niedziela, 31 maja 2015

Just be Friends 8

UWAAAAAAAAAAACH ~! 
W końcu mi się udało wstawić rozdział !
Więc! W sobotę (6.06) jadę na wycieczkę, więc będę miała podczas przerw więcej czasu na pisanie
kolejnego rozdziału, oraz innych. Biorę laptopa, to fakt, ale pisze też czasem na komórce,
więc daję radę :D !
Tymczasem zapraszam do czytania i komentowania....




W nocy miałem niesamowicie przyjemny sen. Śniło mi się, że całowałem się z kimś, kogo darzyłem wielkim uczuciem. Pocałunki były bardzo namiętne, ale nie były podniecające i nie prowadziły do czegoś więcej.
Wplotłem palce w krótkie i miękkie włosy partnera, jednocześnie przyciągając go do siebie. Poczułem przyjemne ciepło, które oplatało moje ciało, oraz dwie silne ręce delikatnie przytrzymywały mnie w talii. Chłopak, wywnioskowałem to przez krótkie włosy, oraz silne ręce i to, że jestem gejem, pogłębił pocałunek. Jego Jego język penetrował moje podniebienie, po czym zaczął zapraszać do zabawy drugi organ. Dołączyłem się i nasze języki wirowały wspólnym romantycznym tańcu. Chciałem otworzyć oczy i zobaczyć go, ale nie było mi to dane, ponieważ obudził mnie budzik stojący na szafeczce nocnej. Odkryłem się i przeciągnąłem. Po kilku minutach wstałem z łóżka i optymistycznie zacząłem dzień co było rzadkością.



***
- Dzień dobry, Keiji-kun- Powitał mnie Ukyo przed lekcjami.
- Dzień dobry- Odpowiedziałem i zaczęliśmy rozmawiać o nocowaniu.
- Dziś ci pasuje?- Zapytał.
- Jasne! O 18 pod szkołą, zgoda?
- Jasne ! Btw. zauważyłem, że wstałeś się jakiś bardziej... Otwarty...
- Serio?- Zdziwiłem się. Ja otwarty? Prychnąłem. Zadzwonił dzwonek. Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy do swoich sal lekcyjnych.
   Odwiedzałem Ukyo na każdej przerwie, by omówić co i jak propo nocowania i gdy lekcje się skończyły, czekałem na niego pod szkołą.
Siedząc na ławce spojrzałem na zegarek w telefonie. Brakowało raptem kilku minut do umówionej godziny. Odchyliłem głowę i spojrzałem w niebo. Zaczęło nabierać coraz bardziej pomarańczowej barwy, by w końcu mogło przeinaczyć się w ciemność, w noc, którą tak kochałem.
- Przepraszam, że czekałeś !- Krzyknął Ukyo, gdy biegł do mojej ławki zdyszany.
- Nic się nie stało- Odparłem, zdejmując słuchawki z uszu.
- Musiałem sprzątnąć w klasie i nie wyrobiłem się. To co, idziemy?- Zapytał ze swoim spokojnym i delikatnym uśmiechem na ustach. Uwielbiałem go takiego.
Poszliśmy przez park, który był dość niedaleko od naszej szkół. Niebo już nabrało ciepłych kolorów. Szliśmy przez zieloną scenerię i rozmawialiśmy o filmach, jakie chcielibyśmy wypożyczyć, czy o tym, co podczas seansów jeść. Nagle moją uwagę przykuł placyk zabaw z dziećmi. Od zawsze chciałem mieć małego braciszka z którym bym się kłócił, czy maleńką siostrzyczkę, która byłaby moją księżniczką. Przez moment mignęła mi blond czupryna i pierwszym moim skojarzeniem był wiecznie uśmiechnięty blondyn. Po sekundzie zlokalizowałem źródło mojego zaciekawienia. Tak, to był Jun. Patrzyłem na niego, jak bawił się z dziećmi. Również chciałem, ale wstydziłem się do nich dołączyć. Bałem się że je wystraszę. I raczej dzieci nie lubią pesymistów...
Jego uśmiech był niesamowity. Pełen szczęścia i spokojny. Ten należał do tych szczerych i prawdziwych, oraz do tego starego, który potrafiłem ukazać. Jednak przez zdarzenia z mojej przeszłości straciłem go i nigdy nie powrócił. Ten nieskazitelny uśmiech nigdy nie powrócił. On należał do chłopca, który marzył i chciał naprawić świat, jednak wziął zbyt dużo na barki i załamał się.
Stałem i patrzyłem na niego, trochę mu zazdroszcząc. Wyglądał po prostu... Pięknie. Jego uśmiech, jego oczy, każdy ruch uzależniał mnie od patrzenia na niego. On, całą swoją postawą, zahipnotyzował mnie i nie zdawał sobie z tego sprawy. Moje serce zabiło odrobinę szybciej, pod mostkiem poczułem nieznane mi uczucia, których nie potrafiłem określić. Ukyo stanął i patrzył razem ze mną na ten widok.
- Idziemy?- Zapytał i tym samym wyrwał mnie z transu.
- Ach. Tak, jasne- Odparłem. Ostatnie spojrzenie na blondyna i ruszyłem przed siebie żwirową ścieżką. Przez sekundę zdawało mi się, że blondyn spojrzał na mnie, lecz gdy się odwróciłem, stał do mnie tyłem. Przyspieszyłem kroku, by dogonić Ukyo i poszliśmy do wypożyczalni. Gdy z niej wyszliśmy zahaczyliśmy o market, by kupić chipsy, colę, popcorn i inne słodycze- standardowe jedzenie na seans filmowy.
 

