sobota, 14 lutego 2015

Just be Friends 1

TUDUDUDUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUM !

Na walentynki wstawiam wam w nagrodę pierwszy rozdział nowego opowiadania. Nie wiem, czy będzie część druga, nas tym się zastanowię. Mam nadzieję, że wam się spodoba i proszę Was o cierpliwość, bo pierw akcja będzie się działa powoli, a potem zamierzam przyspieszyć !
No nic, trzymam kciuki za to opowiadanie, a teraz zapraszam was na pierwszy rozdział "Just be Friends !"





„-...Oczywiście. Też nie chcę, aby te chwile, które spędziliśmy razem, zniknęły. Zostańmy przyjaciółmi
- ufff, cieszę się z twojej odpowiedzi. Tak będzie lepiej.  O, musisz mi wybaczyć, muszę iść na randkę w tej chwili. Pamiętasz tego gościa z centrum handlowego? Umówiliśmy się. Cześć !
- Tak, cześć...”

- Khe, khe!...D-dlaczego znowu mi się to śni?! Cholera !


***

”jestem raczej normalnym nastolatkiem. Mam przyjaciół, rodzinę, śmieję się, w miarę uczę, a moi rodzice mnie kochają. Nie ma lepszego życia, prawda? Tsssssssk. To miłe, że tak miło to wygląda. Gdyby tylko troszeczkę...”
- Oi ! Keiji! Już dawno wszyscy wyszli z klasy. Na co czekasz?
- Yuki.
- nie Yukiaj mi tu. Zachowujesz się gorzej niż poprzednio
- przecież jestem miły  i nie pyskuję...
- wiesz o co mi chodzi. To przez nie-
- Nie chcę o tym rozmawiać. Cześć
- Oi, Keiji! Keiji, stój!

***

Siedziałem przed komputerem, prawie bez ruchu. Jedynie moje dłonie i palce przemieszczały się i wystukiwały różne strony, przesuwały myszką w dół. Tak nudziłem się, więc zapisałem nową notatkę w której opisałem swój dzień. Można by powiedzieć, ze pisałem pamiętnik, ale tego nie robiłem. Po prostu pisałem wszystko i nic, dość często, a w szczególności używałem Worda do tego celu po jednym dniu... Pisałem którąś z kolei notkę o tej samej nazwie. „Just be Friends”- nie sądziłem, że te słowa staną mi się takie bliskie.
Znów zabłądziłem w krainie myśli, a gdy z niej wyszedłem, trochę ponad dwie strony zapisały się jedną literką, którą nieświadomie non-stop wciskałem. Tak, literkę jego imienia. Ciągle bałem się je napisać, więc używałem wszystkich możliwych zamienników. Wiem, że to trochę dziecinne, ale naprawdę się bałem.  To był już, a może aż trzeci raz, gdy się zakochałem i zostałem zraniony, pomimo jakichkolwiek starań. Tak, to bolało.
  Za oknem było już ciemno i trochę chłodno, więc przykryłem się kocem. Z kubkiem w ręku, oraz z laptopem na kolanach, przeglądałem strony internetowe w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Spojrzałem na zegarek, który wyświetlał się za pulpicie. „23:49, czas się położyć” Pomyślałem, po czym już miałem wyłączyć komputer, ale ostatni raz zerknąłem na Jego zdjęcie profilowe na Facebooku, po czym położyłem się spać tak, jak siedziałem, tylko odłożyłem kubek na szafkę nocą koło mojego dużego, dwuosobowego łóżka, które dzieliłem tylko z laptopem.
Rano wstałem i od razu poszedłem pod prysznic. Ciepła woda relaksowała mnie. Uwielbiałem stać pod prysznicem, ponieważ czułem, jakby spływająca w dół woda zmywała wszystkie brudy z całego mnie. Te fizyczne, jak i psychiczne. Po około 15 minutach wyszedłem już ubrany z łazienki i zszedłem na dół na śniadanie.
- Cześć, co chcesz zjeść?- Zapytała krótkowłosa brunetka, która była moja mamą.
- Płatki, ale sam je zrobię. Nie jestem dzieckiem- Odparłem tak, jak zawsze. Nie rozmawiałem ze swoimi rodzicami tak, jak inni. Po prostu nie lubiłem bliskości, a przesadne słodkość i miłość mnie denerwowały.
- Mógłbyś od czasu do czasu na nas polegać. Od tego jesteśmy dzióbasku- Odparła moja rodzicielka, po czym klepnęła mnie w tyłek i uciekła z kuchni, śmiejąc się.
-Mamooo !!!- Krzyknąłem za nią. Nie lubiłem, gdy tak robiła. Tak, to też mnie denerwowało. Ostatnio wszystko prowokowało, że się irytowałem. „Pewnie to przez tamten dzień, ale kurna, no! Minęły już ze dwa miesiące! Weź się w garść, debilu!” Pomyślałem, ale chwilę później sam się zganiłem za to. „Przecież nie da się od tak o wszystkim zapomnieć !”
- Nie chcę ci przeszkadzać, ale jest już trochę późno...- Powiedziała mama.
- znowu żartujesz- Odparłem, kończąc płatki.
- Taaaak? T o spójrz na zegarek
- O cholera, faktycznie!- Wstałem i wrzuciłem talerz do zlewu- Zmyjesz? Dzięki mamuś!
- ojojojoj, księżniczko!- Szybko zganiłem wzrokiem mamę za to słowo i pobiegłem  na górę. Spakowałem się w trymiga, zbiegłem ze schodów, ubrałem bluzę i glany, po czym wybiegłem. Uwielbiałem te buty. Dostałem je na urodziny pół roku temu od mojej dalekiej kuzynki Anny z Polski. Wiedziała o mnie prawie wszystko, nawet to, że jestem gejem. O tym wiedzieli tylko On, Anna i Yuki, ponieważ nie chciałem tego rozgłaszać wszem i wobec.

