środa, 22 lipca 2015

Just be Friends 10- Ostatni rozdział


 Witam Was w ten przepiękny wieczór (dobra, noc) ostatnim rozdziałem `Just be Friends`.

Dziękuję Wam za przeczytanie tego opowiadania i za każdy komentarz, oraz zawziętość z jaką czytaliście o przygodach naszego słodkiego buntownika, Keijiego, oraz urokliwego Juna i słodkiej Yuki, nie zapominając o psychologu szkolnym i nowym przyjacielu bruneta- Ukyo.
Na koniec chcę Was poinformować, że za niedługo ukarze się epilog (pomimo, że nie było prologu, ale po prostu mam już idealny pomysł na napisanie takiej specialnej końcówki bonusowej).
 

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam,
~ A.Wolvin.

 


Otworzyłem oczy i krótką chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do jasnego, porannego światła. Tak bardzo nie chciało mi się wstawać, ale musiałem iść do szkoły spotkać się z Junem. Wcześniej zadawałem sobie pytanie, czy na prawdę tego chcę i tak, chciałem tego. Bałem się nowego związku, bo bałem się kolejnego zranienia, ale Jun to Jun-nie skrzywdziłby mnie ! Byłem także pewny, że blond włosy nie jest mi obojętny i nie traktowałem go, jak przyjaciela. Jednak, dalej nie wiedziałem, czy to jest takie samo uczucie, którym on darzy mnie, czy może ot tylko silniejsza przyjaźń. Nad tym wszystkim myślałem może z tydzień i doszedłem do właśnie takich wniosków- spotkać, przeprosić, poprosić. I tak, pomimo wielkiej niechęci, wstałem z mojego królewskiego łoża i rozpocząłem dzień pełen nadziei- 24 godziny, w których miałem przełamać swój strach i zacząć trochę inne życie.


Tak, bałem się i to jak cholera. Nie chciałem patrzeć w te jego śliczne, ale smutne i przygaszone ślepia. Strasznie było mi go żal i jednocześnie głupio, że tak to wszystko się potoczyło przez moje głupie obawy. Chociaż dla mnie nie były wcale głupie. To normalne, że człowiek się czegoś boi- ciemności, pająków, wysokości...



Stałem, jak głupi i czekałem, aż on przyjdzie. I przyszedł, jak na zawołanie. Chciałem di niego podejść, ale gdy nasze oczy zetknęły się, spanikowałem. Odwróciłem głowę w drugą stronę, ale szybko się opamiętałem i znów szukałem go na korytarzu przy wejściu do budynku szkoły. Znalazłem po pół sekundzie. Stał tam i miał ten wyraz twarzy, który kruszy me serce- lekko zaszklone i smutne oczy, delikatne wory pod oczami i słaby uśmiech, którego w tamtym momencie nie dostrzegłem, oraz brwi lekko uniesione do góry w geście zmartwienia. Tak, on nigdy nie potrafił ukrywać swoich emocji, w przeciwieństwie do mnie- aktora w uczuciach. Ten, tak jakby wyczytał co myślę i odwrócił się do mnie tyłem. Jego blond kosmyki, które zawsze były miękkie, lśniące i pachniały wiśniowym szamponem, już tak nie wyglądały. Jakby... Zszarzały? Tak to mogę ująć. Ogółem, cała jego sylwetka była marna. Raz, jak mięliśmy razem WF to podejrzałem go i zauważyłem, że również schudł. Nie sądziłem, że jego uczucia są aż tak silne i moje odrzucenie aż tak go zabolały.... Moje myślenie przerwał dzwonek oznajmiający pierwszą godzinę lekcyjną- u mnie japoński, a u Juna fizykę.



