piątek, 10 czerwca 2016

Nadmorska Przygoda 2

Spóźniona (trochę bardzo XD), ale jestem! Zapraszam na rozdzialik!!!
(Wow, pierwszą część napisałam prawie, lub już, rok temu XD :D
Jak ten czas szybko leci... ;p;)




         -Wstawaaaj- Znów usłyszał przy swoim uchu głos współlokatora. Wyjęczał coś w odpowiedzi i odwrócił się od niego plecami, lecz po chwili zdecydował się wstać. Nie chciał po raz kolejny oberwać od wychowawczyni za "niszczenie wycieczki". Obrócił głowę w prawo, chwile obserwował mokre plecy Maćka. Westchnął pod nosem i wstał, kierując się na balkon. Świeże powietrze było tym, czego potrzebował- od razu chciało mu się żyć. Jednak nie zdołał się nim nacieszyć, gdyż koledzy mieszkający nad nim oblali go przez balkon wodą, myśląc, że to Maciek; trochę się przeliczyli. Wrócił do pokoju, a jego współlokator widząc mokrego kolegę zaczął się śmiać. Dalej zażenowany poszedł się przebrać i poszli na śniadanie.


         W planie wycieczki było zwiedzanie ogrodów botanicznych i wielkiego labiryntu, a na sam koniec ruin starego zamku. Alan siedział wraz z chłopakiem w którym był zakochany, jednak później wypchnęły go dziewczyny i musiał usiąść sam. Był niezadowolony, że nie wziął z pokoju słuchawek, więc z naburmuszoną miną udawał, że interesował go widok za szybą autokaru, ściskając w ręku aparat... Chwila, aparat? On nie miał aparatu. Delikatnie odgarnął klapę i przeczytał karteczkę na której było napisane imię i nazwisko właściciela. Maciej Słowicki. No jasne, jego współlokator. Jednak co, jak i gdzie? Skąd on go miał? Nie mógł tego skojarzyć i jakby na zawołanie odezwał się ów chłopak.
- Czy ktoś widział mój aparat?- Zawołał głośno.
- Tutaj jest- Odpowiedział i poczekał aż szatyn podejdzie- Proszę- Podał mu sprzęt
- Dzięki- Zobaczył jego prześliczny uśmiech, zagapił się.
- Proszę..- Odparł i zmieszany swoim zachowaniem usiadł na swoim miejscu. Nudziło mu się, więc patrzył przez okno, aż zasnął.

        Po obiedzie i przerwie wybrał się na basen. Chciał popływać z Nim, jednak jak zwykle nie udało mu się to. Jednak nie narzekał, świetnie bawił się z Maćkiem. Miał ładny, lekko opalony i delikatnie wyrzeźbiony tors. Mięśnie zaznaczały się tam, gdzie trzeba przy każdym jego wdzięcznym ruchu; aż miło się na niego patrzyło i trudno było wzrok odwrócić. Do przebierali wrócili razem śmiejąc się z kabaretu.
-" I jedziemy... Radek.. Powstał przez przypadek"- Zaśmiał się Maciek, któremu zawtórował bardzo głośno Alan. Szybko przebrali się i poszli na placyk zabaw. Usiedli w bujanej huśtawce wiszącej na łańcuchach. Alan czytał książkę, a ten drugi przysnął. Bujali się bardzo delikatnie, wiatr przynosił ze sobą delikatny zapach morza. Słońce niedługo. Niedługo usłyszał cichutkie chrapanie kolegi i uśmiechnął się pod nosem. Posiedzieli tak około godziny, po czym musieli iść na zbiórkę. Opiekunki grup stwierdziły, że obie klasy przejdą się brzegiem morza, później wybiorą się do super marketu znajdującego się alejkę i jedną ulicę dalej. Chłopcy wszystko, czego potrzebowali mieli przy sobie, więc mogli posiedzieć razem trochę dłużej. Alan obudził współlokatora, gdy przyszedł czas na zbiórkę, oboje ustawili się przy wejściu do ciemnożółtego budynku.
- A gdzie jest ten Alan?!- Zdenerwowała się pani wychowawczyni. Alan pomachał jej przed nosem, stał trzy-cztery kroki od niej.- No. Wszyscy?- Zapytała koleżanki po fachu i ruszyli.