Do szkoły wbiegłem za pięć ósma. Zdjąłem buty, które wcześniej byle jak zawiązałem i pobiegłem do klasy. Zdążyłem przed dzwonkiem. Otworzyłem drzwi i usiadłem w swojej ławce. Znajdowała się przy oknie w przedostatnim rzędzie. Nikt za mną nie siedział, więc miałem swobodę. Z klasą też za bardzo się nie dogadywałem. Zostało trochę do dzwonka, więc włączyłem moją Mp3. Puściłem jedną z piosenek, które były trochę słodkie, dość szybkie i nie śpiewał ich człowiek. Tak, lubiłem Vocaloidy, a piosenkę którą puściłem, śpiewał Vy2 Yuma „Candy, candy, candy”. Wiem, że to dziwne, żeby taki dość ponury typ jak ja, słuchał takiej muzyki, ale nic nie poradzę na to, że je lubię. Słucham także Nightcore’u . Z Yuki słuchaliśmy tej Samej Muzyki, więc bezproblemowo się dogadaliśmy, po czym któregoś dnia chciała ze mną poważnie porozmawiać. W tedy zapytała się mnie prosto z mostu, czy jestem gejem. Ponoć niektórzy mają tzw. „Gej Radar”, który ona akurat posiadała. Dość niechętnie powiedziałem jej o mojej orientacji, co ona skomentowała „No nareszcie się przyznałeś !”. Ta dziewczyna jest niesamowita i gdybym nie był gejem, to brałbym się za nią.
- Oi, kolego! Dzwonek już zadzwonił-Powiedziała przewodnicząca klasy, jak i szkoły. Niska, ładna dziewczyna z najlepszymi wynikami w szkole. Oczy miała zielone, niczym świeża trawa na letniej, polnej łące. Włosy miała naturalnie brązowe.
- Dziękuję- Odparłem trochę ostrzej. Nie robiłem tego specjalnie i próbowałem łagodzić swój ton głosu, ale z marnym skutkiem.
- Zostaw go, bo jeszcze cię pobije- Odparła Sakura, klasowa dzi... Prowokująca dziewczyna.
- Nie biję dziewczyn, aczkolwiek niektórym przydałaby się nauczka- Powiedziałem do czarnowłosej, mocno umalowanej dziewczyny.
- Widzisz? Takich jak on to się w psychiatrykach zamyka- Powiedziała z wyższością, ale ja nie pozostałem dłużny
- A takich jak ty w domach użytku publicznego
- Widzisz? On jest psychiczny! Jeszcze zobaczysz, pożałujesz !- Dodała na odchodnym.
- Nienawidzę takich dziewczyn- Powiedziałem do lekko zażenowanej brunetki.
- Musisz jej wybaczyć.  Ona po prostu taka jest- Odparła z lekkim uśmiechem
- I tak jej nie lubię, ale co poradzić. A tak z innej beczki, czemu nie ma nauczyciela?- Zapytałem zmieniając nieprzyjemny temat.
- Spóźnia się, ponieważ ma rozmowę z dyrektorem. Wiesz co?
- Co?
- Nie jesteś złą osobą, może trochę oschłą, ale na pewno nie wredną- Uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
- Skąd te pozytywne przypuszczenia?- Zapytałem zaciekawiony. Jestem miłą osobą, nawet bardzo, ale mało osób to zauważa. Sam też nie zachęcam rówieśników do rozmowy ze mną. Czy to przez mój styl? Przez to, że mam kolczyki w uszach, jeden w wardze? Czy może też przez fryzurę? Pewnie tak, ale dla mnie to w sumie lepiej.