Próbowałem z nim porozmawiać na każdej przerwie, ale perfidnie mnie unikał i nie krył się z tym. Nawet na 30-sto minutowej przerwie na lunch podeszła do mnie przewodnicząca mojej klasy i powiedziała, ze chciała z nim o mnie porozmawiać, a ten ją olał, więc przyszła do mnie, aby zapytać się, co się między nami stał. Uznałem, że dziewczyna jest gondą osobą poznania prawdy i gdy razem jedliśmy nasze bentou pod wielkim drzewem na dziedzińcu, opowiedziałem jej całą historię. Zastanawiała mnie jej reakcja. Ona  prawą rękę przyłożyła do ust i podparła ją lewą w zadumie. W końcu po kilku sekundach niezręcznej ciszy odpowiedziała mi.
- Klops- Tylko tyle. Żadnych wyzwisk na gejów, żądnego pouczania, oraz propozycji pomocy. Tak jakby czytała mi w myślach i wiedział, ze jak będę potrzebował to ją o nią poproszę. Naprawdę, ta dziewczyna była genialna. Koleżeńska, sprawiedliwa i obowiązkowa. Była wspaniałą przewodniczącą.
- No co ty nie powiesz- Odpowiedziałem jej chamskim komentarzem z przyzwyczajenia, na który wcale, a wcale się nie zraziła. Zastanawiałem się, dlaczego nie zaprzyjaźniłem się z nią wcześniej? Przez moje uprzedzenia? Byłem za bardzo zrażony ludźmi, by komuś zaufać nawet, jeżeli ta osoba jest tego godna.
- Najlepiej, jak weźmiesz go gdzieś, aby się przejść. Tylko nie idźcie do tego parku koło szkoły, bo macie z nim złe wspomnienia...
- Nom
- Musisz zaciągnąć go siłą
- Nom
- Przerwa się skończyła...
- Nom
- jesteś brzydki...
- Nom
- masz na sobie robaka...
- Nom
- Jun idzie...
- GDZIE?!- Krzyknąłem i rozejrzałem się, a dopiero po chwili skapnąłem się, że to był tylko żart.- Haha, bardzo zabawne- Dodałem podirytowany.
- Hahaha!Przerwa się skończyła- Wstała i otrzepała spódniczkę od mundurku- Idziemy?- Podała mi dłoń, którą przyjąłem i pobiegliśmy na lekcję. Ledwo zdążyliśmy, bo senseia jeszcze nie było. Wszedłem drugi i moje oczy od razu skierowały się na Juna. Był zdziwiony tym, że wszedłem do klasy spóźniony razem z przewodniczącą, ale sekundę później nie patrzył na mnie, tylko gdzieś w bok. Koniecznie musiałem z nim porozmawiać. Usiadłem na swoim miejscu i wyczekiwałem na koniec wszystkich zajęć.


Pod szkołą w ukryciu przesiedziałem dobrą godzinę czekając na Juna. Dlaczego się chowałem ? Uciekłem z zajęć plastycznych, aby z nim porozmawiać, lecz jak na złość się nie pojawiał. Po jeszcze piętnastu minutach wyszedł z budynku. Sam, co mnie zdziwiło, bo zawsze był otoczony przez gromady ludzi. Jednak cieszyłem się. Miałem szansę z nim porozmawiać. W razie jego oporu postanowiłem załatwić naszą rozmowę siłą.

- Jun!- Krzyknąłem, co okazało się błędem, bo ruszył szybciej przed siebie. Dogoniłem go dzięki mojej determinacji. Często dziękowałem Bogom, że dali mi ją.- Chciałbym porozmawiać...- Zacząłem. Było naprawdę niezręcznie, ale musiałem to załatwić w tamtej chwili.

- I co?- W końcu spojrzał na mnie tymi swoimi smutnymi oczkami, które cierpiały z każdą chwilą, każdą sekundą bardziej, gdy byłem obok.- Myślisz, że jak pokarzesz mi się, czy znowu odrzucisz to mi  szybciej przejdzie? A może przyszedłeś się pochwalić swoim nowym chłopakiem, co? Przyszedłeś pochwalić się tym, czego nigdy nie będę miał? Chcesz opowiedzieć, jak to cudownie wam razem, albo źle i chcesz mojej pomocy?!... Tsk, już wiem! Twój chłopak źle cię pieprzy i chciałeś mnie wykorzystać do zaspokojenia swoich fantazji?! Na mnie nie licz w tych sprawach, najlepiej zniknij z mojego życia, bo przez CIEBIE tylko cierpię. Jesteś taki, jaki mówią. Żegnam- Po tych przykrych słowach poczułem się... Taki malutki i nic nie warty. Przecież to, co on powiedział nie było prawdą, ale nie zdawałem sobie z tego sprawy. Byłem nieświadomy i czułem tylko ból. Chciałem podnieść głowę i spojrzeć w te oczy, ale Juna już nie było." Ile tu stoję? Kiedy poszedł?" Nie znałem odpowiedzi.