            Piasek przyjemnie grzał stopy, a zachodzące słońce rzucało ostatnie ciepłe promienie na brzeg i spacerujących po nim ludzi. Maciej i Alan szli obok siebie w ciszy, jednak była to ta przyjemna.
- Potrzymaj przez chwilkę- Dał książkę szatynowi i zrobił kilka ładnych zdjęć pali wystających w wodzie. Na jednym z nich siedziała mewa z otwartymi szeroko skrzydłami, patrząca się na słońce i blondynowi udało się uchwycić tą krótką chwilę.
- Dziękuję- Odebrał książkę i ruszyli dalej trochę szybszym krokiem, aby nadążyć za grupą.
            Chłopcy szli znacznie dalej, niż reszta przez Alana, który robił zdjęcia; dużo zdjęć. Na szczęście widzieli znudzoną przechadzką klasę, więc nie panikowali.
- Niedługo całkiem stracimy ich z oczu- Zaśmiał się szatyn.
- Oj tam- Odpowiedział mu blondyn mi zrobił kolejne zdjęcie. Usłyszał typowe dla aparatu komórkowego „Pstryk” i odwrócił się w kierunku dźwięku.- Ej!- Krzyknął na kolegę, który zaczął uciekać. Blondyn nie mógł zrobić nic innego, niż go gonić. Oboje śmiali się podczas gonitwy.
            - Musiała aż tyle gadać? Wredna, gruba, brzydka krowa- Skwitował Maciek, który był niezadowolony z długiej, jak dla niego, reprymendy od pani za to, że grupa musiała na nich czekać i prawie spóźnili się na kolację.- Przecież ta banda żarłoków nakupowała tyle jedzenia i mają, co żreć. Do tego to oni tyle siedzieli w sklepie, a nie my. Pomimo tego, że byliśmy daleko za nimi to wyszliśmy z marketu pierwsi. Ale i tak to nam się oberwało- Skrzyżował ręce na piersi i padł na łóżko obrażony na cały świat.
- Co zrobisz, jak nic nie zrobisz?- Odpowiedział mu i również położył się na swoim.- Mam film na laptopie, chcesz obejrzeć?- Zmienił temat, aby kolega leżący obok rozchmurzył się choć odrobinę. Usłyszał potwierdzające mruknięcie i ze sprzętem udał się na łóżko kolegi. Tak spędzili wieczór. Po filmie postanowili poczytać książki, które kupili na wycieczce. Alan zaczął się zastanawiać. Przecież miał zbliżyć się do swojego ukochanego, a nie spędzać czas na czytaniu. Dlatego w ogóle pojechał na tą zieloną szkołę. Minęły ze trzy dni, włączając dzisiejszy, a on tylko usiadł z nim raz! Musiał coś zrobić, jednak bał się, że po prostu o tym zapomni przez dobrą zabawę z nowym kolegą. No właśnie, czy miał liczyć na coś więcej ze strony Maćka? W końcu zielona szkoła to zupełnie inna rzecz i czy po niej też będą utrzymywali tak dobre kontakty? Chciał. Pewnie będą. Nic nie stoi na przeszkodzie, nie są dziewczynami, by z błahego powodu się kłócić, więc wszystko powinno być okej. Jednak martwił się. Nie lubił okazywać, że był całkiem wrażliwy. Irytował się tym, a to była jedna z ledwie kilku rzeczy go irytujących.
- Jakoś nie widzę, abyś czytał- Zagadał ten drugi. Alan odwrócił się do niego. „Kiedy on wziął laptopa do ręki?” Zapytał siebie i odpowiedział, że zamyślił się tylko. Nagle usłyszeli łupanie nad sobą.
- Jak ja im coś zaraz…- Zdenerwował się Maciek; on szybko się irytował.
- Spokojnie- Zaproponował, aby poszli i poprosili o ciszę. Tak zrobili, Maciek nie omieszkał tego chamsko skomentować pod nosem.
- I tak nie posłuchają….- Weszli na drugie piętro po biało-seledynowej klatce schodowej. Obok schodów stała wielka szyba służąca za okno; była gigantyczna, z widokiem na pobliski ogródek na terenie hotelu. Zastukali w dębowe drzwi z numerkiem 48- skąd dochodziła muzyka, ale nikt im nie otworzył. Bardziej zirytowany Maciej zastukał znacznie głośniej i dopiero im otworzyli.