        - Jesteśmy !- Krzyknąłem, gdy weszliśmy do mojego domu. Ojciec krzyknął z salonu powitanie, a Ukyo na nie odpowiedział. Zdjąłem buty i zaprowadziłem przyjaciela do swojego pokoju.
- Witaj w mym królestwie- Otworzyłem drzwi i weszliśmy. Mój gość zaczął się rozglądać, a ja położyłem wszystkie potrzebne nam rzeczy na biurko stojące po lewej stronie pokoju, po czym zszedłem do kuchni po kubki. Wziąłem do ręki swój ulubiony czarny, a dla przyjaciela niebieski, który pasował do jego oczu, które posiadały prawie ten sam odcień. Wspiąłem się po schodach i otworzyłem pokój. Ukyo trzymał w rękach moje zdjęcie z Nim.
- To było dawno i nie prawda- Wszedłem do pokoju i położyłem je koło smakołyków. Spojrzałem na zdjęcie i momentalnie wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. Już dawno wypłakałem wszystkie łzy, które były tylko dostępne, więc nie płakałem.
- Och! Erm... Przepraszam. Nie powinienem go dotykać- Oddał mi lśniący kawałek kartki. Kiedyś był dla mnie cenny niczym wszystkie dzieła Van Gogha, czy Da Vinciego, a teraz był to materiał na makulaturę, którego nie potrafiłem w dalszym ciągu wyrzucić. Czy dlatego, że to właśnie w nim pozostawiłem swoje uczucia?
- Spokojnie, był na wierzchu, więc nic się nie stało- Włożyłem zdjęcie spowrotem do szuflady i zamknąłem ją- Okke! Zaczynajmy!- Potarłem dłonie i lekko się uśmiechnąłem.
- A... Nie chciałbyś o tym porozmawiać?- W jego głosie było słychać lekką niepewność.
- Nie chcę sobie zepsuć wieczoru, a to nie jest radosna historia. Wrócimy do tego niedługo, jeżeli chcesz, dobrze?
- No dobrze... A propo filmów, to co proponujesz?