Nie wiedziałem dokąd szedłem, nogi same prowadziły mnie przed siebie. W końcu trafiłem do dobrze znanego mi miejsca, czyli do parku, do tej nieszczęsnej ławeczki. Usiadłem. Nie myślałem wcale, w mojej głowie odbijały się tylko jego słowa, każde po każdym, idealnie odtworzone i tak żywe, jakby wymawiał je właśnie do moich uszu. Jednak naokoło panowała cisza czasem przerywana przez radosne ćwierkanie ptaków.  Nagle jego głos ucichł, a zastąpił go pytania. „Co miał na myśli mówiąc, że jestem taki jak mówią? Jestem taki, jak mówią? W ogóle... Co o mnie mówią? Czy on naprawdę w to wierzy, czy może chciał mi dopiec?..." Nie byłem w staniem określić, ile tam siedziałem. Nagle usłyszałem kobiecy głos, który wolał moje imię kilka razy. Brzmiał coraz wyraźniej. Ocknąłem się i spojrzałem w górę. Yuki. Nie zastanawiałem się co ona tam robiła, tylko patrzyłem się na nią.

- Keiji! Co ci się stało?!- Krzyknęła zrozpaczona.

- H-hę?- Powiedziałem bardzo cicho, wręcz szeptem. Nie miałem siły i bałem się, że jeżeli powiem jakiekolwiek słowo to wybuchnę.

- Płaczesz!- Słysząc to, dłońmi dotknąłem policzków. Były calusieńkie mokre, nie zostawiając jakiegokolwiek suchego skrawka. Popatrzyłem na nią i dopiero w tedy zobaczyłem jej trzy koleżanki, które były z nią. Chyba chodziły do nas do szkoły, ale nie byłem w stanie ich dobrze zobaczył, przez łzy, które zamazywały mi obraz, który wydawał mi się nierzeczywisty. Rozpłakałem się na dobre, a moja przyjaciółka siedziała tuż koło mnie i tuliła. Obok niej miejsce znalazły pozostałe trzy i starały się zrozumieć moją historię, którą bełkotałem bez ładu i składu mokrym głosem. Gdy skończyłem, o dziwo wszystkie naraz mnie przytuliły.

Gdy w końcu po nieokreślonym czasie wróciłem do zmysłów uświadomiłem sobie, że dalej jestem przytulany. Zdziwiłem się, że te dziewczyny nie wystraszyły się, że ktoś taki, jak ja jest niedaleko nich. Przytulały mnie, a wcześniej chowały po kątach, byle mnie uniknąć. A teraz co? Siedziałem skulony na ławce, przytulany przez cztery dziewczyny. W końcu zdecydowałem się pójść z nimi wszystkimi na kawę. -… Pójdziemy wszyscy na kawę?...- Zapytałem bardzo niewinnie. Wszystkie kiwnęły ochoczo głowami i ruszyliśmy. Tam, płacząc, pokazałem przestraszonego chłopca, którym tak naprawdę w głębi siebie byłem, ale bałem się ośmieszenia go. Ale one mnie nie wyśmiały i cieszyłem się z tego. Jednak wiedziałem,  że innym osobom nie można tak łatwo ufać.