- Co jest? Wbijajcie!- Krzyknął obiekt westchnień do Alana, a chłopak stojący obok całej trójki wepchnął ich obu do pokoju, drzwi za nimi się zamknęły. W pomieszczeniu znajdowała się ich prawie cała klasa, oczywiście oprócz kilku „frajerskich” według nich osób. Alan i Maciek byli obojętni. W sypialni, do której zostali wepchnięci, dziwnie pachniało- jakby coś się przypalało. On lubił zabawiać się w piromaniaka, a dziewczyny uważały to za niezłe wyczyny.
- Macie- Cycata tapeciara podała im coś do picia. Podziękowali i napili się.
- Dziwne to…- Szaty zmarszczył lekko nosek po wypiciu napoju. Wyglądało to uroczo.
- A mi smakuje….- Odparł blondyn i usiedli na jednym z łóżek. Przyglądali się małej imprezie i zastanawiali się, jakim cudem jeszcze ktoś tutaj nie przyszedł ich uciszyć. Dostali kolejną porcję picia. Jakoś szatynowi odechciało się ich uciszyć. Napój bardzo smakował Alanowi, więc poprosił o więcej. Po około pięciu minutach współlokator zaczęła boleć głowa, więc wrócił do pokoju, Alan został.
            Impreza trwała i o dziwo nikt im nie przeszkodził. Po tym, jak Maciek wrócił do pokoju położył się na łóżku i zaczął grzebać w komputerze. Jakieś pół godziny później usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, a do pokoju wparował Alan podtrzymywany przez dwóch kolegów.
- Coście mu zrobili?- Zirytował się zdziwiony Maciej.
- My? Niiic. To on chlał, jak popadnie. Ma chłopak słabą głowę..- Odpowiedział Jeremiasz, jajcarz z ich klasy.
- Jak to słabą głowę… Zaraz, czy w tym napoju były procenty?- Zapytał gniewniej.
- Ej, nie złość się stary, to normalne. Ale ej, nie nakapujesz na nas?- Zapytał On, gdy starał się jakoś ogarnąć zsuwającego się z łóżka Alana. Szatyn westchnął.
- Nie, bo ten tutaj- wskazał brodą za współlokatora podbródkiem- ostro oberwie… Z resztą ja też to piłem…
- dzięki stary! Wracamy!- Tak, jak szybko się zjawili to tak ich nie było. Westchnął po raz kolejny dzisiejszego dnia i podszedł do Maćka przebrać go w piżamę, jako, że pomału zbliżała się nocna godzina. Widząc śmieszną pozycję ułożenia ciała współlokatora, zaczął się cicho śmiać pod nosem. Miał jakoś lepszy humor… No tak, on też pił. Zdjął mu bluzkę jego oczom ukazała się pięknie, bardzo delikatnie opalona klatka piersiowa; choć może miał taką naturalną. Skórę miał gładziusieńką, niczym u dziewczyny, ładne i lekko wystające biodra, oraz obojczyki. Chudy, ale nie jak patyk. Alan miał ładne ciało: gładką skórę, zgrabne nogi, drobne ręce w nadgarstkach, delikatne i puszyste włosy, chudziutkie kostki. Chciał zdjąć mu bluzkę, do tej pory podciągniętą pod brodę, ale jakaś uparta nitka zaczepiła się o drobny, męski łańcuszek. Maciej musiał delikatnie rozdzielić je obie. Mama zawsze mu mówiła, że jak za mocno się ciągnie wystającą nitkę to można rozpruć rzecz. Przy tej czynności dotykał bladej skóry na szyi Alana, a on wzdrygnął się.” Czyżby czuły punkt?” Pomyślał, że to urocze. Nagle poczuł chłodne palce na swoim ramieniu, które powoli i nagle przesunęły się na jego dłoń. Serce stanęło mu w miejscu, na ten niespodziewany ruch; nie wiedział co miał zrobić, więc po prostu nie ruszał się. Lecz po chwili opamiętał się, zdjął mu bluzkę i wstał, aby przynieść mu jakąś do spania. Na wszelki wypadek podszedł do drzwi, które znajdowały się niedaleko szafy na ubrania i zamknął je; nie chciał, by nagle wpadła pani i zobaczyła Alana w takim