***

    - A tam było boooooooom !- Krzyknąłem uradowany. Rozmawiałem z Yuki przed lekcjami.
- Serio? Wnioskując z twojego raportu to znakomicie się bawiliście- Uśmiechnęła się. Uwielbiam jej uśmiech- takiego jak ona nie ma nikt i nigdy nie będzie miał, na pewno nie.
- Nom- Ja również się uśmiechnąłem- A jak twój wieczór?
- Cóóóż... Byłam na zakupach z koleżankami, potem w kawiarni i wróciłam do domu padnięta, ale szczęśliwa- Chciała coś dodać jednak powstrzymała się- Wiesz co, Kei? Muszę iść teraz szybko coś załatwić. Do przerwy!- I tyle ją widziałem. Westchnąłem i odwróciłem się, co było błędem.
- Heej- Powiedział Jun. Jego twarz dzieliło kilka centymetrów od mojej. Pisnąłem cicho ze strachu i podskoczyłem, a on zaczął się śmiać, ciągle na mnie patrząc. Miał takie piękne błękitne oczy... Pochłaniały mnie i zachęcały do wspólnej zabawy w ich błękitno-morskim oceanie. Nagle oprzytomniałem.
- To nie jest śmieszne!- Krzyknąłem i lekko zdzieliłem blondyna w ramię, a on dalej się śmiał. Lekko się zarumieniłem. Zawsze tak miałem, gdy ktoś, kogo lubię nabijał się ze mnie. Cicho syknąłem i odszedłem szybkim krokiem.
- Ojeeeeej, przepraszam- Powiedział i dorównał mi kroku, dalej się śmiał.
- Grrrrrr...- Warknąłem na niego, aczkolwiek mnie też to trochę rozśmieszyło, ale oczywiście nie dałem po sobie tego poznać. Nie chciałem przed nim ukazywać swoich prawdziwych emocji, ale i tak kąciki moich ust odrobinkę drgnęły ku górze. Jun chyba to zauważył, gdyż szerzej się uśmiechnął. Widząc to, ja również się uśmiechnąłem, o dziwo szczerze. Trochę zdziwiłem tym samego siebie, gdyż taki uśmiech dałem raptem kilka razy Yuki, a co dopiero Ukyo. Blondynek również się zdziwił i trochę zarumienił. Przez moment wgapiał się we mnie, ale znów się uśmiechnął niesamowicie, ukazując bialutkie zęby. Nagle zadzwonił dzwonek i pobiegliśmy do klasy.
Lekcja mijała spokojnie. Co jakiś czas patrzyłem na blondyna, a on na mnie. Gdy moje oczy napotykały jego sylwetkę to przypominał mi się poprzedni widok, gdy bawił się z dziećmi na placyku zabaw. Zacząłem zastanawiać się nad jego przyszła rodziną. Jego dzieci będą miały niesamowitego, kochającego ojca. Chciałbym być w takiej rodzinie. W mojej nie jest tak radośnie, pomimo, że inaczej to opisałem i w rzeczywistości wyglądało. Nagle jego oczy spojrzały w moje i żadne z nas nie przerwało kontaktu. Czas zatrzymał się dla nas obojga i liczyliśmy się tylko my do czasu, aż zadzwonił dzwonek. Jun jako pierwszy odwrócił wzrok, ale zrobił to powoli, albo tak mi się wydawało...
Inne godziny wyglądały tak samo z tym, że Jun wyglądał tak, jakby chciał coś powiedzieć, czy zrobić, ale się powstrzymywał, a ja chciałem wiedzieć o co chodzi, ale nic z tym nie robiłem.
Zadzwonił dzwonek kończący ostatnią lekcję. Cały dzień minął mi bardzo szybko i polegał na krótkich rozmowach z Yuki i Ukyo na przerwach, oraz na patrzeniu na Juna podczas lekcji. Męska część uczniów jakoś specjalnie mi mnie dokuczała, a podczas jednej z przerw zagadała do mnie zawstydzona dziewczyna, która zapytała się mnie gdzie kupiłem bluzkę, gdyż chciała kupić podobną dla swojego chłopaka na urodziny. Napisałem jej stronę internetową sklepu, oraz podałem lokalizację. Dałem również zniżkę do cukierni, w której pracowałem, by przyszła tam z nim. Ucieszyła się niezmierni i przytuliła mnie po przyjacielsku. Puściłem jej oczko i wróciłem do sali.
Po skończonych lekcjach czekałem na Ukyo na mojej ławce przed szkołą. Obserwowałem niebo które z błękitu przemieniało się w złoto, a chmury z różowych, również przemieniały barwę szlachetnego metalu. Co chwilę patrzyłem a to na sklepienie nade mną, a to na uczniów i ich błogie wyrazy twarzy po skończonych męczarniach w szkole. Po piętnastu minutach zacząłem się trochę irytować, gdy otrzymałem od Ukyo SMSa. „ Moje zajęcia się przedłużyły, wróć sam.” Odpisałem, że okej i już chciałem odejść, ale zobaczyłem Juna idącego w moim kierunku.
- Cześć
- Cześć
- Masz ochotę się przejść do parku obok szkoły?- Zdziwiłem się, bo co mielibyśmy w nim robić? Chodzić za rączkę, niczym zakochana w sobie parka? Nie, dzięki.