Weszliśmy od małej, przytulnej kafejki. Usiedliśmy i złożyliśmy zamówienie: lody i kawa dla każdej a dla mnie... Jedno cappuccino i sześć gałek lodów- tak, jak przystało na prawdziwego lodocholika- To co planujesz teraz zrobić? Wytłumaczyć mu co i jak, czy jednak nic nie robić?- Zapytała blondynka z długimi, falowanymi włosami.
- Chcę pójść do niego i mu wszystko wyjaśnić. Poproszę o wybaczenie i chodzenie...- Zajadałem się trzecią gałką.
- Kto by pomyślał, że nasz Jun jest gejem...- Rozmarzyła się krótko obcięta czarnulka.
- Z drugiej strony nigdy nie widziałam go z dziewczynami...- I w ten sposób rozpoczęła się rozmowa na temat blondyna w której nie uczestniczyłem, ponieważ odpłynąłem myślami do niego. "To nie tak, że bardzo go kocham, ale na milion procent nie jest mi obojętny i czuję coś do niego. Od zawsze uwielbiałem, jak kładł swoją dużą dłoń na moją głowę i czesał pojedyncze kosmyki, gdy udawałem, że śpię. Chciałem zawsze słyszeć jego śmiech i widzieć tak promienny uśmiech, że byłem pewien, że potrafi przyćmić słońce. Jego oczy patrzące na mnie zdawały się być głębokie, niczym ocean szczęścia, miłości i zapomnienia. Dzięki temu, że jest wyższy mogę ukryć się w jego ciepłych ramionach i już nigdy nie zmarznę przez samotność... A jego perlisty śmiech ciągle obija mi się o uszy i aż wariuję, bo chciałbym słuchać go na żywo ciągle i ciągle i ciągle... I do tego jego uzależniający zapach, który chciałbym wdychać wtulony w niego i czuć to idealne dla mnie ciepło...Pomimo, że to proste rzeczy, które można przeczytać w większości romansów, to są dla mnie najważniejsze." I dopiero po sekundzie zorientowałem się, że wyszeptałem to wszystko, jednak na tyle głośno, że cztery pary oczu wgapiały się we mnie zdziwione moim zachowaniem. Ja spaliłem dorodnego buraczka na twarzy i zakryłem się dłońmi, a dziewczyny zaczęły klaskać." Niech już skończą, ludzie się na mnie gapią. Nie róbcie tego, bo bardziej się wstydzę!" Upomniałem je w myślach, gdyż nie dałbym rady cokolwiek powiedzieć. Siedziałem i czekałem, aż skończą i po chwili nadeszła moj upragniona cisza- oczywiście, jeżeli chodzi o oklaski, bo moje toawrzyszki znalazły sobie kolejny obiekt rozmów- mnie i moją "romantyczną duszę".
Z kawiarenki wyszliśmy popółtorej godzinie zawziętych rozmów. Nowo poznane poszły w swoim kierunku, a ja z Yuki w swoim. Był piątek i czekał mnie trudny weekend  w którym próbowałem skontaktować się z Junem, oczywiście, bezskutecznie.