stanie. Wyjął jakąś z jego części szafy i podszedł z powrotem do chłopaka, który jakimś cudem ześlizgnął się górną częścią ciała z łóżka. Złapał go od przodu pod pachy i ułożył znowu na łóżku. Chciał go ubrać, ale chłopak opierał się, a szatyn, o dziwo, nie irytował się- było to dla niego całkiem zabawne. Przez przypadek Alan otarł się kolanem o krocze bruneta, na co po ciele Maćka przebiegły dreszcze. Pochylił się przez to lekko do przodu. Alan powtórzył czynność, nie kontrolując siebie, a drugi z chłopców głośno wypuścił powietrze, tuż przy uchu blondyna, który znowu się wzdrygnął, ale kontynuował tę dziwną zabawę kolanem. Pół-twardy szatyn położył się swoim torsem na leżącego pod nim i pogładził boki tamtego. Znów sapnął, tym razem na jego szyję; ten drugi bardziej się nadstawił. Maciej czuł piękny zapach spitego chłopaka- odrobiny potu, alkoholu i perfum. Jakimś dziwnym trafem był nieco słodki i nagle do głowy wpadła mu dziwna myśl: czy tak samo, jak pachnie to smakuje? Polizał blondyna po szyi i był taki, jak myślał- Słodki. Chciał przesunąć się po nim trochę niżej, ale lego własna bluzka mu przeszkadzała, więc na szybko ją zdjął, tylko na chwilę odrywając się od rozgrzanego ciała. Znów przywarł, tym razem nagim torsem, do drugiego i zjechał niżej. Do głowy wpadła mu myśl na szybko, że nie mogą Tego zrobić teraz- głupio by się czuł kochając się pierwszy raz z osobą, która ledwo znał. Pomyślał też o Alanie i o tym, że sam chciałby pierwszy raz pamiętać- blondyn pewnie chciał tak samo… Ale pieszczoty wchodzą w grę. Tak więc ustami zjeżdżał niżej, niżej, niżej, aż dotarł do pępka. Polizał skórę delikatnie, ale skupiając się na każdym milimetrze bardzo uważnie. Alan znów wzdrygnął się cichutko jęknął i uniósł się lekko w górę.
- Mam cię…- Wyszeptał, owiewając gorącym oddechem wilgotną skórę brzucha i kontynuował pieszczenie. To był jego pierwszy raz, ale z różnych źródeł wiedział, jak to trzeba robić i cieszył się na te przyjemne reakcje drugiego. Pomyślał, że dość szybko przydały się artykuły, które niedawno czytał. Uśmiechnął się do siebie.
- Usiądź- Nakazał blondynowi i sam zrobił to samo. Dla niego było za wcześnie na robienie loda, ale ręką robił to nie raz sobie i nie brzydził się drugiego chłopaka. Usiadł i przestawił chłopaka z naprzeciwka tak, że tamten miał swoje nogi nad jego nogami, a ich krocza były blisko siebie. Obojgu serca waliły w bardzo szybkim tempie. Nagle, jakby był w gorącej wodzie kąpany przypomniał sobie o ustach blondyna i o sutkach- jeszcze nimi się nie zajął, na szczęście szybko to naprawił. Pierw bardzo mocno wpił się w lekko rozchylone wargi Alana, potem drobnymi pocałunkami schłodził na policzki, szczękę, szyję, obojczyki i do sutków. Były ładne, kształtne i różowe. W idealnym rozmiarze. Wziął jedną brodawkę w zęby i lekko pociągnął. Usłyszał westchnienie aprobaty i poczuł na swojej głowie już ciepłe dłonie blondyna. Zamruczał- uwielbiał być czesany. Przyssał się do delikatnej, zaróżowionej skóry, językiem objechał całą brodawkę, co też dla jego języka było przyjemne. Obojgu serca zaczęły bić jeszcze szybciej. Po ciele Maćka przeszedł dreszcz. Delikatnie possał skórę, po czym oderwał się i powrócił do ust Alana. Miał piękny, spragniony wyraz twarzy. Rozpiął spodnie pierw sobie, potem jemu i wyciągnął na wierzch oba członki. Alan westchnął i objął jego szyję rękami, sam zaczął całować szatyna