzo stanowczym tonem. Nie chciałem się z nim teraz kłócić-byłby to bezsensowne.
- Przepraszam...- Objął mnie, a ja jego- On po prostu tak na mnie działa. Przy zgłoszeniu do castingu oraz przy umowie trzeba było wpisać adres zameldowania, a to, że on jest dość ważną szychą w agencji załatwiło swoje - Powiedział dalej tuląc się do mnie. Chyba bał się, że go odtrącę, ponieważ dotykał mnie bardzo delikatnie.
- Rozumiem- Dalej go tuliłem.
- Nie jesteś na mnie zły?- Zapytał lekko się oderwał ode mnie i spojrzał głęboko w moje oczy tak, jakby chciał z nich wyczytać prawdę, którą zawsze mu powiedzą moje usta.
- Oczywiście, że nie, głuptasku- Powiedziałem także badając jego oczy. Usta blondyna się uśmiechnęły a po chwili poczułem je na swoich wargach. Ach, jak bardzo ja byłem uzależniony od nich !
- Muszę... mnnnnnn... iść...na uczel...mnnnnnnnnnn...nię- Wysapałem pomiędzy pocałunkami.
- Nigdzie nie idziesz. Zostajesz tutaj ze mną- Odparł nie chcąc mnie puścić. Niestety moje poczucie obowiązku nie dawało mi spokoju i niechętnie oderwałem swoje zachłanne usta od ich odpowiedników.
- Wybacz, ja naprawdę muszę iść...- Mówiłem jednocześnie czesząc włosy- Muszę jeszcze jechać do domu po podręczniki. Ojć nie obrażaj się- Przytuliłem go. Strzelił typowo damskiego focha. Trochę mnie to w nim irytowało, ale nie aż tak aby wszczynać o to kłótnie- Ale gdy wrócę to wynagrodzę ci wszystko!- Powiedziałem po czym pocałowałem go czule.
- No dobrze- Uśmiechnął się tak promiennie i tak niewinnie. Moje serce po raz kolejny zabiło szybciej o ile to było możliwe. Za to jedno wiedziałem- niemożliwie mocno kochałem tego chłopaka i to cały czas. Nie przestałem darzyć go uczuciami nawet po naszym rozstaniu i byłem pewien, ze chcę się z nim zestarzeć.
- Ale mam mały warunek- Uśmiechnąłem się szyderczo- ty także musisz iść na uczelnię
- nie chcę, proooooooszę- Zrobił maślane oczka, które na mnie nie podziałałby.
- Nie. Idziesz, albo nie ma wynagrodzenia- Odparłem wychodząc z jego pokoju.
- Ale...ale...
- nie ma ale- Nałożyłem buty i spojrzałem na niego- To jak?
- pójdę- powiedział znudzonym tonem.
- No to cieszę się- Odparłem i podszedłem do niego. Pocałowałem go czule jedną ręką trzymając jego twarz a drugą łapiąc za talię- Idę. Miłego dnia
- uważaj na siebie- Powiedział i zamknął za mną drzwi.
- Jeszcze coś- Powiedziałem głośniej.
- Tak?- Zapytał
- Kocham cię. Bardzo, bardzo, bardzo cię kocham !- Powiedziałem i uśmiechnąłem się. Świecące za mną promienie słońca padały na twarz mojego kochanka. Był niesamowicie szczęśliwy.
- Ja ciebie też, całym sercem. Uważaj na siebie- Uśmiechnął się do mnie tym swoim niesamowicie pięknym uśmiechem, który wszystkich powalał odkąd pamiętam. Był on zawsze zarezerwowany dla specjalnych osób oraz na specjalne okazje takie jak ta. Z trudem poszedłem z tamtego miejsca. Gdy prawie minąłem bramę, odwróciłem się jeszcze raz. Tokiya stał tam i pomachał mi. Odmachałem mu i z trudem poszedłem w dal.