"Sobota, 11:48" wyczytałem z wyświetlacza telefonu. "Kto śmie obudzić mnie o tak wczesnej porze?!" Okrzyczałem w myślach osobę, która bezlitośnie zgwałciła mój dzwonek do drzwi o poranku. Wyjrzałem przez okno, które skierowane miałem na wejście na posesję i widok mnie zatkał. -Jun...- Wyszeptałem i zbiegłem na dół, oczywiście wywracając się o rozrzuconą kołdrę. Otworzyłem drżącą ręką domofon, ale blondyn nie wszedł, tylko włożył ją do skrzynki na listy i odszedł, a ja, jako "romantyczna dusza" rzuciłem się w pogoń za nim.
- JUN !!!- Krzyknąłem i biegłem. Tak, leciałem na złamanie karku, jak wariat, do tego ubrany tylko w bardzo luźny podkoszulek i króciutkie spodenki. Na szczęście odwrócił się w moim kierunku, a j ato wykorzystałem i biegłem w jego ramiona, prawie go wywracając.
- Ee?- Zdążył wyjąkać tylko to, bo mu przerwałem.
- Nie jestem z tym dupkiem, kocham tylko ciebie, tak sądzę i chcę cię prosić o szansę, ale wiem, ze jej nie dostanę, jednak mam tę pieprzona nadzieję i kocham jak głaszczesz mnie po włosach,a  w twoich ramionach jest tak ciepło i bezpiecznie i przez to, pomimo, że płaczę mam ochotę zsnąć w nich, bo inaczej oszaleję. Od tych kilku dni mam sny w któych jesteś ty, no i mniej więcej tak zdałem sobie sprawę, ze coś do ciebie naprawdę cuzję, tylko nie wiem, czy to jest miłość- On stał jak słup z głupią miną, a ja oderwałem głowę od jego ciepłej, szybko bijącej piersi i popatrzyłemw te oczy w przez które czułęm się najważniejszy i tylko j atopiłem się w tej oazie spokoju i miłości. Przytuliłem go jeszcze mocniej, o ile było to możliwe- ale wiedz, ze to co czuję nie jest udawane, tylko prawdziwe i sam już nie wiedziałem, co robić, abyś wrócił, a tak tego chciałem, a nie miałem pomysłów, a ja tamtego gnoja nie kochałem, tylko ciebie, dlatego tak głupio zareagowałem wtedy w klasie, gdy po raz pierwszy pojawiłeś się w naszej klasie i już nie wiem, co mam zrobić był mi wybaczyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyył....- Paplałem tak szybko, że aż samego siebie zdziwiłem, ale nie miałem na to czasu, bo wtedy były tylko Jun. Ten przez kilka sekund stał i analizował wszystko to, co mu powiedziałem i zdążył to wychwycić. Po kilku sekundach byłem czerwony na twarzy ze wstydu i od płaczu.
- Powiedz coś!- Krzyknąłem na niego zły, że się zaciął w tak ważnym momencie.
- C-co? Ja... Eeee... Nie wierzę... Że to się na prawdę dzieje...- Równierz mnie przytulił. Dalej patrzyliśmy sobie w oczy.- Uszczypnij mnie- Dopowiedział, a ja zrobiłem to, co kazał, czyli zadałem mu ból, tylko, ze w trochę inny sposób, bo walnąłem go pięścią w bok, a ten syknął- Ała.... Miałeś uszczypnąć, a nie pobić. Niezłe przeprosiny...- Zaśmiał się trochę nerwowo, trochę na rozładowanie napięcia. Przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem mocno i namiętnie. Rozłączyłem nasze wargi.
- To uwierz i mnie pocałuj! Nie chcę się powtarzać!- Krzyknąlem n aniego, jak prawdziwy Tsundere i na szczęście nie musiałem mu dwa razy powtarzać. Nie obchodziło nas to, że moja trzydziestoparoletnia sąsiadka nas widziała- byliśmy tylko my. Zakończyliśmy nasz namiętny pocąłunek po dooobrych i dłuuugich sekundach, minutach, godzinach, nie wiem.- A właśnie- Zacząłem, gdy szliśmy razem za rękę do mojego domu- Muszę wysłać dziewczynom nasze zdjęcie- Wyjąłem urządzenie wolną ręką i szukałem aparatu w aplikacjach.
- Którym dziewczynom?
- Akemi, Hisae, Ginko i Yuki. O znalazłem. Uśmiech- Pierw zrobiliśmy zdjęcie lekko oddaleni od siebie, do drugiego Jun przyciągnął mnie do siebie tak, że stał nade mną, a do trzeciego mnie pocałował- Wysłane!
- A tak w ogóle skąd one to wiedzą?- Uniósł jedną ciemną brew w górę i spojrzał się na mnie, niby zły, ale rozbawiony sytuacją, oraz moim strojem.
- Cóż, hehe....- Podrapałem się po karku- Bo zaczęło się to od....
Weszliśmy do mojego domu miło spędziliśmy czas. Razem.



4 komentarze:

  1. Bardzo fajne opowiadanie, szkoda tylko że takie krótkie... Biorę się za inne a Ciebie zapraszam do mnie http://wswieciepauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam ochotę na jakieś opowiadanie o kolegach z klasy i tak trafiłam na twój blog, i nie zawiodłam się :D Przeczytałam całe opowiadanie za jednym razem, bardzo przypadło mi do gustu. Uwielbiam ten motyw gdy główny bohater ma jakaś ciemna/smutna przeszłość :) Jednak muszę przyznać że jest on BARDZO niezdecydowany XD Szkoda że nie ma 2 części i chyba zajrzę na inne twoje opowiadania :D Pozdrawiam! ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że podoba Ci się to opowiadanie :). Na twoje szczęście piszę prolog tego opowiadania- wracam po przerwie wakacyjnej i jestem teraz bardzo zmotywowana do pisania.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Bardzo mi się podobało. Uwielbiam bohaterów, których tworzysz. Czekam na prolog z niecierpliwością! I koniecznie chcę przeczytać inne twoje opowiadania. Pozdrawiam (。・//ε//・。)

    OdpowiedzUsuń

Poproszę o twój komentarz ~`<3