- A stąd, że czasem widzę, jak pomagasz ludziom. Na przykład trzy dni temu młodsza dziewczyna nosiła papiery do pokoju nauczycielskiego, przypadkowo jej wypadły, a ty podszedłeś do niej i jej pomogłeś je pozbierać, po czym zaniosłeś je za nią. Wczoraj Yamada nie znał odpowiedzi, to napisałeś ją na swoim ręku i po kryjomu pokazałeś, a dziś rano dałeś mu spisać pracę domową. A jeszcze wcześniej-
- Dobra, dobra, kapuję. Jestem dobrą wróżką
- Tak. O, nauczyciel idzie- Powiedział, po czym zajęła swoje miejsce, niedaleko mojej ławki i zaczęła się lekcja. Nauczyciel coś tłumaczył, poczym wywołał mnie do tablicy. Znałem ten przykład, więc bez oporów rozwiązałem go na tablicy.
- Wać Panie, kolczyki proszę zdjąć- Powiedział, gdy odchodziłem.
- Przepraszam, zapomniałem je rano zdjąć. Jak usiądę to je zdejmę
- Dobrze, psze pana- Powiedziałem do niego zadziornie i poszedłem usiąść do swojej ławki. Widziałem, jak moja klasa na mnie patrzy- jak na wariata. Pan Yamaguchi był nie tylko nauczycielem japońskiego, ale także szkolnym psychologiem u którego często przesiadywałem na kawie. Nie to, że byłem chory psychicznie, tylko po prostu się lubiliśmy. Może dlatego, że on też był gejem? Miał chłopaka od dziewięciu lat, więc się mną nie interesował w ten sposób, z resztą ja nim też nie. Poznałem jego ukochanego i był całkiem fajny. Nikt oprócz mnie i Yuki o nich nie wiedział, ale może to i lepiej. Chociaż i tak w klasie mięli podejrzenia co do tego, że się spotykamy, ale Yuki mówiła, że miałem niedawno dziewczynę i że zerwaliśmy, więc te podejrzenia szybko się tłumiły.
Po lekcji poszedłem do toalety. Po wyjściu z niej usłyszałem, że jakaś grupka chłopaków rozmawiała o mnie z Sakurą. Podsłuchałem, że chciała, abym trochę oberwał za to, co powiedziałem. „Twoje niedoczekanie” pomyślałem i po cichutku odszedłem, kierując się do mojej sali w której czekała na mnie Yuki. Gdy tylko przekroczyłem próg, od razu mnie zauważyła i podbiegła do mnie.
- Yuki, musimy pogadać- Powiedziałem na starcie.
- mam się bać?- Zapytała, zakładając ręce na piersi.
- Może tak, może nie, ale mam małe pytanie do ciebie. Chodź pogadać gdzieś, gdzie nikt nie podsłuchuje. Stanęliśmy na końcu korytarza, przy automacie z napojami i przy schodach.
- Co jest?- Zapytała, niecierpliwie czekając na moją odpowiedź.
- Twój brat dalej prowadzi zajęcia z karate, lub z samoobrony ?- Zapytałem prosto z mostu.
- Tak, a co?- Była zaciekawiona.
- Mogę się znów zapisać ? Uprzedzę twoją otwierającą się buźkę i powiem ci, że ktoś sobie mnie upatrzył na worek treningowy, a ten ktoś ma kilku kolegów i nie jestem pewien, czy dalej coś potrafię, albo raczej, czy dam radę kilka osób na jednego. Tak, bardzo chcę utrzeć tej osobie nos, bo mnie prowokuje od dłuższego czasu
- Sakura? Wiedziałam. Już piszę do brata, że dzisiaj przyjdziesz do niego- Powiedziała, po czym wyjęła telefon i zaczęła na nim pisać wiadomość do jej 28 letniego brata. Naprawdę się polubiliśmy, a jego żona była naprawdę piękną i mądrą kobietą. On też był niczego sobie.