po szyi. Wziął oba już twarde i wilgotne penisy w jedną rękę i pomasował kciukiem pierw główkę Alana, potem swoją i zaczął poruszać ręką. Oba członki ocierały się o siebie. Blondyn Cichutko jęczał coraz szybciej. Maciek oddychał bardzo szybko i przepełniony falami nowych odczuć, podniecających odczuć, odchylił głowę do tyłu, nie przestając poruszać ręką. Alan wykorzystał to i przyssał się, trochę nieporadnie, do jego szyi z widoczną żyłą. Szyja była również jego słabym punktem, więc głośno sapnął ze słyszalnym jękiem. Przyspieszył ruchy dłonią, pierw z ust Alana wyszedł bardzo podniecający jęk szczytującego chłopaka, a niedługo po nim doszedł Maciek; oboje w jego rękę. Siedzieli zdyszani około dwóch minut, z opartymi o siebie czołami i mięknącymi członkami. Gdy oddech bruneta już całkowicie się uspokoił zorientował się że Alan śpi oparty o niego, a dźwięki imprezy ucichły, za oknem już było ciemno. Delikatnie, z najwyższą czułością ułożył Alana na jego łóżku, ubrał jego bluzkę i poszedł po papier toaletowy. Mokrym papierem wytarł ich obu i ubrał śpiącego do końca w piżamę, sam poszedł pod szybki prysznic, bo był zmęczony. Z ulgą poczuł ciepły strumień wody na skórze, jednak wolał pójść już spać, niż delektować się długim prysznicem. Umył się, wysuszył, ubrał w piżamę, zęby umył jeszcze pod prysznicem-taki miał zwyczaj,  i wszedł do pokoju. Alan spał pod kołdrą tak, jak go ułożył. Zasunął cicho metalowe rolety, bo mieszkali na najniższym piętrze, zgasił wszystkie jeszcze świecące się światła  i ułożył się w łóżku Alana. Nie wiedział, co powie rano… Coś na szybkiego wymyśli. Zasnął w niecałe pięć minut.

            Alan rozejrzał się po pokoju i od razu jego uwagę przykuł śpiący obok Maciej. Nagle wspomnienia z poprzedniego wieczora uderzyły w niego i w pięć sekund zamiast twarzy miał dorodnego buraczka. Nie wiedział, czy miał się ruszyć, może nie i co mu powiedzieć gdy wstanie? Z resztą to było dziwne, że to właśnie on obudził się pierwszy. Znaczyło to, że niedługo wstanie chłopak śpiący obok. „Co robić, co robić?! Jak to się stało?!” Myślał i starał się jakoś uspokoić. „Chwila… Czy to znaczy, że Maciek jest gejem?” Pomyślał. Nie wiedział co wolał: aby rzeczywiście nim był, czy aby był hetero i tylko chciał sprawdzić, czy drugi chłopak by go podnieci. Nakierował swoje myśli na trochę inny tor: jak miał się zachować? Normalnie? Nie wiedział, czy tak potrafił. Westchnął cicho, Będzie musiał zaczekać i we dwóch zadecydują co zrobią. Tym czasem wstanie z łóżka i pójdzie się ogarnąć.
Po prysznicu mył zęby, gdy kątem oka zobaczył stojącego, ledwo przytomnego Maćka w drzwiach. Zachłysnął się i zaczął kaszleć.
- W porządku?- Usłyszał i poczuł ciepłą dłoń na swoich plecach. Wzdrygnął się, ale jednocześnie przestał dławić. Ze łzami w oczach przytaknął.- Pamiętasz to, co się stało poprzedniego wieczora?- Zapytał, drapiąc się po karku co zdradzało jego niepewność. Alan zarumienił się i nie wiedział, co odpowiedzieć. Znów głos zabrał szatyn- Widzę, że tak... Wiesz…- Nie zdążył dokończyć, gdyż usłyszał pukanie do drzwi. Westchnął i poszedł je otworzyć.
- Maciuś! Musimy pogadać! Ubieraj coś na tę klatę i chodź!- Powiedziała głośno Ania, która była jego dobrą koleżanką z klasy. Przytaknął, ubrał pierwszy z brzegu T-shirt i wyszedł z pokoju ze słowami: - Pogadamy później.
            Ciemna brunetka zamknęła drzwi od swojego pokoju.
