niedziela, 23 listopada 2014

Internet też potrafi czynić cuda.... [One Shot]

Wstawiam wam one shot'a, abyście się nie nudzili czekając na rozdziały Singing our song, czy Sen o przyszłości.
Mam nadzieję, że wam się spodoba- dużo czasu nad nim spędziłam i bardzo się cieszę, że w końcu mogłam wszystko sprostować w ich związku. Tymczasem życzę wam miłego czytania.
Zapraszam..........

      Szatynowo włosy, niski chłopak z zielono-brązowymi oczami jak zwykle w weekend siedział przed laptopem. Był raczej typem samotnika, co wskazywał na to jego czarny ubiór oraz zrezygnowany, ale jednak pełen emocji wzrok.
Przeglądając strony internetowe, natrafił na ciekawą stronkę do poznawania ludzi. Stwierdził, że założy konto, bo co mu niby szkodzi? Przecież w razie czego może je usunąć.
Dodał na avatara jedną z jego ulubionych.prac.własnego autorstwa, niektóre informacje o sobie oraz mail- tak powstało jego konto z nadzwyczajną nazwą "Monochromatyczna paleta barw". Ta nazwa idealnie do niego pasowała, ponieważ kontrast naturalnych kolorów chłopaka zaczynał się na ciemnych, lekko pasemkowanych włosach, a kończył na ciemnych tęczówkach, które idealnie kontrastowały z cerą porcelanowej lalki. Do tego kochał jesień i zimę, ponieważ nie było w tedy gorąco, oraz oczojebne kolory odbijające słońce nie utrudniały mu widzenia szczegółów, które tylko on potrafił zauważyć.
Postanowił, że na swojej stronie, którą zrobił na potralu społecznościowym będzie dodawał swoje prace plastyczne, wiersze, piosenki, czy opowiadania.

Na początku nie przypuszczał, że spodoba mu się coś takiego. Dość często coś wstawiał, głównie szkice wykonane ołówkiem, ponieważ najlepiej mu wychodziły, a do nich wierszowane opisy, czy jego własne przemyślenia filozoficzne opisujące zwykłe rzeczy w niezwykły sposób.
Pierw jego stronę odwiedziło około 300 osób, co na tym portalu, nie było wielkim wyczynem, ale z każdym następnym dniem licznik rozpowszechniania i obserwacji rósł, jak też komentarzy przybywało. On sam nie rozumiał dlaczego- uważał, że jego myśli są szare i nieciekawe, ale jednak musiało być w nich coś specialnego, skoro liczba odwiedzin wzrosła aż do 30.000 !
Jednak pomimo tej ogromnej liczby, jeden użytkownik non stop przykuwał jego uwagę. Nie pisał tak jak inni pod jego postami "jakie smutne i piękne!" Albo "Chciał/a bym tak tworzyć! Prowadzisz jakieś zajęcia? :33". Co to to nie. Komentował każdy jego post słowem "przeczytałem to ", nic więcej nigdy nie dopisując.
Gdy miał doła, zamiast dodawać coś w stylj monochromatycznym, dodawał posty z lekką nutką smutku, oraz buły one niezauważalnie związane z jego problemem. Gdy ów takie posty wstawiał, tamten tajemniczy urzytkownik pisał "co się stało?",  "jaką miałeś kłótnię i z kim ?", "Gdzie się zraniłeś? Bardzo boli?", czy " kto ci to zrobił?". Przecież założyciel strony nie pisał o tym, czy jest smutny, szczęśliwy,czy o jego sytuacjach. Pierw nie odpowiadał na wiadomości prywatne nieznajomego, ale z czasem zaczął odpisywać i tak właśnie zawiązała się między nimi pewna nić porozumienia i zaufania.
Tamten chłopak prawie zawsze wiedział, że coś trapi szatyna, co go niezmiernie zadziwiało.
Sam nie wiedział, dlaczego udaje niewinnego, spokojnego i delikatnego chłopaka, w końcu nie do końca taki był. Można go było porównać do wilka bez stada, czy tygrysa samotnika.
Któregoś dnia jego "cień", tak go nazywał z wiadomych względów, wysłał mu swoją nazwę na Zkypie, bo chciał z nim pogadać twarzą w twarz. Kolorowooki chłopak szybko ubrał na siebie najładniejsze i najnormalniejsze ubrania jakie miał w szafie i szybko zaczesał włosy tak, aby nie było widać jego podgolonych boków. Bardzo polubił nieznajomego i udawał przy nim, że jako tako u niego jest, że wychodzi z przyjaciółmi i podobne pierdoły, tylk  po to, aby tamten nie odkrył jego prawdziwego "ja" aby się nie rozczarować szarym życiem i wnętrzem chłopaka.
- No heeeeeeej- usłyszał niski głos nieznajomego, a chwilę później wczytał się obraz. Kolorowoki miał przed oczami bardzo przystojnego blondyna o bardzo jasnych błękitnych oczach. Widać było, że jest wysportowany, bardzo towarzyski i modnie ubrany, całkowite przeciwieństwo szatyna.
- cześć- Odparł "przebrany" 16 latek
- a to skoro ja się pokazałem, to może ty też, cooooo?
- ...
- milczenie oznacza zgodę- Po tych słowach odkrył kamerę w laptopie, którą zasłaniał dotychczas ręką.
- no, no, wyglądasz świetnie, więc dlaczego się schowałeś ?
- j-jakoś tak...- Szatyn udawał podczas tej rozmowy wszystko. Szczęśliwe oczy, radosny ton głosu, ubrania, które były raczej po domu, a wyglądały jakby ich nosiciel był małym, wstydliwym kujonkiem.
Chłopcy rozmawiali ze sobą dość długi czas. Każdy z nich opowiadał o sobie co nieco, często po drodze chichotając. Okazało się, że nie mieszkali od siebie tak daleko, więc umówili się na spotkanie na żywo następnego dnia.
Szatyn znalazł "w miarę normalne" ciuchy pasujące do jego sztucznego "ja", zaczesał włosy aby zaslaniały podgolone boki i tym razem odpuścił sobie swoje ukochane buty wojskowe i skórzaną kurtkę.
Wychodząc z bloku, skierował się do miejsca ich spotkania, czyli parku. Droga zajęła mu około 15 minut średnim tempem. Był 2 minuty przed czasem. Siedział na ławce i czekał na blondyna. Nagle ktoś zasłonił mu oczy rękami.
- Czeeeeeść~ - Usłyszał za sobą melodyczne przywitanie.
- Cześć Keiji-kun
- długo czekasz ?
- dopiero przyszedłem
- idziemy gdzieś, czy zostajemy ?
- a jak chcesz?
- może być kawiarenka?
- tak, oczywiście- "To brzmi trochę jak randka...." Pomyślał szatyn, po czym wstał i skierowali się do kawiarni obok parku.
Chłopcy spędzili że sobą dużo czasu chodząc w różne miejsca. Kolorowookiego bolały już nogi, ponieważ nie przyzwyczaił się do dłuższego chodzenia ze znajomymi. Była ich czwórka i byli bardzo leniwi, nie zbyt się nim przejmowali.
Ten dzień naprawdę mu się spodobał i czuł, że chce zaufać blondynowi, pomimo, że trochę się bał- miał dużo przykrych wspomnień z fałszywymi ludźmi.