- Jasne- Odpowiedziałem inaczej, niż chciałem. „W sumie to nic się nie stanie” Pomyślałem i ruszyliśmy. Było ciepło, a niebo było już całe w kolorze rozgrzanego metalu. Chmury ułożyły się w przepiękną scenerię wokół zachodzącego słońca. Szliśmy trochę mniej uczęszczaną drogą i podziwialiśmy owy widok, jednocześnie komentując kształty chmur. Zdecydowaliśmy się usiąść na ławce. Rozmawialiśmy, a Junowi zadzwonił telefon. Przeprosił mnie i odszedł trochę dalej, na tyle, bym go nie widział i nie słyszał. Odebrałem SMSa od Ukyo, że skończył jednak wcześniej, niż przypuszczał. Odpisałem, ze jestem w parku z Junem i zaproponowałem, aby przyszedł, ale napisał, ze zaraz będzie w domu i musi pomóc mamie z kolacją. Zgasiłem wyświetlacz i spojrzałem w lewo pomiędzy drzewa. Była tam polana, na której rozstałem się z Nim. Wspomnienia dalej mnie bolały, ale dosłownie odrobinkę i nie przejąłem się tym. Patrzyłem tam i wspominałem, gdy usłyszałem głos, którego nie chciałem nigdy więcej usłyszeć.
- Keiji ?...- Wystraszony spojrzałem w prawą stronę. To... był On. On, we własnej osobie. Siedziałem wystraszony, nie potrafiłem zrobić absolutnie nic.
- Mogę się dosiąść?- Zapytał, a ja tylko spuściłem głowę. Oczywiście, usiadł. Zawsze robił co chciał i nigdy nie rozumiałem, dlaczego wpierw się pytał. Z udawanej grzeczności?
- Co u ciebie?- Zapytał. Siedziałem cały spięty i chciałem, by odszedł stamtąd jaknajszybciej.
- Nic- Odparłem cichutko. Wyglądałem jak spłoszone zwierzątko.
- Mhm...- Odpowiedział i zamilkł. Poczułem, że ktoś głaszcze mnie czule po głowie i to był właśnie On. Z przerażeniem odtrąciłem rękę.
- Zostaw- dodałem, jednak on nie przestał. Zaszkliły mi się oczy. „Nie płacz, nie płacz, nie płacz!” Ciągle powtarzałem w głowie te dwa wyrazy. Niespodziewanie złapał mnie za lewą rękę.
- Ciągle masz zimne ręce. Nic się nie zmieniłeś od tamtego czasu...- Spojrzałem na Niego z lekkim przerażeniem- ... I dalej jesteś tak samo uroczy....- Wolną ręką złapał mnie za podbródek i przyciągnął do pocałunku. Tużprzed moimi ustami wyszeptał- Spróbujemy od nowa?- Pocałował mnie. Byłem zbyt wystraszony, by cokolwiek zrobić, czy powiedzieć, więc tylko siedziałem i patrzyłem na Niego z jeszcze większym przerażeniem. W końcu nie wytrzymałem, z moich policzków popłynęły pojedyncze łzy. Tak bardzo tego nie chciałem, a z drugiej strony niemogłem się Mu oprzeć. Gdy zakończył pocałunek, szybko spuściłem głowę w dół.
- Nie dotykaj mnie...- Wyszeptałem, wyrwałem się i zacząłem biec.
- Kei !- Usłyszałem głos zdenerwowanego Juna, a po tym wydarł się Na niego, możliwe, że mu przyłożył. Blondyn pobiegł za mną i dogonił, uwielbiał w końcu biegać, a ja robiłem to tylko na treningach siatkówki, gdyż niecierpiłem biegać.
Gdy w końcu mnie złapał, przyciągnął mnie do siebie w szczelnym uścisku. Pogłaskał mie swoimi dużymi i ciepłymi dłońmi po plecach. Lekko się trząsłem, ale już nie płakałem, jednak miałem dużą ochotę. Myślałem, że mój limit łez już dawno się wyczerpał, tak dawno nie płakałem.
- Spokojnie... Ciiiii...- Wyszeptał Jun w moją szyję. Spojrzał na mnie, a ja na niego. Pocałował mnie. Pocałunek był bardziej zachłanny, niż Jego. To tak, jakby próbował pokazać mi, że należe tylko iwyłącznie go niego. W tedy już całkiem się rozpłakałem. Jun odczepił swoje wargi od moich.
- Zakochałem się w tobie, Keiji...- Wyszeptał i znów połączył nasze usta ze sobą i objął mnie w biodrach, przyciskając mocno do siebie- Bądź mój...- Znów wyzeptał. Tak bardzo się wystraszyłem, że odepchnąłem go od siebie i spojrzałem z wielkim przerażeniem. Trząsłem się i dostałem ataku płaczu, nawet mogłem nazwać to paniką. W końcu blondyn zauważył, ze płakałem i chciał mnie objąć, ale ja uciekłem i tym razem nie mógł mnie dogonić.
„Pocałował mnie! Naprawdę mnie pocałował! Co on sobie myśli ?! Przecież ja... Ja nie mam już siły przechodzić przez to samo poraz drugi!!!” Myślałem i biegłem przed siebie. Po prostu biegłem. Nagle zobaczyłem znaną mi okolicę. Wbiegłem na podwórko, do klatki i zadzwoniłem dzwonkiem do znajomych mi drzwi.
- Keiji?! Co ci się stało ?!- Zapytał z troską Ukyo. Wbiegłem na niego i wtuliłem się w małe i ciepłe ciało mojego przyjaciela. Nie miałem siły stać, więc upadłem razem z nim na kolana. Po chwili przyszła jego mama i pomogła mu zanieść mnie do jego pokoju. Nie wiedziałem co dalej się ze mną działo, ale wiem, ze długo płakałem.
Jak Oni mogli mi to zrobić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poproszę o twój komentarz ~`<3