czwartek, 23 października 2014

~ singing our song~ 18

Od czasu spotkania z Tokiyą minął tydzień. Nowy rok szkolny zaczął się także tydzień temu. Trafiłem na uczelnię na wydział literatury. Obudziłem się tak jak zawsze około 8 rano, wziąłem prysznic, ubrałem się, zjadłem coś, wziąłem gitarę i wyszedłem. Po drodze kupiłem sobie kawę i kierowałem się do budynku w którym odbywały się wykłady. Koło budynku zawsze latały dzieci, ponieważ niedaleko była podstawówka.
- cześć Ijiri-kun !- powiedziały do mnie.
- witajcie maluchy. A wy nie macie lekcji?
- mamy wycieczkę !
- to miłej wycieczki !
- Czy będziesz dziś znowu grał?
- tak, przyjdziecie posłuchać?
- taaaaaak!- odpowiedziały dzieciaki chórem.
- ej, Ijiri-kun ! Tamte dziewczyny znowu się na ciebie patrzą !- Powiedziało któreś z nich.
- zakochały się ! Hahahaha !- zaśmiały się maluchy
- wasza pani idzie. Szybko !
- papaaaa !
- cześć dzieciaki !- powiedziałem i poszedłem dalej. Spojrzałem na te dziewczyny i pomachałem im, a one się lekko zaśmiały i poszły. Skierowałem się do budynku. Niedaleko wejścia zobaczyłem Tokiyę.
- um, witaj Yuu...
- Ijiri-kun. Cześć
- eee, witaj Ijiri-kun. Więc tutaj się uczysz
- spieszę się. Czego chcesz ?
- ja.... ja nic, tylko chciałem cię zobaczyć...
- aha, to możesz już sobie iść. Śpieszę się na wykłady.
- zrobiłeś się nie miły. Przykro mi, zwłaszcza, że chcę cię odzyskać
- dobra, dobra. Cześć- Już chciałem odejść, ale Tokiya złapał mnie za ramię.
- czy na prawdę musisz iść na wykłady?
- tak,m. Ty też powinieneś
- przykładny uczeń, co ?
- idę
- do zobaczenia....- powiedział. Czułem, jak jego orzechowe oczy odprowadzają mnie aż pod samo wejście. Od razu skierowałem się na wykłady. Na zajęciach bardzo się nudziłem, ponieważ ten wykład miałem wczoraj. Wszedłem na inny wydział, ponieważ mój sensei/ wykładowca się spóźnił i nie wyłożył całego tematu, a ja nie lubiłem uczyć się w domu.
- pan Ijiri-kun ? Co za niespodzianka ! Co pan tu robi? To nie pański wydział
- czy mógłbym zostać ?
- dlaczegóż to ?
- mój sensei nie zdążył wyłożyć wczoraj całego tematu, a pan dobrze tlunacxyr. Proszę, mogę zostać ?- sensei spojrzał na mnie zdziwiony.
- dobrze, siadaj...
- dziękuję- powiedziałem i zająłem miejsce w pierwszej ławce. Siedziałem tam sam. Po jakimś czasie wykładowca zapytał się mnie, czy rozumiem, a gdy przytaknąłem, postanowił sprawdzić moje umiejętności. Dwie nazwy mi się pomyliły, ale szybko je poprawiłem. Mężczyzna patrzył na mnie ze szczęściem i niedowierzaniem. Wyglądał jak dziecko, które dostało drogi prezent, który od dawna chciało mieć. Powiedział też, żebym zmienił wydział na mikrobiologię. Sądził, że się przydam, ale wyjaśniłem mu moją sytuację. Po wykładzie chwilę rozmawialiśmy i wyszedłem coś zjeść, po czym wróciłem pod szkołę, aby zagrać dzieciakom. Dostałem od nich dużego lizaka. Podziękowałem im i zacząłem grać moje nowe kawałki. Grałem około pół godziny i skończyły mi się pomysły. Dzieci dopingowały mnie, abym zagrał i zaśpiewał coś jeszcze. Nie miałem pomysłu. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł... Zagrałem im "My heart wihout you"- piosenkę moją i Sato. Dzieci były tak nią oczarowane, że chciały więcej j więcej, lecz przyszli ich rodzice i wszystkie wróciły do domów. Wstałem i spojrzałem w kierunku maleńkiego białego muru, gdzie znajdowało się wyjście. Zobaczyłem Sato, który przygląda mi się lekko melancholijnym, a za razem szczęśliwym i opiekuńczyn wzrokiem pełnym miłości do mnie i gitary. Kierowałem się w tę stronę, ponieważ nje było innego wyjścia.
- tęskniłem za tym. Gdy się podzieliliśmy na dwie różne części, zawsze zastanawiałem się, czy mój płacz ma sens. Przez tą samotność, nie zauważyłem, że oddalam się od jakiegokolwiek sensu. Dni mijały i mijały, a ja się oklamywałem... potrzebuję cię. Zawsze, gdy się za tobą oglądam, nie widzę twarzy, którą tak kocham, tylko twoje plecy. Kiedy odchodzisz, czuję, że cały pokój z mojego serca wymyka się tak jak piasek przez dziurawe palce. Tęsknię za tobą !...- Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Stałem w miejscu, jakbym zapuścił korzenie dębu. Sato miał błyszczące oczy nie tylko od zachodzącego słońca.
- odpowiedz mi- powiedział yak czułym tonem głosu, że aż wbiło mi się to w serce. Poczułem małe ukłucie spowodu szczerości wypowiedzianych słów przez jego wargi. Nigdy mi nie mówił takich rzeczy. Faktycznie się zmienił przez ten rok.
- ja... ja....- zająkałem się. Przez sekundę zapragnąłem wrócić do niego, ale przypomniały mi się te wszystkie nieprzespane noce i ten ból. Oprzypomniałem.
-... aha...- nie potrafiłem ująć tego wszystkiego w słowa.
- um... no nic. Muszę już iść. Ale zapamiętaj coś, proszę. Tęsknię za tobą. Kocham cię- powiedział Sato, poczym odwrócił się i poszedł, a ja patrzyłem na jego plecy skąpane w różowo-brazowych odcieniach. Pomyślałem " Wszystko co miałem, to Mio i właśnie Ty. Po czym odszedłeś..."
- tęskniłem, wiesz ?...- wyszeptałem dalej wpatrując się w miejscie, gdzie jego sylewtka już dawno zniknęła.
Wracałem do domu opatulony delikatnością nocy, gwiazdy przychylnie na mnie patrzyły...

2 komentarze:

Poproszę o twój komentarz ~`<3