Pisali do siebie bardzo często, spotykali się, spędzali razem sporo czasu. Szatyn przywiązał się do blondyna, z każdym następnym dniem coraz bardziej bał się ujawnić swoje prawdziwe "ja". Coraz częściej o nim rozmyślał, z czasem zaczął pisać jego inicjały w zeszytach.
Gdy któregoś dnia On nie odpowiadał na telefony, smsy i wiadomości na stronie, kolorowooki był bardzo zaniepokojony. Gdy wyobrażał sobie najgorsze scenariusze, zaszkliły mu się oczy i cudem powstrzymywał łzy. Właśnie w tedy uświadomił sobie, że jest w nim zakochany i rzucił się zrozpaczony na łóżko. Po raz kolejny oddał komuś serce, nie będąc pewnym, czy druga osoba owe uczucia odwzajemni, a zawsze to tylko była jednostronna miłość i bardzo cierpiał. Ale zawsze walczył i to samo postanowił i dalej pisał i wydzwaniał, ale nie dostał odpowiedzi tamtego dnia.
W nocy prawie nie spał, a jeżeli mu się udało, to ciągle jakiś szmer z ulicy go budził.
Następnego dnia rano owy blondyn zadzwonił do niego na Zkype.
- wooooooow, cześć
- mhm....-
- co ci się stało?
- ja... martwiłem się o ciebie i....jakoś tak... nie zmrurzyłem oka...
- przepraszam, nie mogłem odpowiedzieć
- czy coś się stało?
- nic, tylko coś sprawdzałem...
- a co?
- czy mnie kochasz. Czy tak? Hahahaha, co ja mówię? Ahahahahhahaha dobre, dobre, to nue możliwe !
- a co.... jeżeli tak ?
- e ?
- bo ja.... się zakochałem....w tobie....
- serio? Hahahahahah !- Blondyn lekko się zaśmiał, a szatun czuł jak te ostatnie dwa zdania przebijały mu serce. Szybko wyłączył laptopa, po czym także telefon i rzucił się na łóżko, zakrywając całkowicie kołdrą. Był w lekkim szoku przez parę sekund, po czym rzeczywistość do niego dotarła. Chwilę później łzy leciały mu niczym potok, nie potrafił się uspokoić. Zakochał się, oddał komuś serce, po czym tak po prostu został odrzucony, nawet nie słowami, tylko głupim śmiechem. Dlaczego znowu on? Dlaczego tylko on cierpiał ?