Po pół godziny byłem już na uczelni i siedziałem nad książkami na zajęciach rozmyślając o poranku. „Było tak jak w mangach. Nigdy nie sądziłem, że coś takiego przeżyję. Od zawsze byłem romantykiem i marzyłem o czymś tak niezwykłym, a teraz to się spełniło! Muszę się dziś wieczorem postarać aby był szczęśliwy. Tak bardzo chciałbym znów zobaczyć ten uśmiech, który roztopiłby każdy lód, który zniewala z nóg. Aaaaaaaaach, jak ja za nim tęsknię. Jak ja za nim tęskniłem ! Te poprzednie dni rozłąki były nie do zniesienia. W ich czasie tak bardzo się zmieniłem, że aż sam nie poznawałem siebie. Ale On wrócił ! Naprawdę wrócił !”
- TAAK!- Krzyknąłem i po chwili zorientowałem się, że jestem nie tylko na uczelni, ale trwały zajęcia. Do tego wszyscy patrzyli się na mnie jak na wariata. Nie wiedząc co zrobić, odchrząknąłem, poprawiłem koszulę.
- P.. Przepraszam...- Ukłoniłem się po czym usiadłem z powrotem na swoje miejsce.
- A o czym pan tak myślał, że aż krzyknąć musiał?- Zapytał mnie sensei. Miał rozbawioną minę i czekał na moją reakcję. Ja udawałem bardzo poważnego człowieka.
- O kimś- Powiedziałem lekko zarumieniony.
- a o kim toż ?- Poprawił swoje okrągłe okulary i oparł się pośladkami o biurko nauczycielskie.
- O kimś kogo... kogo kocham- Zbyt zarumieniony odwróciłem głowę i zasłoniłem twarz ręką.
- Ktoś tu się zakoooooooooochał~ - Zaśpiewał nam, po czym powiedział surowo- Ale niech to mi nie przeszkadza w prowadzeniu zajęć- Znów poprawił okulary na nosie i odwrócił się przodem do tablicy, cicho się śmiejąc. Wznowił lekcję a ja starałem się przestać myśleć o Tokiyi, z różnym skutkiem. To nie tak, że nie chciałem się przyznać, że jestem gejem. Po prostu się wstydziłem, ale jakby Tokiya chciał, abym to powiedział to pewnie bym to zrobił. W końcu, czego się nie robi z miłości...
Po skończonych lekcjach pobiegłem do domu, a w między czasie napisałem do mojego Skarbka czy mógłbym u niego przenocować ze dwie noce. Nie miał sprzeciwu. Wbiegłem do domu i od razu skierowałem się do mojego pokoju. Porwałem torbę, która była w szafie i spakowałem do niej kilka najpotrzebniejszych rzeczy, m. in. Książki. Bardzo szybko zbiegłem na dół, omal nie przewracając na schodach Mio. Wszystko jej wytłumaczyłem z tempem karabina maszynowego i wybiegłem z domu. Cofnąłem się, ponieważ nie nałożyłem w pośpiechu butów. Włożyłem je i już miałem wyjść, gdy dała mi do ręki list. Otworzyłem go i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Jakaś wytwórnia poprosiła mnie o spotkanie w celu negocjacji kontraktu. Po chwili zastanowienia przypomniałem sobie, że kiedyś Saori nagrała mnie po cichu i porozsyłała to nagranie do kilku wytwórni. Teraz jedna z nich się zgłosiła. Byłem jeszcze bardziej szczęśliwy. Musiałem powiedzieć o tym Tokiyi! Wyściskałem Mio i wycałowałem ją po czym wybiegłem., ale zaraz się cofnąłem przypominając sobie, że nie włożyłem butów. Ubrałem je i od razu poszedłem do kwiaciarni. Kupiłem bukiet czerwonych róż oraz bombonierkę. Zobaczyłem sklep jubilerki i także stwierdziłem, że kupię nam wisiorki dla zakochanych. Jubiler wygrawerował na jednej połówce „Tokiya” a na drugiej moje imię. Podziękowałem, zapłaciłem za dwie srebrne połówki i wybiegłem ze sklepu. Chwilę później byłem już w metrze. Kilka osób patrzyło się na mnie, ale nie zwracałem w tamtej chwili na to uwagi. Liczyło się w tedy tylko moje szczęście. Na pierwszym miejscu był Tokiya a na drugim koperta z wiadomością, którą trzymałem w torbie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poproszę o twój komentarz ~`<3