- Zacznę- Przytaknął- Ty podpity, on pijany, coś ten-tego?- Walnęła prosto z mostu. Byli sami w pokoju i mówili cicho. Przytaknął i trochę się speszył.- A co konkretnie?- Dopytywała.
- Cóż… Tylko ręka…
- Kto dominował?
- Ja- Po tym oboje zaniemówili. Stali w zupełnej ciszy po środku pokoju, gdy po pięciu minutach przerwała ją zielonooka.
- Co zamierzasz?
- Nie wiem- Odparł szczerze i usiadł na łóżku, ona po turecku obok niego.- Naprawdę go lubię…
- Od wtedy?
- Tak- Gdy Maciek pomylił klasy i wszedł przez pomyłkę do klasy Alana jego oczy trafiły od razu na chłopaka. Przeprosił nauczycielkę biologii za pomyłkę Sali, a blondyn powiedział mu, gdzie widział jego klasę i delikatnie się uśmiechnął. Piękny i uroczy uśmiech anioła…
- Zamyśliłeś się- Przywróciła go do porządku.- Powtórzę: co zamierzasz zrobić?
- Cóż… To zależy tylko od niego. Jeżeli okaże się gejem jak ja to spróbuję go zdobyć
- A jeżeli nie?
- Będę musiał zadowolić się przyjaźnią. Nie widzę innego rozwiązania- Westchnęła i poprawiła się na łóżku. Spojrzała za okno, gdzie przeleciała mewa.
- Wiesz, że będziesz cierpiał, prawda?- Przytaknął.
- Tak, jednak chcę być blisko niego. Nic na to nie poradzę- Uśmiechnął się zażenowany. Ania zmierzyła go wzrokiem i znów westchnęła.
- Musisz z nim pogadać o tym, co zaszło. Idź, teraz jest dobry moment- Spojrzała na zegarek- macie jeszcze 17 minut do śniadania, mam nadzieję, że się wyrobisz- Przytaknął i wyszedł z pokoju, a ona odprowadziła go wzrokiem w duchu życząc mu szczęścia.
To było dla niego dziwne, że musiał pukać do pokoju w którym sam urzędował, jednak uznał, że tak będzie lepiej, bo może Alan przebierał się, a po wczorajszym krępowałby się. Zapukał i usłyszał ciche „proszę”, więc wszedł.
- Możemy pogadać?- Zapytał sam nie wiedząc do końca co konkretnie powiedzieć. Chłopak siedzący naprzeciwko drzwi na swoim łóżku przełknął ślinę, ale przytaknął. Maciek usiadł na swoim łóżku. Też się denerwował i chciał mieć to już za sobą.
- To... Co robimy po wczorajszym?- Walnął prosto z mostu, nie lubił owijania w bawełnę poważnych spraw. Nie otrzymał odpowiedzi, oboje zwiesili głowy. Postanowił położyć się i nie patrzeć na rozmówcę.- Wiem, że jestem chłopakiem, jednak tobie stanął, więc zapytam wprost: czy jesteś gejem?- Uprzedzając odpowiedź drugiego dodał- Nie powiem nikomu, jakby co. Nie będę cię też jakoś inaczej traktować. Polubiłem cię i chcę po prostu wiedzieć…- Zamknął usta nie wiedząc co dodać i czekał na odpowiedź. Po dłuższej chwili usłyszał ciche potwierdzające mruknięcie. Małej części w jego wnętrzu ulżyło. To znaczyło, że miał szansę.- Czy podoba ci się ktoś?- Dopytywał. Jeżeli nie to mógł mieć jakąś szansę… Znów usłyszał potwierdzający mruk. „O nie, nie poddam się tak łatwo, gdy już tyle o tobie wiem..” Pomyślał, gdy wstawał. Usiadł obok chłopaka, który się wzdrygnął. Patrząc na dłonie skrępowanego chłopaka powiedział:
- Spróbujemy razem?- Odważył się spojrzeć mu w oczy. Kiedyś tak, czy siak musiało to pytanie paść, a jeżeli zaczął ten temat drążyć to go skończy.
- Co?- Usłyszał, więc powtórzył pytanie. Alan speszył się jeszcze bardziej. Sam nie wiedział.