Upłynęło kilka dni, a szatyn nie włączył komputera ani razu. Nie miał siły, aby się co do tego przekonać. Zablokował też numer blondyna i nie chodził w miejsca, które razem wcześniej zwiedzali. Za bardzo bolało go serce, ale starał się być normalny i nie myśleć o błękitnookim chłopaku, który nawrócił mu poukładany świat do góry nogami. Chodził do szkoły, uczył się, robił wszystko norlmalnie, oprócz prowadzenia swojej strony.
Któregoś szarego dnia, czwórka jego kolegów chciała wybrać się do jakiegoś parku. On poszedł z nimi, ponieważ nie miał nic lepszego do roboty. Dzięki Bogu nie poszli to parku w którym szatyn i blondyn zawsze się spotykali, tylko do innego, który znajdował się niedaleko.
Przechadzali się luźnym krokiem, od czasj do czasu popychając się, szturchając, czy też dla żartów obrażając. Nagle usłyszał za sobą czyjś głos.
- Harumi-kun...?- Szybko się odwrócił i zobaczył nie kogo innego, jak właśnie Jego- blondyna w którym był zakochany
- Keiji ... kun...
- czyli to na prawdę ty...- Błękitooki przeleciał wzrokiem po całej sylwetce szatyna- Wyglądasz... Inaczej niż zwykle... Czy zawsze taki jesteś?- Kolorowooki nie wiedział co miał odpowiedzieć.
- Ja....
- Ty?
- a masz z tym problem ? Jak tak, to wracaj do swojego szczęśliwego życia. Cześć- Już miał zamiar się się odwrócić, ale poczuł silny uścisk na jego ręce.
- Dokończ to cholerne zdanie ! I dlaczego nic już nie wstawiasz na stronę? Dlaczego zablokowałeś mój numer? Dlaczego się rozłączyłeś i nie dawałeś znaku życia ?! I dlaczego do cholery mnie okłamałeś ?!
- Puszczaj mnie !
-  nie puszczę, dopóki nie powiesz mi prawdy!
- nie mam ci nic do powiedzenia !- Na te słowa blondyn zareagował dość gwałtownie. Pociągnął.szatyna za rękę i znaleźli się sami na starym, opuszczonym placyku zabaw.
- Po co mnie tutaj zaciągnąłeś, co?! Po to, aby znów się ze mnie pośmiać?!
- o co ci chodzi ?!
- o to, że jak wyznałem ci swoje uczucia, to ty się śmiałeś !
- O Boże! Nawet nie dałeś mi wtedy dokończyć zdania !
- ty się śmiałeś ! Śmiałeś się z moich uczuć !
- nie o to chodziło ! Tak n...
- To boli !- Po tych słowach pełnych bólu, szatyn podniósł głowę, którą miał spuszczoną. Blondynowi ukazały się zaszklone oczy, z których nagle zaczęły płynąć łzy. Zluzował uścisk, ale dalej trzymał rękę płaczącego chłopaka.
- Puszczaj....
- nie
- puść mnie !
- to pierw mnie wysłuchaj !
- nie chcę ! Puszczaj, zostaw mnie !
- Kocham cię !
- t-to... To nie prawda ! Ty kłamiesz !
- niby jaki mogę mieć powód?- Powiedział błękitnooki, coraz bardziej przybliżając się do szatyna.
- ja... nie wiem, ale pewnie chcesz mnie do czegoś wykorzystać, albo tylko się zabawić, a ja... ja tego nie zniosę !
- nie chcę się tobą bawić
- teraz tak mówisz, a później...
- później będziemy razem szczęśliwi- Powiedział blondyn i mocno przytulił szatyna do siebie.
- c-co.....- Powiedział zdezorientowany kolorowooki. Nie mógł uwierzyć w to, że w końcu może być szczęśliwy. Jego szczęście stało kilka milimetrów od niego i go przytulało. Był tak szczęśliwy, że aż się popłakał.
- Idziemy?- Zapytał blondyn.
- a gdzie?
-.chciałbym zobaczyć jak mieszkasz, więc do ciebie
- a-ale....
- nie chcesz?
- w tę stronę...Ulica XXX....- Odparł szatyn i wskazał palcem kierunek. Blondyn złapał go za rękę i pociągnął w ową stronę.
Gdy weszli już do niego do domu, blondyn bacznie się rozglądał. Od tej pory to było miejsce, do którego będzie chętnie i często przychodził.
- Dzień dobry !- Powiedział podniesionym tonem, aby przywitać się z rodzicami swojego nowego kochanka.