- Już, a teraz zmykajmy na lekcje
- dobra, dzięki. Wiesz, ze cię kocham?
- Wiem, wiem, papa
- do następnej przerwy!- Krzyknąłem, po czym pobiegłem do sali. W drodze zobaczyłem, że szkolna trójka baranów znowu zaczepia młodszego i słabszego od siebie chłopaka. „Ciekawy dziś dzień. Z kim jeszcze będę musiał się użerać?” Pomyślałem i podbiegłem do tej czwórki.
- Jak to nie masz? Gówno, a nie nie masz!- Krzyknął jeden z nich.
- Naprawdę nie mam, a nawet gdybym miał to bym wam nie dał- Odparł. Bał się, ale widać było po nim, że ma dość tego dręczenia. Moim zdaniem był strasznie słodki, z resztą dziewczyny też tak uważały, więc to może przez ten jego urok był zaczepiany?
- Nie pierdol mi tu!- Usłyszałem, a po chwili udało mi się zatrzymać jego rękę, gdy zamierzał uderzyć bezbronnego.
- Nie bić mi się w szkole. A tak w ogóle to ile jeszcze zamierzacie go dręczyć, co? Jak potrzebujecie kasy, to zaróbcie!- Odparłem, coraz bardziej się irytując. „Jak ja nienawidzę takich typków” pomyślałem i rozbiłem unik przed pięścią. Musiałem pamiętać, ze jesteśmy w szkole, więc nie moglibyśmy się pobić, bo wszyscy mieli by kłopoty.
- Też chcesz oberwać, co?- Zapytał jeden z przydupasów głównego dręczyciela.
- Nie chcę, dlatego robię uniki, to chyba logiczne. Mógłbym się z wami bić, ale nie w szkole- Odparłem, blokując ataki pochodzące od dwóch innych typków- Z resztą, zaatakujcie kogoś swojego pokroju, bo nie jest osiągnięciem atakować kogoś słabszego od siebie, z resztą trzech na jednego. Jak ja was nie lubię- Mówiłem spokojnie, pomimo rosnącej adrenaliny w moim ciele- Mały, zmiataj na lekcje i to szybko, bo zaraz się zrobi nie fajnie.
- a-ale...
-JUŻ !- Krzyknąłem. Coraz trudniej mi było blokować ich ataki i jednocześnie powstrzymywać się od najzwyklejszego skopania im tyłków. Problemem była tylko moja kończąca się samokontrola. Gdybym zaczął ich atakować na poważnie, źle by się to skończyło dla nich. Mały dalej stał w miejscu, a ja kontem oka zauważyłem, że jeden z nich atakuje tego małego. Szybko odepchnąłem dwójkę z którą walczyłem i podbiegłem do małego. „Skąd tamten wziął kij?!” Przekląłem w myślach i zasłoniłem w miarę swoich możliwości młodszego, w zamian obrywając w głowę. Upadłem na podłogę, a po mojej głowie spływała krew, która znaczyła ślad po moim oku. „Kurwa, to boli!” Pomyślałem i próbowałem wstać.  Miałem mroczki przed oczami, oraz kręciło mi się w głowie. Byłem na kolanach, gdy zauważyłem, że w naszym kierunku biegnie przewodnicząca  z nauczycielami. Prawie wstałem, ale nie mając więcej siły, upadłem.

1 komentarz:

  1. Dżizas, tyle postaci z jednej szkoły! XD Chyba wiem, kto to Yuki i psycholog. Lel, jeszcze automat.
    No nic. Fajnem. A ty, bananie, nie chciałaś mi podać adresu bloga. -_-
    Di mi dildo! ヽ( ≧ω≦)ノ

    OdpowiedzUsuń

Poproszę o twój komentarz ~`<3