- Jeżeli nie to dalej możemy się przyjaźnić… Tak w sumie to ja jestem Bi...- Podrapał się po karku. Miał nadzieję, że będą kimś więcej. Nikt nie chciałby skończyć w sferze „friendzone”.
- Daj mi to przemyśleć...- Odpowiedział Alan, po czym wyszedł z pokoju.
Śniadanie chłopcy spędzili w absolutnej ciszy, nie usiedli razem w autokarze, Maciej chciał dać Alanowi czas na przemyślenie sprawy i nie krępować go swoją obecnością. Po obiedzie i po przerwie poobiedniej dwie klasy wybrały się na spacer po plaży. Alan podjął decyzję, która była dla niego nie lada wyzwaniem. Maciej szedł na samym końcu wycieczki, kilkanaście kroków od grupy i patrzył na fale pluskające o jego stopy. W lewej ręce trzymał klapki, w uszach miał słuchawki i co jakiś czas poprawiał spadające mu na oczy włosy. Blondyn zwolnił krok i po kilku szybkich chwilach znalazł się niedaleko Maćka, jednak ten zwalniał jeszcze bardziej. W końcu Alan sam podszedł do niego.
- Podjąłem decyzję…- Zaczął cichutko.- M-możemy spróbować…- Szatyn ucieszył się i czekał na dalszą część wypowiedzi- Nie jestem zbyt d-doświadczony w tych sprawach, ale postaram się. Mam prośbę- Spojrzał drugiemu w oczy, ale zaraz opuścił zażenowany wzrok- Możemy zacząć powoli, oraz nie ujawniać się, przynajmniej tak szybko?- Usłyszał potwierdzenie i delikatny dotyk na jego dłoni. Rozejrzał się, dookoła bało całkiem mało ludzi, szli daleko w tyle za wycieczką i panie nawet tego nie zauważyły. Alan pozwolił trzymać się delikatnie za rękę. Spacer zajął im nieco ponad godzinę i gdy znaleźni się blisko wyjścia z plaży i tym samym niedaleko ośrodka puścili swoje dłonie, jednak zanim to nastąpiło Maciej wzmocnił na chwilkę słaby uścisk, pogłaskał kciukiem dłoń Alana i puścił go. Alanowi bardzo spodobał się miły gest i zrozumiał, że szatyn lubił okazywać zainteresowanie i uczucia poprzez czyny i często tego nie kontrolował. Zorientował się  później, że podświadomie ufał jakiejś osobie bardzo szybko, bo jakimś cudem potrafił wyczuć, czy druga osoba jest dla niego odpowiednia; gdy to następowało nie krępował się nawet wtedy, gdy była to raptem kilkudniowa znajomość. Ufał bezgranicznie i to Alanowi bardzo się spodobało.
Przedostatniego dnia ich wycieczki Maciej postanowił powiedzieć Alanowi o swoich uczuciach. W odpowiedzi usłyszał:
- Ty… Również mi się podobasz, jednak mniej, niż ja tobie… Nie znaczy to jednak, że chcę to zakończyć. Chciałbym spróbować, może wyjdzie z tego coś ładnego… Jestem zauroczony w najpopularniejszym chłopaku w naszej klasie, jak i w szkole, jednak… Teraz mam ciebie i… Chce myśleć tylko o tobie na razie…- Chciał coś dopowiedzieć, jednak usłyszał cichutkie zaśmianie się, delikatny dotyk dłoni na swoje twarzy i odpowiedź.
- Nie przejmuj się, przy m nie zapomnisz o nim, już ja się postaram. Oczywiście, przejmuję się tym, że coś nie wypali i myślę o tym praktycznie każdego dnia, jednak odganiam te myśli. Ja będę się starał, będę się starał, abyś mnie kochał…- Przybliżył się do niego i pocałował go mocno, ale nie za bardzo. Wieczorem, gdy większość grupy była w ośrodkowym basenie, wymknęli się na plażę i na szczęście była prawie pusta, bowiem znajdowała się na niej tylko jedna para idąca do nich plecami. Maciej opuścił ciepłe wargi Alana, jak to miał w zwyczaju z tym chłopakiem, pomasował kciukiem jego lewą dłoń i potarł ich nosy razem. Alanowi po raz kolejny odkąd byli razem zabiło mocniej serce.
 „Wygląda na to, że coraz bardziej się zakochuję” pomyślał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poproszę o twój komentarz ~`<3