czwartek, 23 października 2014

~Singin our song~ 13

Konbanwa !
Wstawię wam teraz resztę rozdziałów (postaram się XD) tak więc zapraszam....


Rano zaspałem. Szybko się ubrałem i wybiegłem z domu. Wszedłem spóźniony na lekcję i chciałem się rozpakować, ale zobaczyłem, że nie mam podręcznika. Zagadałem do Saori.
- hej Saori-chan. Możemy mieć podręcznik na spółkę?
- jasne
Przysunąłem swoją ławkę do jej ławki. Podręcznik położyliśmy na łączeniu ławek i oboje się przysunęliśmy. Saori-chan się.zarumieniła. Zaniepokoiłem się nieco i zapytałem:
- masz gorączkę ?
-  n-nie
-na pewno ? -przyłożyłem rękę do jej czoła.
- t-tak, na pewno !
- faktycznie. Ale jednak może.pójdziesz.do pielęgniarki?
- nie, wszystko jest okej
- skoro tak mówisz...
Przerabialiśmy zadania z matematyki. Saori-chan nie wiedziała jak rozwiązać jedno zadanie, więc jej pomogłem. Minęła lekcja.
- hej Saori-chan !
-Tak Ijiri-kun ?
- mów mi Yuu
- więc... tak, Y-Y-Yuu ?
- jeszcze raz dziękuję za podręcznik.
- nie ma za co, serio
Uśmiechnąłem się, pożegnałem z Saori i poszedłem szukać Tokiyi, ponieważ chciałem spędzić z nim wieczór.
- wybacz, Yuu ! Idę do Iseia-kuna ! Jeszcze raz przepraszam !
- ah, nie ma za co. Więc cześć...
- hejka Yuu
Wróciłem sam do domu. Miałem mocne wrażenie, że coś jest nie tak. Cały wieczór się nad tym zastanawiałem. Byłem ciekaw, co robią, czy dobrze się bawi, czy dużo się śmieje, czy wrócił.już bezpiecznie do domu. Nie mogłem wytrzymać niewiedzy, więc napisałem do Tokiyi, ale mi nie odpisał. Umyłem się i poszedłem spać. Rano dostałem SMS a od niego. To dobrze, że dotarł cały i zdrowy do domu. Spytałem się go czy idziemy dzisiaj na randkę. Zdziwiłem się i ucieszyłem, gdy się zgodził. Tak dawno nigdzie nie wyszliśmy, a jesteśmy przecież kochankami ! Ustaliliśmy wszystkie szczegóły i spotkaliśmy się popołudniu. Pierw byliśmy w kinie, potem poszliśmy coś zjeść, a na sam koniec poszliśmy do parku.
- o bogowie, za półtora miesiąca gwiazdka ! , powiedział Tokiya
- aaa tak, chrześcijańskie święto. Więc, co byś chciał dostać ?
- kucyka
- a tak serio ?
- sam wymyśl !
- o kurde. Dzisiaj nie zasnę hehe
- hahaha to powodzenia ! Ja już wiem co dostaniesz
- taaaak ? A co ?
- kucyka
- poważnie,co ty masz z tymi kucykami ?
- a bo jak byłem u Iseia-kuna oglądaliśmy kucyki Fony ! Było.zabawnie !
- aha...
- jesteś zazdrosny- Tokiya spojrzał na mnie.
- nie
- i zirytowany
- nie prawda
- bardzo lekko podrygujesz brwią jak jesteś zazdrosny.
- nie prawda.
- a jak jesteś zły, krzyżujesz ręce. Co się stało ?
- b-bo ja... ten tego... eeee...-  Słowa nie.chciały przejść mi przez gardło.
- nooo ?
-... też chciałem je obejrzeć...
- hahahahaha  o to chodziło ! Obejrzymy je dzisiaj razem ! Nocujesz u mnie ?
- pewnie
- no to wracajmy
- dobrze
Wróciliśmy do domu Tokiyi. Mieszka w dużej rezydencji. W końcu jego rodzice są sławni.
     Gdy szliśmy, na ulicy nie było nikogo. Złapałem Tokiyę za rękę. Tak dawno tego nie robiliśmy !  Stęskniłem się za jego dotykiem. Nagle zachciałem go pocałować, więc to zrobiłem. Chwilkę po tym byliśmy już u Tokiyi w domu. Obejrzeliśmy kucyki Fony. Tak naprawdę skłamałem. Nie chciałem, by się dowiedział o mojej zazdrości. Przecież oni się.tylko przyjaźnią ! To ja jestem jego kochankiem....
- ej patrz teraz, Yuu... ale...ech, zasnął. Czyli jednak nie chodziło o kucyki. Mały zazdrośnik.-Tokiya ucałował mnie w czoło.i delikatnie przykrył kołdrą. Ułożył się obok mnie. Śniłem o wszystkim co nas spotkało i o... no. Rano gdy się obudziłem, Tokiya już nie spał i patrzył sie na mnie.
- mmmmn, dzień dobry, kochanie- pocałowałem go.
- dzień~do~bry. A dlaczego nagle kochanie ?
- bo cię kocham. To oczywiste.
- tak tak, a serio ?
- ...
- chce ci się ?
- ...um... tak... ale niech 'to' poczeka. Jest ranek i ... ej, Tokiya, co ty robisz ?
Tokiya zdjął mi spodnie. Wziął go do ust. Gdy skończył... wiadomo czym się skończyło.
- musiałeś długo 'to' trzymać. Ile to już... Prawie miesiąc ?
Nic nie odpowiedziałem, tylko pocałowałem go w czoło, usta i w kark.
- żeby tak z samego rana ? -Powiedział.
-przepraszam, przepraszam.
  Ubraliśmy się i zeszliśmy na śniadanie. Po śniadaniu wyszliśmy do parku rzucać się śnieżkami. Oczywiście, Tokiya jest w tym mistrzem. Po śnieżkach otrzepaliśmy się i poszliśmy do knajpy na kawę i ciastka. Pocałowałem go jak nikt nie patrzył, zapłaciłem i musiałem iść do pracy. Dzięki bogom mnie przywrócili ! Zagrałem, zaśpiewałem, chociaż głównie jestem barmanem. Zmęczony i szczęśliwy wróciłem do domu, napisałem "dobranoc kochanie" do Tokiyi i poszedłem spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poproszę o twój komentarz ~`<3