- nikogo nie ma.... będą dopiero wieczorem....- Odparł szatyn i lekko się zarumienił. Wiedział doskonale jak to się mogło skończyć.
- a-aha....- Blondyn pomyślał dokładnie o tym samym. Często śniła mu się ta scena, marzył o tym, aby stać się z Nim jednością, ale z drugiej strony bał się, że to jego pierwszy raz, albo że może go skrzywdzić. Te myśli go trochę sparaliżowały.
Między nimi mastała krępująca cisza, którą przerwał szatyn.
- Em....chcesz coś do jedzenia albo do picia ? Akurat miałem robić obiad...
- tak, poproszę. Nie mogę się doczekać co mi ugotujesz....- Po tych słowach szatyn wskazał swój pokój blondynowi, aby mógł go zobaczyć i poszedł do kuchni szykować obiad.
Błękitnooki udał się we wskazane miejsce. Otworzył dębowe drzwi i jego oczom ukazał się błękitny pokój. Rzeczy w nim były ułożone, prócz ttch na biurku. Panował na nim bajzel plastyczny. Podszedł bliżej i zobaczył węgielki, chusteczki, gumki do ścierania oraz ołówki i pędzle wszelakiej maści. Zauważył też niedokończony rysunek. Postać na nim skojarzyła mu się z samym sobą i nie wiedział czemu. Nagle poczuł bardzo przyjemny zapach dochodzący z kuchni. Zaciekawiony poszedł w tym kierunku. Gdy minął framugę, jego oczom ukazał się jego nowy kochanek w fartuszku i ze spiętymi włosami, które zawsze miał idealnie ułożone. Przyglądał mu się uważnie dość długo, ponieważ odkrył kolejny talent szatyna. Podszedł do niego i objął go w talii.
- eeeeej, daj trochę, głodny jestem jak czuję takie pyszności
- siadaj. Zadaz będzie  gotowe- Odparł lekko zarumieniony szatyn. Blondyn jednak dalej stał obejmując go i wdychając nałogowo zapach ukochanego. Upajał się nin do granic możliwości. Nieświadomie pocałował go w policzek, ale to mu nie wystarczyło. Zszedł trochę niżej, na jego szyję i składał na niej delikatne pocałunki. W odpowiedzi usłyszał cichutki i stłumiony jęj. Nakręcił się bardziej, zaczął na przemian lizać, podgryzać i całować jego szyję. Szatyn czuł, że strasznie się rumieni. Bardzo mu się to podobało, ale też z drugiej strony trochę się wstydził. Do tego gotował obiad i nie mógł go ot tak zostawić, więc lekko reagując na pieszczotę, starał się dokończyć obiad.
Jakimś cudem udało mu się. Delikatnie wyszedł z objęć wysokiego blondyna i zaczął nakładać do stołu.
- smacznego- powiedział kładąc przed blondynem talerz z obiadem.
- smacznego- odparł błekitnooki i zaczął jeść.
Szatyn także był głodny, więc też zaczął jeść. Szło mu to dość ciężko, co zauważył blondyn.
- czy wszystko dobrze? Przecież to jest przepyszne, więc czemu nie chcesz jeść?
- eeee.... jem, jem....
- dostałeś rumieńców. Może masz gorączkę?
- co? A nie......- Pomimo tych słów, blondyn nie uwierzył kolorowookiemu. Podszedł do niego i przyłożył swoje czoło do jego czoła.
- faktycznie... Ale dalej jesteś czerwony. Cieka....- Mówiąc to, spojrzał w dół i urwał zdanie.
- ... aż tak cię to pobudziło, co ?
- j-ja..... B-bo w-widzisz..... Szyja to.... to mój słaby punkt....-Na to blondyn nic nie odpowiedział. Wbił się w usta ukochanego, a tamten cicho jęknął mu w usta. Chwilę później dołączył język, a szatyn znów jęknął, tym razem trochę głośniej, reagując całym ciałem na pieszczotę i złapał go pierw za ramiona, a później za szyję. Blondyn włożył swoje kolano między nogi niższego i przyległ do niego całym ciałem.
Chwilę później uwolnili się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza. Błękitnooki wykorzystał to i złapał szatyna za rękę, jednocześnie ciągnąć go do jego pokoju. Tamten nie opierał się, ponieważ pożądanie, które go rozpalało, w dużej mierze było też miłością. Weszli do pokoju, zamknęli drzwi i rzucili się na łóżko.
- czy wiesz jak to się robi z chłopakiem?- Zapytał blondyn.
- tak, wiem. Przed tobą byłem z innym w związku, ale raz mnie przeleciał i rzucił
- przykro mi. Ale od teraz to ja cię będę tak wykorzystywał i nikt inny !
- chmmmm.... nie mogę się tego doczekać- Odparł szatyn i wbił się mocno w usta kochanka, jednocześnie przyciągając zaskoczonego chłopaka bliżej siebie. Zdjęli z siebie ubrania. Blondyn całował kolorowookiego pierw w usta, potem w szyję, zjeżdżając coraz niżej do sutków. Naprzemiennie lizał, ssał i przygryzał je, doprowadzając tym samym partnera do szaleństwa.
Zjechał jeszcze niżej i zassał się na czubku penisa, a szatyn był coraz bliżej dojścia. Blondyn włożył go do ust i zaczął poruszać głową w górę i w dół. Kilka sekund później przyspieszył tempo i poczuł ciepłe nasienie w swoich ustach. Połknął zawartość i spojrzał na swojego bezbronnego partnera.
- przepraszam.... Powinienem był cię ostrzec....
- eeee tam, przesadzasz. Czy chcesz pójść na całość ?- Zapytał trochę niepewnie blondyn.
- tak, śmiało działaj. Jestem twój- Odparł mu szatyn i lekko rozchylił nogi. Błękitnooki lekko się zarumienił.
- Odwróć się tyłem do mnie, abym mógł cię rozćwiczyć- Powiedział do kolorowookiego, a tamten posłusznie wykonał polecenie.
Jego partner włożył pierw pierwszy palec, a chwilę później drugi.
- boli ?- Zapytał kochanka blondyn
- nie...konynuuuj- Wyszeptał podniecony. Partner włożył także trzeci palec i poruszał nimi, co chwilę dodając tempa.
- na pewno wszystko dobrze?- Zapytał jeszcze raz zaniepokojony.
- tak, nie martw się o mnie
- no dobrze.... Czy mogę go już włożyć...?
- jeżeli za każdym razem będziesz się tak pytał, to więcej się z tobą nie prześpię
- no.... no dobrze. Po prostu nie chcę cię skrzywdzić....- spokojnie, nie skrzywdzisz- Po tych słowach błękitnooki włożył penisa do środka partnera. Fala przyjennego ciepła, ciastnoty i wilgoci otuliła jego członka. Czuł się idealnie wewnątrz szatyna. Zaczął się poruszać. Pierw powoli, po czym po trochu przyśpieszał tempo.
- za~zaraz dojdę!- Jęczał kolorowooki.
- ja... też- Odprał blondyn i przyspieszył jeszcze bardziej.
- do~chodzę, aaach~!- Krzyknął szatyn i wygiął kręgosłup jak kot. Blondyn jeszcze ze dwa razy pchnął mocno biodrami i też doszedł w środku partnera.
- przepraszam.... doszedłem w środku ciebie....
- heh, spokojnie, to całkiem przyjemne- odparł kochanek, po czym pomału wstał i podał błękitnookiemu rękę.
- Umyjesz mi plecy ?- Powiedział.
- oczywiście- Odparł blondyn, chwycił kochanka za rękę i dał się prowadzić do łazienki.
Po wspólnej kąpieli i krótkiej rozmowie w łóżku stwierdzili, że rozmowę dokończą, jak wstaną. Zasnęli obejmując się fak, jakby w każdej chwili mogli zniknąć.

Ich związek był kilka razy wystawiany na próby, które zawsze przechodził. Naprawdę się kochali. Stwierdzili, że razen zamieszkają i są szczęśliwi do teraz.

-------  koniec  -------

2 komentarze:

  1. "Szatynowo włosy, niski chłopak z zielono-brązowymi oczami jak zwykle w weekend siedział przed laptopem. Był raczej typem samotnika, co wskazywał na to jego czarny ubiór oraz zrezygnowany, ale jednak pełen emocji wzrok"
    Rany boskie święte.....początek masakra....nie czytam dalej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, mam nadzieję, że przeczytałaś do końca ten one-shot. O dziwo nie jest tragiczny, jak można by się spodziewać :D
      Pozdrawiam ^^

      Usuń

Poproszę o twój komentarz ~`<3